Podważona misja Kościoła
- Kryzys nadużyć seksualnych dotyka poważnie Kościół, dlatego że podważa jego zdolność do ogarnięcia osób wyzwalającą miłością Boga i bycia jej wiarygodnym świadkiem - mówił papież podczas spotkania z przedstawicielami Komisji ds. Ochrony Nieletnich. To ważne słowa, bo uświadamiają, jak istotnym jest wyzwanie nadużyć seksualnych dla Kościoła.
Gdy kilka tygodni temu napisałem, że każdy z nas zna kogoś, kto dotknięty został nadużyciami seksualnymi (nie tylko w Kościele) na moją drogę posypały się gromy. Usłyszałem, że to bzdura, kolejni świeccy i duchowni (a nawet pewien były prowincjał) zapewniali, że oni nigdy nikogo takiego nie poznali, że to problem marginalny, i że nie wolno i nie należy przesadzać z jego analizowaniem. I aż mnie ciekawi, co te same osoby powiedzą na jeszcze mocniejsze słowa Franciszka, który nie tylko wskazuje, że kryzys nadużyć i obojętności wobec nich podważa możliwości bycia przez Kościół wiarygodnym świadkiem miłości Boga do człowieka, ale także dodaje, że nikt nie może być obojętny wobec tego problemu. - Dzisiaj nikt nie może uczciwie powiedzieć, że nie został dotknięty przez rzeczywistość nadużyć seksualnych w Kościele - zaznaczył papież.
To bardzo mocne słowa, bo w istocie oznaczają, że ci, którzy sugerują, że ich ten dramat nie dotyczy, którzy lekceważą osoby skrzywdzone, którzy sugerują złe intencje, atak na Kościół - w istocie działają na szkodę wiary i głoszenia Ewangelii, osłabiają wiarygodność świadectwa o Bożej miłości. - Zaniechanie odpowiednich działań, by powstrzymać to zło i pomóc jego ofiarom, splamiło nasze świadectwo Bożej miłości. W "spowiedzi powszechnej" prosimy o przebaczenie nie tylko za zło, które wyrządziliśmy, ale także za dobro, którego nie uczyniliśmy. Łatwo zapomnieć o grzechach zaniechania, ponieważ w pewnym sensie wydają się one mniej realne; jednak w istocie są one bardzo realne i ranią wspólnotę tak samo jak inne, jeśli nie bardziej. Zaniedbanie, zwłaszcza ze strony przywódców Kościoła, tego, co powinniśmy byli zrobić, było dla wielu powodem do zgorszenia; w ostatnich latach świadomość tego problemu objęła całą wspólnotę chrześcijańską - mówił Franciszek.
To wystąpienie jest jednak istotne także dlatego, że wskazuje drogi leczenia straszliwych ran, które zadano konkretnym osobom, często - co też trzeba jasno powiedzieć - w imię Kościoła i wiary. Papież wzywa więc do tego, by nie tylko zadośćuczynić przestępstwom, nieść pomóc, prosić o przebaczenie, ale też głosić nadzieję, która jest w Bogu. Wiele osób skrzywdzonych, przypominał Franciszek, właśnie nadziei na pokój szuka. Dla jednych, jak wskazywał papież, może on oznaczać odnalezienie swojego miejsca w Kościele. - Niedawno spotkałem się z grupą ofiar wykorzystywania, które poprosiły o spotkanie z kierownictwem instytutu zakonnego, który prowadził szkołę, do której uczęszczali około pięćdziesiąt lat temu. Wspominam o tym, ponieważ rozmawiali o tym otwarcie. Wszyscy byli w podeszłym wieku i niektórzy z nich, zdając sobie sprawę, że czas szybko mija, wyrazili życzenie, aby przeżyć w spokoju lata, jakie im pozostały. Dla nich pokój oznaczał ponowne nawiązanie relacji z Kościołem, który ich skrzywdził. Chcieli uporać się nie tylko ze złem, którego doznali, ale także pytaniami, które prześladowały ich od tamtego czasu. Chcieli być wysłuchani i by im uwierzono, chcieli, aby ktoś pomógł im zrozumieć. Rozmawialiśmy razem, a oni mieli odwagę się otworzyć - mówił papież. W tej wypowiedzi zawarte są elementy kluczowe: wysłuchanie, uwierzenie, zrozumienie. Czy my sami umiemy tak podchodzić do tych spraw?
Ale w wypowiedzi papieskiej było coś jeszcze, czego nie wolno zignorować. Franciszek wspomniał także o tym, że ta krzywda bywa dziedziczona, że ofiarami wykorzystania są także małżonkowie i dzieci osób skrzywdzonych. - Konsekwencje nadużyć dają o sobie znać w relacjach między małżonkami, rodzicami i dziećmi, braćmi i siostrami, przyjaciółmi i współpracownikami. Wspólnoty przeżywają traumę; podstępna natura nadużyć powoduje zniszczenia i podziały w sercach ludzi i w ich relacjach - wskazywał Franciszek.
Wystąpienie papieża warto przeczytać w całości. A jest ono, może szczególnie istotne w Polsce i w polskim Kościele, gdzie świadomość dramatu wykorzystania seksualnego i związanego z nim kryzysu Kościoła jest jeszcze wciąż za nisko. Ten tekst zarówno przełożeni zakonni, jak i biskupi (a także wielu świeckich i duchownych katolików) powinno wziąć sobie nie tylko do serca, ale i przemedytować w czasie jakichś zbliżających się rekolekcji. To nie zaprzeczenie, nie lekceważenie, nie udawanie, że nie ma problemu, ale właśnie zmierzenie się z nim jest drogą Ewangelii, jaką wskazuje obecnie Kościół i Franciszek.
Skomentuj artykuł