Nowa święta uwiera jak kamień w bucie
Pewien człowiek miał zapewnienie od Pana Boga, że spełnione będą jego dwa życzenia. Gość prosi o najlepsze wino i najlepszą kobietę. Za chwilę stoi przed nim butelka i Matka Teresa z Kalkuty.
Imprez mamy ponad stan. Święto Ubogich, ŚDM i dwa śluby naszych dzieci/każde z dzieci po jednym, żeby nie było/ w ciągu dwóch miesięcy. Daliśmy radę, ale lato przeleciało niezauważone. Bo w trakcie toczy się normalne życie, budowy, chorzy, zdrowi i potrzebujący pomocy.
Mili, młodzi goście ślubni, którzy w Nagorzycach nocowali, zachwyceni pięknem tego miejsca, a widząc mnie, jak przysiadłam na chwilę, żeby gnaty znad garów rozprostować, zapytali:"A co wy właściwie robicie?". No bo siedzi sobie stara na ławeczce, słoneczko świeci, pięknie jest, jedzonko, czyściutko, czyli luzik. Moi młodzi przyjaciele. Tak się składa, że ktoś musiał dom wyremontować, ktoś odnowił łazienki/kapitalny patent na starą, obrzydliwą glazurę i terakotę-jest specjalna farba do malowania tychże i wygląda pięknie/, ktoś zrobił zakupy, posprzątał kibelki, poprał i ugotował oraz strzyże trawę i żywopłoty i płaci rachunki. A nawet, żeby psa można było pogłaskać, to trzeba psa czasem wykąpać no i nakarmić. Ktosiów było wielu, w tym także ja. Stoliczek sam się nakrywa tylko w bajce. Szkoda? Ja też żałuję.
Nad garem z rosołem przyszła mi myśl może niegłęboka, ale życiowa. Dokładnie w trakcie zdejmowania tzw. szumowin. Po pierwsze, nie gotuj na dużym ogniu, po drugie jak się szumy pojawią, szybciutko zdejmij, bo spaprzesz. W życiu trzeba spokojnie, z rozwagą, a jak coś brzydkiego się przydarzy, odrzucić natychmiast, bo potem całość wygląda brzydko. Cnota długomyślności połączona z cierpliwością doprowadzi do smakowitego rosołu oraz dobrego życia.
Park samochodowy na wsi został uszczuplony o ukochanego terenowca. Tomaszka staranował TIR. Bogu dzięki, że nikt nie został ranny, a jechał z Tamarą i dzieckiem. Pan kierowca nie wyhamował przed stojącymi w korku samochodami, zjechał na lewy pas i na Tomka, który nadjeżdżał z naprzeciwka. Dla ułatwienia dodam, że prowadził TIRa w japonkach. Dali nam samochód zastępczy z OC sprawcy, ale kłopot jest. Pozostałe nasze pojazdy też gromadnie chorują. Chyba trzeba będzie uruchomić procedury jak w NFZ. Jesteś za stary, to cię nie leczymy i na złom. Mimo to dzieci do przedszkola od jutra będą wożone, nie poddamy się.
Relikwie św. JPII dotarły na Potrzebną. Chorzy będą mieli opiekuna i towarzysza. W Zochcinie mamy Go od jakiegoś czasu. Doszła nam nowa święta, chociaż, że święta była, wszyscy wiedzieli. Jakoś mało o tej kanonizacji się mówi. Niewygodna ona, uwiera jak kamień w bucie. Z Misjonarkami Miłości od dawna się kumplujemy i cieszymy się razem z nimi.
Nad-obowiązkowo
Pewien człowiek miał zapewnienie od Pana Boga, że spełnione będą jego dwa życzenia. Gość prosi o najlepsze wino i najlepszą kobietę. Za chwilę stoi przed nim butelka i Matka Teresa z Kalkuty.
W 1982 roku, w czasie wojny w Libanie Matka Teresa dowiedziała się, że kilkadziesiąt upośledzonych i kalekich sierot muzułmańskich zostało bez opieki w budynku będącym w centrum walk w Bejrucie. Personel sierocińca uciekł. Nikt nie wierzył w możliwość przerwania ognia i uratowania dzieci. Matka Teresa przyleciała do Bejrutu, wymodliła i wyżebrała przerwanie ognia, wydostała te dzieci i wraz z pracującymi w terenie organizacjami pomocowymi przewiozła w bezpieczne miejsce. Niestety nie wszystkie. Część nie doczekała ratunku i zmarła z głodu, ran i braki opieki.
***
Chcesz wesprzeć działalność siostry Małgorzaty Chmielewskiej i Wspólnoty Chleb Życia? Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: chlebzycia.org
s. Małgorzata Chmielewska - przełożona Wspólnoty Chleb Życia w Polsce. Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org
Skomentuj artykuł