Polacy: doceńcie swoje osiągnięcia
Po wysłuchaniu pierwszego przemówienia Franciszka na Wawelu w pierwszej chwili pomyślałem, że Papież przyjechał do nas także po to, aby nas wzmocnić, dodać odwagi i zwrócić uwagę na to, o czym już nie pamiętamy.
Franciszek odwołał się z podziwem do Jana Pawła II, który czytał historię patrząc na nią Bożymi oczami. A wówczas widać w niej, że Bóg uczy nas i kształtuje także przez bolesne doświadczenia. Dlatego w swoim wystąpieniu Papież zaprosił nas, Polaków, byśmy na chwilę zdystansowali się wobec tego, co na obecnym etapie naszej drogi wydaje się przeszkodą nie do przejścia i cofnęli się do niedalekiej przeszłości. Siłę do twórczego zmierzenia się z obecnymi wyzwaniami Polska może odnaleźć w pozytywnych doświadczeniach ze swojej powojennej historii. To głęboko biblijne myślenie, które motywuje do prawdziwego rozwoju.
Aby właściwie odpowiedzieć na dzisiejsze wyzwania, najpierw należy zauważyć i docenić to, jakie trudne sytuacje udało się Polakom przezwyciężyć. Franciszek, chyba ku naszemu zaskoczeniu, mówił o zwycięstwie pamięci pozytywnej nad pamięcią negatywną, czyli o zwycięstwie przebaczenia nad wolą odwetu w relacjach z naszymi sąsiadami, które naznaczone zostały tragicznymi wydarzeniami.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że największe rany, które zostały zadane Polsce w ostatnim stuleciu, wiążą się z hitleryzmem i bolszewizmem, a ich przedłużeniem był komunizm. Rany te zadali nam sąsiedzi.
Polacy zrobili milowy krok wyciągając rękę w symbolicznych gestach przebaczenia wobec tych, którzy nas skrzywdzili. Najpierw wobec Niemców w 1966 roku w liście biskupów polskich do niemieckich, a w 2012 wobec Rosjan przez podpisanie wspólnego przesłania o pojednaniu przez arcybiskupa Józefa Michalika i patriarchę moskiewskiego Cyryla. Franciszek dostrzega w tym działanie Ducha Świętego, który uzdrawia w ten sposób polską pamięć. Zdobycie się na takie gesty wymagało odwagi, przezwyciężenia chęci odwetu i przełamania lęku. Wiadomo, że po ludzku jest to bardzo trudne. I cały proces jeszcze trwa. Nie wszyscy też entuzjastycznie przyjęli te gesty, tak jak w 2000 roku nie wszyscy się cieszyli, kiedy Jan Paweł II przepraszał Boga i świat za winy i krzywdy, które Kościół wyrządził innym. I chociaż jeszcze nie wszystkie rany w stosunkach z naszymi sąsiadami się zabliźniły, to jednak rozpoczął się nowy etap w historii relacji między Polską a Niemcami i Rosją. Z tego należy się ucieszyć. I z tego czerpać siłę.
- W ten sposób szlachetny naród polski pokazuje, jak można rozwijać dobrą pamięć i porzucić tą złą - mówił Franciszek. Jeśli więc Polska ma być przykładem dla innych w Europie, to właśnie w tym, jak przebaczać, aby nie dać się wciągnąć w spiralę zła, którego orężem jest odwet, lęk, zniechęcenie i izolacja.
Nie wystarczą do tego polityczne kalkulacje. Inspiracja musi pochodzić z głębi, z Ducha, z Ewangelii. Dlatego "konieczna jest mocna nadzieja i ufność w Tym, który kieruje losami narodów, otwiera drzwi zamknięte, przekształca trudności w szanse i stwarza nowe scenariusze tam, gdzie wydawało się to niemożliwe".
Papież zwrócił uwagę, że dzisiaj wyzwolona Polska stoi przed kolejnymi i wcale niełatwymi wyzwaniami. Są nimi: pełna ochrona życia ludzkiego, zwłaszcza osób nienarodzonych, dialog wewnętrzny w społeczeństwie i zewnętrzny ze wspólnotą międzynarodową, a także otwarcie się w miarę możności na przybyszów: swoich - Polaków i "obcych" - uchodźców. Jeśli bowiem udało się z Bożą pomocą rozpocząć proces uzdrowienia pamięci po doświadczeniach hitleryzmu i komunizmu, które wyniszczyły naród polski, to o ileż bardziej będzie to możliwe w odniesieniu do współczesnych wyzwań. To, co nas przeraża lub wydaje się niemożliwe, stanie się możliwe, jeśli będziemy żyć Ewangelią i wspominać Boże dzieła dziejące się w naszej historii.
Komentatorzy różnych proweniencji wieszczyli, że Franciszek nie powie nic o uchodźcach, bo i czas nie po temu (kolejne zamachy) i przecież nie będzie zadowalał "lewicowych i lewackich mediów" - jak przepowiadał jeden z portali. Przypomniała mi się w tym momencie historia z królem izraelskim, Achabem, który nie chciał słuchać proroka Micheasza, bo "mu nie prorokował dobrze, tylko zawsze źle" (Por. 2 Krn, 18, 3-22), a więc nie po myśli króla. A prorok i tak powiedział swoje, czy się to królowi podobało czy nie.
Papież podobnie nie poddał się po części zrozumiałej presji wywołanej przez ostatnie dramatyczne wydarzenia we Francji i Niemczech (które mają być argumentem prawicy za zamknięciem granic dla uchodźców), ani tym, że znowu (który to już raz?) zostanie uznany za ulubieńca lewicy. Powiedział też o pełnej ochronie życia ludzkiego, co na pewno nie spodoba się mediom lewicowym i zostanie w nich przemilczane bądź tylko zdawkowo wspomniane.
Franciszek jak prawdziwy prorok nie zważa na głosy z lewej czy prawej strony, lecz powtarza niestrudzenie to, co niewygodne dla obu opcji, bo tego domaga się Ewangelia, a nie doraźne polityczne interesy.
Dariusz Piórkowski SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM
Skomentuj artykuł