Papież Franciszek wie, że przemoc wobec kobiet nie jest sprawą marginalną
Myślenie, zgodnie z którym współczesnej rodzinie, będącej oazą spokoju i miłości, zagrażają głównie „obce” ideologie, jest dla części katolików wygodne, ale jednocześnie niezgodnie z prawdą.
Nierzadko bowiem zło czai się wewnątrz rodziny - a złem tym jest przemoc, której ofiarą zazwyczaj padają kobiety. Polscy duchowni niestety dość rzadko zabierają głos na ten temat - zrobił to natomiast papież Franciszek, który wezwał nas w lutym do modlitwy w intencji kobiet, które doświadczają przemocy.
Milczenie wokół przemocy sprzyja temu zjawisku
O przemocy wobec kobiet w wielu krajach na świecie nie jest łatwo rozmawiać - Polska bez wątpienia stanowi jeden z nich. Z uwagi na uwarunkowania historyczne (zabory, wojna i okupacja, czasy stalinizmu etc.) ukształtowało się w naszym społeczeństwie postrzeganie rodziny jako ostoi wartości, która musi za wszelką cenę „trzymać się razem”, aby stawić czoła zewnętrznym trudnościom. Głośne mówienie o przemocy wobec kobiet (ale także dzieci czy osób starszych) bywa więc nierzadko traktowane jako zamach na tradycyjne wartości oraz tym samym, polskość i katolicyzm.
O przemocy wobec kobiet przez wieki milczeli zatem ludzie kultury, który woleli w swoich utworach oddawać cześć obrazowi Matki Polki i pielęgnować w Polakach przekonanie, że kobiety w kraju Piastów są otoczone szacunkiem. Tematu gehenny, która staje się udziałem kobiet za sprawą mężów, ojców czy partnerów nie poruszają także politycy, którzy budują swój wizerunek na „dbaniu o polską rodzinę” i „chronieniu polskich interesów”. Wątku nie podejmuje się także na zajęciach z WDŻ - nauczyciele (a częściej nauczycielki) tego przedmiotu skupiają się raczej na ukazywaniu małżeństwa jako stanu idealnego.
Wiemy jednak doskonale, że milczenie na temat przemocy nie likwiduje problemu, lecz go wzmacnia. Tabuizacja przemocy fizycznej, psychicznej, ekonomicznej i seksualnej sprawia, że osoby pokrzywdzone czują się osamotnione i zwyczajnie nie wiedzą, gdzie szukać pomocy - a ludzie, którzy powinni nieść im pomoc, nierzadko nie mają kompetencji do tego, by z pokrzywdzonymi odpowiednio rozmawiać. Niepodejmowanie tematu przemocy wobec kobiet doprowadza do niezwykle ponurego paradoksu: w Polsce każdego roku z rąk mężów czy partnerów ginie około czterystu (!) kobiet, a prawie 90 procent kobiet w Polsce doświadczyło przemocy seksualnej (ponad dwadzieścia procent - gwałtu). Jednocześnie rzeczywista skala problemu nie jest ujęta w policyjnych statystykach: wiele kobiet nie zgłasza przemocy organom ścigania. Dla przykładu, według raportu fundacji “Ster” prawie 92 procent zgwałconych kobiet nie zgłosiło sprawy policji - głównie ze wstydu i braku wiary w to, że uzyskają pomoc. Straszliwe koło przemocy wobec kobiet toczy się więc dalej, miażdżąc kolejne ofiary.
Modlitwa papieża jest głosem nadziei
Przemoc wobec kobiet jest niestety tematem zaniedbanym również przez polski (i oczywiście nie tylko) Kościół. Jako uczestniczka coniedzielnych mszy miałam okazję wysłuchać wielu kazań na temat zagrażających polskiej rodzinie „genderystów”, ateizacji czy aborcji - homilii, w których wspomniana byłaby konieczność zwalczania przemocy, niestety sobie nie przypominam. Tylko jeden raz, w moim parafialnym kościele, podczas modlitwy powszechnej, jedną z intencji było to, by ofiary przemocy uzyskały niezbędna pomoc - i muszę przyznać, że byłam tym bardzo poruszona. Również wiele mediów katolickich tematu przemocy wobec kobiet raczej unika (a zagrożenia dla kobiet upatruje w feminizmie).
Tymczasem taka postawa nie ma uzasadnienia w doktrynie - Kościół od zawsze nakazuje wiernym, aby przeciwstawiali się złu. Chyba każdy, kto przeczytał (oczywiście ze względnym zrozumieniem) Katechizm, wie również doskonale, że Kościół przemocy wobec kobiet absolutnie nie aprobuje. Znęcanie się nad drugim człowiekiem jest wykroczeniem nie tylko wobec przykazania miłości, ale także wobec obecnego w Dekalogu prawa mówiącego „Nie zabijaj!”, które rozumiemy nie tylko jako zakaz dosłownego morderstwa, ale także agresji fizycznej czy psychicznej wobec drugiego człowieka. Papież Franciszek, wzywając do modlitwy za kobiety doświadczające przemocy, realizuje zatem to, co jest jednym z najważniejszych elementów Dobrej Nowiny: otwarcie staje po stronie słabszych i krzywdzonych.
Z punktu widzenia kobiet doświadczających przemocy ważne jest zapewne również adekwatne nazwanie zła, jakim są czyny sprawców - papież wprost stwierdza, że „Różne formy maltretowania, których doświadcza wiele kobiet, to nikczemność, upadek dla całej ludzkości; dla mężczyzn i dla całej ludzkości"”. Jednym z najbardziej bolesnych aspektów przemocowych relacji jest to, że doznające jej osoby mają wrażenie, jakby nikt nie słyszał ich głosu lub nie zwracał na niego uwagi - ważne jest zatem to, że Franciszek podkreślił prawo kobiet doświadczających przemocy do bycia wysłuchanymi, mówiąc: "Módlmy się za kobiety, ofiary przemocy, aby były chronione przez społeczeństwo i aby ich cierpienie zostało zauważone i wysłuchane przez wszystkich". Mówiąc, że „ogromne wrażenie robi liczba kobiet atakowanych, znieważanych, gwałconych", Franciszek przyznaje, że wie, iż przemoc wobec kobiet nie jest niestety zjawiskiem marginalnym. Słowa papieża są więc dla mnie głosem nadziei - być może jest to sygnał, że zbliżamy się do momentu, w którym w Kościele będziemy nie tylko paranoicznie rozglądać się w poszukiwaniu zagrażających kobietom i rodzinie ideologii, ale dostrzeżemy dramaty kobiet bitych, gwałconych (także w małżeństwach), szantażowanych ekonomicznie czy dręczonych psychicznie przez mężów, przełożonych czy nawet wykładowców akademickich.
Walka z przemocą wymaga modlitwy, ale i działań systemowych
Wierzę w to, że modlitwa Franciszka oraz wiernych, którzy odpowiedzą na to wezwanie, dotrze do samego Stwórcy - a On w jakiś sposób (którego być może teraz nie znamy) pocieszy kobiety, które doznają bólu i upokorzeń. Ponieważ jednak wiemy, że Bóg działa również poprzez ludzi - a także dlatego, że wg św. Ignacego Loyoli dobrze jest modlić się tak, jakby wszystko zależało od Boga i pracować, jakby wszystko było zależne od nas - w kwestii zwalczania przemocy nie możemy poprzestać wyłącznie na modlitwie. Przemoc wobec kobiet to problem, który musimy zwalczać systemowo: po pierwsze, niezwłocznie izolować sprawców przemocy (w Polsce zobowiązuje do tego tzw. ustawa antyprzemocowa, uchwalona przez Sejm 30. kwietnia 2020 roku). Policjanci, sędziowie i prokuratorzy powinni natomiast być szkoleni w zakresie takiego rozmawiania z osobami pokrzywdzonymi, które nie będzie miało cech wtórnej wiktymizacji, czyli nie będzie przypisywało odpowiedzialności za przemoc ofierze. Niezbędna jest również edukacja - młodzi ludzie muszą wiedzieć, czym jest przemoc i jakie są jej rodzaje, a także gdzie można szukać pomocy. Warto też wspierać te organizacje pozarządowe, które walczą z przemocą wobec kobiet.
Rola Kościoła w prewencji i zwalczaniu przemocy również jest nie do przecenienia: w końcu młodzi ludzie są często katechizowani od przedszkola do matury, a przed zawarciem małżeństwa uczestniczą w kursach przedmałżeńskich. Katecheci i księża powinni zatem podejmować tematy przemocy fizycznej, ekonomicznej, psychicznej i seksualnej podczas spotkań z dziećmi, młodzieżą i narzeczonymi. Choć katolicyzm sam w sobie przemocy nie wspiera, to zdarza się, że ludzie stosujący przemoc swoje postępowanie motywują „religijnie”, posługując się wybiórczo fragmentami Pisma Świętego. W książce „Gwałt polski” Mai Staśko i Patrycji Wieczorkiewicz można przeczytać historię kobiety, która była zmuszana przez męża do seksu - mężczyzna szantażował ją właśnie jednym z biblijnych cytatów. Osoby nauczające w imieniu naszej wspólnoty muszą uświadamiać katolików, że jest to niedopuszczalne. Nie możemy także zgadzać się na obecność w kościelnych mediach wypowiedzi osób, które - nawet jeśli są w jakiś sposób zasłużone dla Kościoła - przyczyniają się do utrwalania kultury gwałtu. Agresywne reakcje na przywoływanie tego zagadnienia w mediach katolickich, do złudzenia przypominały zachowania wielu osób, które dowiadują się o przemocy w najbliższej rodzinie, grupie przyjaciół czy wspólnocie - także wtedy podstawą jest zaprzeczanie i atakowanie osób poruszających trudny temat.
Musimy sobie również zdawać sprawę z tego, że przemoc wobec kobiet przyjmuje na świecie różne formy. W Chinach było to zmuszanie ich do aborcji (co miało związek z „polityką jednego dziecka”), w niektórych krajach Afryki powszechne jest okaleczenie żeńskich narządów płciowych, nazywane “obrzezaniem” kobiet, zaś na przykład w Ukrainie i Mołdawii - handel kobietami i zmuszanie ich do prostytucji. Większość z nas najlepiej orientuje się oczywiście w polskich realiach - warto jednak wspierać również organizacje, które niosą pomoc kobietom mieszkającym w innych częściach świata. To, że coś dzieje się daleko od nas, nie powinno zwalniać nas z odpowiedzialności za pomaganie.
O sytuacji wszystkich doznających przemocy kobiet musimy mówić głośno - przełamanie tabu jest niezbędne do przerwania łańcucha zła. Przypominanie o cierpieniu kobiet (często ukrytym), odpowiednie regulacje prawne i wspieranie organizacji walczących z przemocą oraz czujność na niepokojące sygnały płynące z naszego otoczenia (przemocy mogą doświadczać również bliskie nam osoby!) połączone z modlitwą, do której wzywa Franciszek, mają szansę zmienić świat na miejsce o wiele bardziej bezpieczne dla kobiet.
Skomentuj artykuł