Papież ostrzega nas przed takim traktowaniem misji

(fot. shutterstock.com)

Z taką mentalnością, nawet kościelne akcje pomocy nie będą miały prawdziwie ewangelicznego charakteru. Staną się instytucjonalną rutyną albo wyniosłą jałmużną rzucaną do kapelusza siedzącemu na ziemi, bosemu nędzarzowi.

Papieska intencja powszechna na wrzesień: Aby młodzież na kontynencie afrykańskim miała dostęp do edukacji i pracy we własnej ojczyźnie.

Nie tylko Afryka - w tej intencji chodzi również o nas.

DEON.PL POLECA

Co wiemy o Afryce i co wiemy o młodzieży afrykańskiej? Odpowiedzi będą różne, zależnie od geopolitycznego usytuowania tego, kto na to pytania odpowiada. Co możemy powiedzieć na ten temat my, mieszkający w Polsce, albo bardziej konkretnie: co ja wiem na ten temat?

Nie byłbym zdziwiony, gdyby pierwszym owocem podanej przez papieża intencji modlitwy na wrzesień było odkrycie, że wiem niewiele na poruszony przez niego temat. Może się też okazać przy tej okazji, że moja wiedza jest nie tylko niepełna, ale do tego jeszcze bardzo zdeformowana. Może się też okazać, i śmiem twierdzić, że takich odpowiedzi będzie najwięcej, że po prostu ten temat mnie nie interesuje.

Ignorancja najczęściej bywa pochodną braku zainteresowania, które wynika z zajęcia się innymi tematami, bardziej nas absorbującymi. Często jest ona nie tylko bardzo ograniczona, ale jeszcze naznaczona fałszywymi wiadomościami i tendencyjnymi opiniami, budzącymi w nas niechęć i pogłębiającymi nasze uprzedzenia do mieszkających tam ludzi.

Najgorsze jest jednak przekonanie, że posiadamy wiedzę o nich w stopniu wystarczającym nie tylko do ich rozumienia, ale również do tego, aby ich oceniać i ingerować w ich sprawy, i to z pozycji cywilizacyjnej wyższości, mając jako bazę te kilka zbitek pojęciowych o ich nędzy, o ich niezaradności i o ich nieustającej tęsknocie za lepszymi warunkami życia w krajach "ucywilizowanych".

Taka "wiedza" to doskonała pozycja wyjściowa do pogardliwego patrzenia na wszystkich Afrykańczyków, widząc w nich ofiary ich własnej indolencji cywilizacyjnej, a w ten sposób, nie wiedząc nawet tego, można reprezentować postawę najbardziej niebezpiecznego rasizmu, bo rasizmu, który nie jest świadom samego siebie.

Z taką mentalnością, nawet kościelne akcje pomocy nie będą miały prawdziwie ewangelicznego charakteru. Staną się instytucjonalną rutyną albo wyniosłą jałmużną rzucaną do kapelusza siedzącemu na ziemi, bosemu nędzarzowi. W podtekście tego gestu będzie zawsze przekonanie, deformujące każdą relację, że "sami sobie są winni tego wszystkiego", a stąd już bardzo blisko do stwierdzenia, że "mają to, na co zasłużyli".

Uważam, że niniejsze wywody należy uzupełnić jeszcze jedną uwagą, skierowaną do tych, którzy się zniecierpliwili tym, że niepotrzebnie tracą czas, czytając o papieskiej intencji modlitwy dotyczącej afrykańskiej młodzieży. Wbrew pozorom, nie jest to egzotyczny temat dotyczący Czarnego Lądu i to bynajmniej nie tylko z tego powodu, że nasz świat jest globalny, a Ewangelia ma zasięg uniwersalny.

My również, w naszym kręgu kulturowym, bywamy ofiarami jedni drugich. My też jesteśmy fałszywie rozumiani, fałszywie oceniani i boleśnie ranieni cudzymi korygującymi nas interwencjami. Jednak tylko wtedy w sposób uczciwy dochodzimy naszego prawa do wiarygodności, jeżeli jesteśmy w stanie spojrzeć krytycznie na siebie samych i dostrzec własne błędy.

Paradoksalnie, może nas do tego skłonić przykład wzięty z dalekiej, egzotycznej ziemi, której mieszkańcy są systematycznie pogardzani i grabieni przez naszą chlubiącą się demokracją i prawami człowieka cywilizację.

Intencja papieska może więc zostać dostrzeżona jako apel o sprawiedliwość społeczną, zarówno w wymiarze globalnym, jak i w odniesieniu do każdego państwa afrykańskiego indywidualnie, bo wyzysk ma zawsze kształt konkretnego terytorium i konkretnej społeczności. Są one "rozgrywane" w taki sposób, że Afrykańczycy grabią Afrykę ich własnymi rękami, aby bogacić swoją nędzą potężne międzynarodowe korporacje, żerujące na niewydolnym systemie lokalnych urządzeń socjalnych i politycznych, będąc często tej niewydolności przyczyną, utrwalając w ten sposób ich ekonomiczne i politycznie uzależnienie.

W ten sposób znów wracamy do kwestii poruszonej na wstępie, a mianowicie do komunikacji społecznej i kultury wzajemnego przekazywania sobie wiadomości oraz opinii. Chodzi bowiem nie tylko o to, aby warstwa faktograficzna była profesjonalna technicznie, ale przede wszystkim, aby była po prostu i zwyczajnie po ludzku uczciwa.

Chodzi zatem o stałą misję i jasny wewnętrzny imperatyw czujności, aby w przestrzeni komunikacyjnej istniała atmosfera życzliwości i zaufania. Jest to możliwe tylko i wyłącznie na gruncie szacunku dla prawdy i szacunku dla każdego, konkretnego człowieka. Nie o deklaracje tylko chodzi, ale o rzeczywiste postawy i zachowania. Wówczas dopiero intencja modlitwy będzie w pełni uhonorowana.

Zygmunt Kwiatkowski SJ - jezuita, misjonarz, spędził 30 lat w Egipcie, Libanie, a obecnie przebywa w Syrii, skąd pisze teksty dla DEON.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież ostrzega nas przed takim traktowaniem misji
Komentarze (1)
J
Jagoda
31 sierpnia 2018, 15:41
Boga się nie boją!