Papież wzywa do rozeznawania duchowego. Co to znaczy?

(fot. Jeremy Yap on Unsplash)

Chciałbym dzisiaj poruszyć ten temat, wykorzystując wirtualną debatę, która się odbyła pomiędzy kilkoma jezuitami.

Papieska intencja modlitwy na marzec brzmi:

"Aby cały Kościół uznał pilną potrzebę formacji do rozeznania duchowego w aspekcie indywidualnym i wspólnotowym."

Trochę dziwna intencja jak na intencje Apostolstwa Modlitwy, ale nie jest ona dziwna jak na jej autora, to jest papieża Franciszka, gdyż wiele razy zwracał on uwagę na znaczenie i na potrzebę rozeznania duchowego. Mówił o nim nie tyle w kontekście teorii duchowości, ile raczej w odniesieniu do zagadnień duszpasterskich.

Chciałbym dzisiaj poruszyć ten temat, wykorzystując wirtualną debatę, która się odbyła pomiędzy kilkoma jezuitami. Oto niektóre spostrzeżenia.

Pierwszy głos zabrzmiał trochę sceptycznie: rozeznanie duchowe to znakomita wymówka na odroczenie decyzji i jednocześnie doskonały sposób na forsowanie swojego zdania, bo jeśli ktoś się z nim nie zgadza, wówczas nie trzeba ucinać definitywnie rozmowy, ale odkłada się ją na później, aby móc ją "lepiej rozeznać", czyli praktycznie czekać na lepszą okazję, by ją przeforsować.

Były też głosy pozytywne, które wyrażały się z uznaniem o rozeznaniu duchowym, powołując się na Pismo Święte. Jeden z dyskutantów powiedział, że szczególnie jest mu bliska w tym względzie modlitwa Salomona, o której wspomina Stary Testament, umieszczając rozeznanie duchowe w kontekście biblijnego tematu Bożej mądrości. Młody król Salomon otrzymał pochwałę i błogosławieństwo od Boga, bo nie prosił o przyjemności, bogactwo, długie życie i militarne zwycięstwa, ale o mądrość która by mu pozwoliła dobrze kierować sprawami swojego narodu. Bóg udzielił mu wielkiej mądrości, czyli nadzwyczajnego daru rozróżniania dobra od zła.

Tutaj dotknęliśmy newralgicznego punktu dotyczącego rozeznania duchowego. Jego celem jest przecież szukanie i znalezienie woli Bożej, a nie - jak to się często uważa - kolekcjonowanie motywów usprawiedliwiających akt wyboru, który już wcześniej został dokonany, z odwołaniem do własnych upodobań i kalkulacji.

W tym momencie włączył się do rozmowy pewien poważny jezuita, znany ze swej solidnej duchowości, i powiedział nieco mentorskim tonem, że rozeznanie duchowe to nie jest deliberacja czyniona tylko na poziomie racjonalnym, i zaraz się zastrzegł, iż bynajmniej nie znaczy to, aby przyjmował tezę, że rozum sprzeczny jest z tym, co duchowe.

Należy szukać harmonii pomiędzy tymi dwoma poziomami - mówił - dlatego rozeznania duchowego nie można traktować jak jakiegoś negocjowania oferty handlowej. Tutaj chodzi przecież o wolę Pana Boga - powtórzył kilkakrotnie - chodzi o duchowe rozeznanie (!) - podkreślił dobitnie.

Aby ono mogło się powieść, konieczna jest wolność wewnętrzna tego, kto rozeznaje, by nie kierował się, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy, przede wszystkim własnym interesem, twierdząc jednocześnie, że jest skoncentrowany na tym, aby znaleźć wolę Bożą. Chodzi bowiem o rozpoznanie woli Bożej i o zdolność jej przyjęcia, nawet wówczas gdy zabraknie dla niej spontanicznego, wewnętrznego aplauzu.

Nie znaczy to bynajmniej, aby lekceważyć wszelkie osobiste obiekcje, jakie mogą się pojawić w procesie rozeznawania. Wprost przeciwnie, wszystkie one powinny być wzięte pod uwagę, ale w stadium poprzedzającym podjęcie decyzji, nie zaś w stadium przejścia do jej wykonania.

Ktoś dorzucił słuszną uwagę, że mówiąc o rozeznaniu duchowym i reklamując potrzebę wewnętrznej wolności, aby móc je prawidłowo przeprowadzić, chodzi nam zawsze o DOBRE propozycje, to znaczy takie, które nie są grzeszne, bo tylko one mogą stanowić przedmiot duchowego rozeznawania.

Dodałem, że ponieważ chodzi o DUCHOWE rozeznanie, ważne jest, aby odwoływać się podczas rozeznawania rzeczywiście do Ducha Świętego, a nie psychologizować, to znaczy ubierać psychologię w pobożne, religijne słownictwo.

Z tego samego względu i w imię tej samej autentyczności duchowej potrzeba dużej uwagi i dużej dojrzałości duchowej, aby z jednej strony nie ulec płytkim emocjom, a z drugiej, nie popaść w kompleks "naukowej" racjonalności, która wyklucza albo dyskryminuje to wszystko, co jest pozaracjonalne, gdy tymczasem to właśnie stanowi samą istotę procesu rozeznania duchowego, gdyż chodzi w nim przecież o rzeczywiście wyczuwalną manifestację Ducha Świętego.

W ten sposób wydawało się, że zasadnicze myśli odnoszące się do papieskiej intencji na marzec zostały poruszone i w tym momencie właśnie któryś z dyskutantów przypomniał jeszcze bardzo ważną sprawę, a mianowicie, że święty Ignacy Loyola, który jest ojcem i twórcą oryginalnego systemu rozeznania duchowego opartego na tzw. Ćwiczeniach Duchowych, polecił pewną ciekawą praktykę, a mianowicie, aby w momencie, kiedy rozeznanie duchowe już zostało dokonane i jego wynik ustalony, nie zamykać jeszcze ostatecznie całej sprawy.

Polecił odwołać się w modlitwie jeszcze raz do Bożego Ducha, ofiarując Bogu całą rozważaną sprawę, wraz z jej owocem, a więc powziętą decyzją. Stanowić to ma ostateczny akt upewnienia się, czy ta decyzja jest autentyczna, to znaczy, czy rzeczywiście wyraża poszukiwaną przez nas wolę Bożą.

Nie znaczy to absolutnie, że powraca się w ten sposób znów do procesu rozeznawania, ale o prostą rozmowę z Bogiem, podobną do colloquium w Ćwiczeniach Duchowych. Krótko mówiąc, chodzi o spojrzenie Panu Bogu "w oczy", aby w tym spojrzeniu odczuć Jego aprobatę dla tego, co zostało zdecydowane, czy dostrzec brak tej aprobaty.

Gdyby więc pojawił się wówczas jakiś znak zwątpienia, który zbyt boleśnie i zbyt mocno zakłóciłby wewnętrzny pokój, tak że nie można by go potraktować jako zwykłą pokusę, wówczas być może należy uznać całe rozeznanie duchowe za niekompletne i niespełnione. Wykonanie dokonanego wyboru w takich warunkach należy zawiesić, by w jakimś innym czasie, jeżeli to okaże się właściwe, rozeznanie duchowe powtórzyć.

Na koniec warto tylko krótko powiedzieć o formacji do rozeznania duchowego, o czym wspomniał papież. Najprostszą i najbardziej skuteczną metodą, jaka w tym względzie istnieje, jest wzięcie udziału w Ćwiczeniach Duchowych św. Ignacego.

Zygmunt Kwiatkowski SJ - jezuita, misjonarz, spędził 30 lat w Egipcie, Libanie i Syrii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież wzywa do rozeznawania duchowego. Co to znaczy?
Komentarze (7)
KN
Krzysiek Niepiekło
14 marca 2018, 01:34
Rozeznawanie duchowe w dzisiejszych czasach, to jest dość karkołomne zadanie i jak najbardziej powinniśmy się o to modlić. Nie jest w stanie rozeznawać duchowo spraw człowiek zadufany w swojej wiedzy, mądrości, władzy. Dokładnie tak samo jak tamci - faryzeusze i uczeni w piśmie. Aby rozeznawać duchowo, to trzeba należeć do królestwa Bożego. trzeba żyć w stanie łaski  (trzeba mieć w sobie Życie) Bez częstej spowiedzi i codziennej Komunii przeżywanej ze skruchą z powodu własnych grzechów, to rozeznawanie jest wielkim ryzykiem, bo wtedy kto inny może nam doradzić. Bóg sam potrafi człowiekowi wyjaśnić i nie trzeba szukać światła u innych, bo to nie do nich Bóg mówi w naszej sprawie. Zeby usłyszeć i zrozumieć, to trzeba być Żywym.
KJ
k jar
7 marca 2018, 23:59
Dla mnie rozeznanie duchowe jest kwestią smaku. Współczesne problemy z rozeznaniem wiążą się z zatraceniem odczuwania smaku spraw duchowych. W religijności są obecnie promowane zastępowalniki, głównie związane z psychologią głębi. Ponadto istnieje tendencja do szybkich ersatzów: chcemy mieć na tacy Wolę Bożą i nikt nie wysila się, aby latami czekać na głos Pana. Chcemy już teraz wiedzieć, co mamy robić w życiu i jak żyć.Rozeznanie duchowe to zaś patrzenie w dłuższej perspektywie, rozważanie w sercu znaków Bożej obecności, sygnałów Jego woli. To nie jest łatwy proces i wiąże się zwykle z wielkim cierpieniem. Przykłady świętych mówią,że może nawet to prowadzić do epizodów nerwic czy psychoz. Wszyscy, którzy chca prowadzić innych raczej winni się wyzbywać tych pragnień i ćwiczyć w pogardzie aplauzu otoczenia. Nie ma nic gorszego niż duchowi celebryci!
ZK
Zygmunt Kwiatkowski
7 marca 2018, 20:58
Uważam że pańskie obawy I zastrzeżenia są słuszne ale idą za daleko. Podobne obawy towarzyszyly przeciez kościelnemu zakazowi czytania Biblii przez wiernych, co dzisiaj może wydawac sie zrozumiale, ale tylko dla tamtych czasów. Dzisiaj jest to zupelnie nie do przyjęcia i zupelnie niemozliwe do zrealizowania. Owszem, trzeba strzec wiernych przed subiektywizmem osądów moralnych czy tych ktore dotyczą wiary, przed relatywizmem i szeroko rozprzestrzenionym w naszej kulturze i w Kosciele nadmiernym indywidualizmem, ale nalezy uważac aby nie wylac dziecka z kąpiela. Nie mozemy kierowac sie tymi obawami do tego stopnia, że w efekcie szkodę poniesie ewangeliczny personalizm. Nie trzeba przekonywac do tego, ze Chrystus zwracał się zawsze I we wszystkich kwestiach do konkretnych osób i bynajmniej nie byly to osoby wysoko ustawione w hierarchii spolecznej. Co wiecej, nie wahal sie krytykowac (nie negujac ich formalnego umocowania i kompetencji) „wielkich i mądrych”, ciesząc sie z tego, że „Jego Ojciec Niebieski objawił je prostaczkom”. Ponieważ papież mowi o FORMACJI do zrozumienia i umiejętności poslugiwania sie zasadami rozeznania duchowego, wzywajac jednoczesnie do MODLITWY w intencji, sadzę ze idzie w tym samym kierunku w jakim zmierzaja panskie obawy.
7 marca 2018, 23:01
Z Ewangelii wyłania się nie jakiś tam personalizm lecz Krzyż. Niezmiennym komponentem natury ludzkiej jest cierpienie Chrystus Pan poprzez swą Ofiarę Krzyżową uczynił je błogosławionym. Jak wielu wiernych prowadzi dziś życie duchowe będące niezbędnym warunkiem rozeznania? Jak wielu kapłanów przejmuje się Nauką Kościoła co jest podstawą do pomocy przy rozeznaniu(czy tacy kardynałowie jak Kasper i Marx to  jeszcze katolicy)? Czy powszechne w posoborowym Kościele równanie w dół (brak faktycznych wymagań wobec wiernych) stanowi właściwą podstawę do pomocy w drodze ku Zbawieniu? Dlatego nie jakieś tam rozeznanie,które mogło być dobre dla św.Ignacego,który był wiernym synem Kościoła lecz przylgnięcie do tego czego Kościół od zawsze nauczał stanowi moim zdaniem właściwą ścieżkę. Warto też wspomnieć o tym o czym rzadko się dziś mówi. Rozeznanie kieruje się w kierunku sumienia,którego prymat głosi protestantyzm. Jak więc nie wiadomo o co chodzi to chodzi o ekumenizm w nowym wydaniu
MR
Maciej Roszkowski
7 marca 2018, 19:13
Rozeznawanie indywidualnych sytuacji życiowych wiernych nie jest niczym nowym. Tak robi każdy dobry duszpasterz i spowiednik. Ważne jest aby  jasno wskazywali co zgodne z nauką Chrystusa, Przykazaniami, a nie wiedziony choćby najszlachetniejszymi motywami i najgorętszą miłością dopuszczał do sprzeczności z powyższymi. Niech słowa wasze tak, tak znaczą, a nie, nie.
7 marca 2018, 10:55
Przez wieki, dobrze znając kondycję ludzką Kościół nie propagował na szerszą skalę rozeznania duchowego, wiedział bowiem doskonale,iż prowadzi ono do subiektywizmu. Byłoby to szczególnie prawdziwe w czasach współczesnych, gdzie religia nie jest sprawą zaprzątającą głowę ludziom. Prymat sumienia wobec normy jest pociągający ale całkowicie nieralistyczny. Grzech bowiem przybiera różne postacie. Dziś Kościół ucieka od odpowiedzialności za wiernych, oddając ich w łapy współczesnych ideologii
A
abuna
8 marca 2018, 16:05
Cytuje : „Z Ewangelii wyłania się nie jakiś tam personalizm lecz Krzyż.Niezmiennym komponentem natury ludzkiej jest cierpienie” Krzyza nie neguję, dlatego przykra jest ta riposta, ktora mnie spotkala. Proszę jednak zwrócić uwage na to, że krzyz zostal  przez kogos (osoba, osoby) Chrystusowi zasądzony i „przyrządzony”, a wiec posiada on wymiar personalny. Cierpienie zas, stanowiąc „niezmienną komponentę natury ludzkiej” jest doswiadczane przez konkretne osoby, nie zas przez bezosobową naturę z czego pewnie New Age bardzo by sie cieszyl. Cierpienie, owa „niezmienna komponenta”jest najwieksza „zmienną” w calej historii, stanowiąc sam rdzeń Zbawienia o ktore Bogu i nam chodzi. Stałą niezmienna jest natomiast MILOSC i wszelkie teorie oboczne, chociazby najbardziej żarliwie wyznawane sa tylko żarliwie wyznawanymi błędami.