Nowa świecka tradycja
"Tygodnik The Economist zaprasza czytelników do wspólnego przeżywania Adwentu" - czytam na jednym z portali internetowych. Zaintrygowana sprawdzam, w jaki to sposób czasopismo o gospodarce, finansach i biznesie chce mi pomóc przygotować się do Świąt Bożego Narodzenia. O!, kalendarz adwentowy!
Stary, poczciwy, kalendarz adwentowy, słodkie wspomnienie dzieciństwa. Oczywiście forma kalendarza mocno uwspółcześniona, czyli wirtualna. A w okienkach oznaczonych datą poszczególnych dni od 1 do 24 grudnia… wykresy, rankingi, mapy - pokazujące, gdzie się żyje najlepiej, gdzie się najchętniej uprawia sporty, gdzie się spożywa najwięcej marihuany etc.
Wpadłszy na trop nowej świeckiej tradycji (wyrosłej jednak na fundamencie starego, bo ponad 150-letniego i chrześcijańskiego zwyczaju) drążę temat dalej, klikając linki do kolejnych stron internetowych.
"Prezenty, choinki, czekoladowe mikołaje - wszędzie świąteczna atmosfera. Na naszym wortalu bożonarodzeniowy akcent to kalendarz adwentowy Ligue 1" - obwieszcza radośnie witryna o tematyce futbolowej. Tu forma kalendarza jest bardziej ascetyczna - każdego dnia pojawia się notka o kolejnej ważnej postaci ze świata francuskiej piłki nożnej. Co innego jeden z czołowych brytyjskich magazynów modowych! Portal magazynu w opinii jego twórców jest "luksusowy", więc i kalendarz adwentowy musi być luksusowy - w każdym aspekcie.
Mamy tu więc zamiast tradycyjnych okienek materiały wideo, publikowane każdego dnia. A zamiast czekoladek mamy - równie słodkie? - top modelki, które odziane tylko w bieliznę tańczą, wiją się, jeżdżą na wrotkach, obrzucają się sztucznym śniegiem czy ujeżdżają polarnego niedźwiedzia (tak bawi się Dree Hemingway, wnuczka TEGO Hemingwaya). Polacy, bądźmy dumni, bo w tym "sexy kalendarzu adwentowym LOVE" nie zabrakło także rodzimego akcentu w postaci Magdy Frąckowiak (znanej za granicą jako Frackowiak), która jest trochę aniołem, trochę wróżką i … trochę topless.
W sieci nie brakuje także kalendarzy adwentowych dla łowców okazji - codziennie po kliknięciu właściwego okienka pojawia się fantastyczna oferta produktu, który tego dnia można nabyć z rabatem. Pojawiła się również niezła gratka dla łowców szczęścia - Lotto wypuściło zdrapkę "Kalendarz Adwentowy", kusząc wygraną o wysokości 100 000 zł.
Bożek tego świata wykradł nam, chrześcijanom, zwyczaj ściśle związany ze Świętami Bożego Narodzenia, odciął od niego religijne korzenie i z powodzeniem obraca nim na konsumpcyjnej giełdzie. Sukces ma zapewniony, bo cały mechanizm bazuje na sentymencie odbiorców, którzy doskonale z lat dziecięcych pamiętają instrukcję obsługi kalendarza adwentowego. I tak, jak kiedyś dzień po dniu z podnieceniem otwierali okienko z czekoladką, tak teraz każdego dnia klikają na wykres, ofertę promocyjną czy wdzięczącą się top modelkę.
"Upowszechnienie się czy upotocznienie pewnych treści z Ewangelii czy religijnych rytuałów sprawia, że stają się one własnością wszystkich, również niewierzących" - mówi specjalista od reklamy, Leszek Stafiej. I dodaje: "Z jednej strony, potrzebna jest tolerancja, z drugiej zaś - konieczność przeciwstawienia się temu, co uderza w wyznawane przez nas wartości". (Cytaty pochodzą z książki ks. Andrzeja Draguły "Copyright na Jezusa". Świetna, polecam!). Tylko w jaki sposób możemy się przeciwstawić, jak mamy zaprotestować przeciwko takiemu nadużywania chrześcijańskiego zwyczaju?
Pielęgnując tradycję klasycznego kalendarza adwentowego w naszych domach? Wyjaśniając dzieciom, który kalendarz jest tym prawdziwym, tłumacząc jego znaczenie, ucząc tej na swój sposób słodkiej i radosnej ascezy? Może to i ubogie środki, może ktoś z Was będzie miał lepszy pomysł. Ale z drugiej strony, Kościół na ubóstwie zawsze dobrze wychodził…
Skomentuj artykuł