Pedofilia. Nas nie dotyczy?
Postawa "Nas to nie dotyczy" jest kusząca. Wśród części członków Kościoła katolickiego w Polsce odnosi się nie tylko do kwestii pedofilii, ale również do wielu innych problemów, dotykających Kościół na Zachodzie.
Rada Prawna Konferencji Episkopatu Polski pracuje nad korektami do obowiązującej od 2009 instrukcji w sprawie pedofilii wśród duchownych. Okazały się one konieczne po opublikowaniu w maju ubiegłego roku przez Kongregację Nauki Wiary okólnika, precyzującego, jak takie wytyczne powinny wyglądać. Jak poinformował rzecznik polskiego episkopatu, wszystko wskazuje na to, że zmiany zostaną zatwierdzone na marcowym zebraniu KEP, "gdyż będzie to ostatnie spotkanie przed upływającym terminem". Czyli wszystko odbędzie się w porę, będziemy na bieżąco i zasadniczo nie ma tematu.
W tym kontekście robienie przez jedną z gazet czołówki z tematu zorganizowanego w Rzymie przez Uniwersytet Gregoriański sympozjum "Ku uleczeniu i odnowie", poświęconego pedofilii w Kościele, wydaje się co najmniej nietrafione. Przecież nawet psychoterapeutka Ewa Kusz, przewodnicząca Światowej Konferencji Instytutów Świeckich, która jako jedna z trzech osób z Polski, bierze udział w rzymskim sympozjum przyznała, że w naszym kraju nie było mediach skandali na tym tle.
Może więc rację miał ksiądz, który ponoć dziennikarce jednej z gazet powiedział: "Nie ma problemu pedofilii w polskim Kościele. Jest natomiast problem mediów próbujących Kościół w te afery uwikłać"? Może po prostu akurat ta bolączka, która dotknęła Kościół w tak licznych krajach, nas nie dotyczy?
Myślę, że takie postawienie sprawy jest mocno ryzykowne. Wspomniana Ewa Kusz w sierpniowo-wrześniowej "Więzi" z ubiegłego roku sugerowała: "To, że do tej pory w Polsce ten temat jeszcze nie był przez media podjęty w szerszym zakresie, wydaje się wynikać z tego, że dotychczas media skupiały się na innych sprawach dotyczących Kościoła - lustracji czy Komisji Majątkowej". A na łamach innej, niż wspomniana wyżej, gazety, przyznała: "Zarówno ja, jak i moi koledzy psychoterapeuci, spotykamy się w gabinetach z problemem nadużyć seksualnych wobec nieletnich. Niestety, władze wyższe w Kościele często nie mają tego świadomości".
W cytowanej "Więzi" jezuita Hans Zollner, profesor psychologii i psychoterapeuta wykładający na Gregorianum, stwierdził, że "nie ma podstaw, by przyjąć, że w Kościele polskim nie było przypadków nadużyć seksualnych". Jego zdaniem sytuacja Polski jest porównywalna z niemiecką sprzed roku 2010. "Wówczas przypadki z przeszłości były częściowo znane, ale nie wyobrażano sobie skali problemu i nie zajmowano się tym" - wyjaśnił, dodając, że nadużycia seksualne wobec nieletnich są wszędzie tam, gdzie się z nimi pracuje: w szkołach, grupach sportowych, harcerstwie, ale również w Kościele. Mając w pamięci, na przykład, głośny przed siedmiu laty wyrok na dyrygenta jednego z chłopięcych chórów w Polsce, lekkomyślnością byłoby lekceważenie ostrzeżeń niemieckiego jezuity, że jeśli nie weźmiemy w porę "byka za rogi", będzie się u nas działo to, czego świadkami byliśmy w USA, Kanadzie, Irlandii, Niemczech, Austrii czy ostatnio w Belgii.
Postawa "Nas to nie dotyczy" jest kusząca. Wśród części członków Kościoła katolickiego w Polsce odnosi się nie tylko do kwestii pedofilii, ale również do wielu innych problemów, dotykających Kościół na Zachodzie. Do dobrego tonu należy dobre samopoczucie względem stanu aktualnego i spokojne spoglądanie w przyszłość. Ci, którzy nie trzymają się tego stylu, traktowani są jak Kasandry i zawodowi czarnowidze.
Nie da się jednak uciec od powracającego pytania: A co jeśli John L. Allen, który w jednym z wywiadów stwierdził, "Moja długoterminowa prognoza dla Polski jest taka, że ten krzyż pewnego dnia zostanie zdjęty" ma rację? I to nie tylko w odniesieniu do krzyża w Sejmie, ale również w domach, sercach i umysłach wielu Polaków...
Skomentuj artykuł