Pomysł na Kościół

Pomysł na Kościół
ks. Artur Stopka

Czy wprowadzenie w jakiejś formie podatku kościelnego w Polsce doprowadziłoby do rewolucyjnych zmian w Kościele katolickim w naszym kraju?

Nie brak głosów przekonujących, że tak. "Nowy sposób finansowania będzie nie lada wyzwaniem dla Kościoła. Z jednej strony finansowym, z drugiej - ewangelizacyjnym. Kościół stanie przed wiernymi i poprosi ich o pieniądze, a wierni, zanim dadzą, będą się zastanawiać, czy Kościół dobrze wypełnia swoje obowiązki. Dotąd Kościół dostawał pieniądze, teraz musiałby się o nie postarać, a wierni są coraz bardziej wymagający i coraz bardziej krytyczni" - napisała niedawno Katarzyna Kolenda-Zaleska w "Gazecie Wyborczej".

Kilka dni wcześniej na łamach tej samej gazety Katarzyna Wiśniewska prorokowała: "Nadchodzą czasy, w których Kościół bardziej niż dotąd będzie musiał liczyć się z wrażliwością swoich wiernych".

W najnowszym numerze tygodnika "Wprost" Cezary Michalski przepowiada niemal błogosławione skutki rządowego pomysłu: "Dobrowolny podatek kościelny mógłby uczynić w polskim Kościele to, czego nie zdołał w nim uczynić nawet Sobór Watykański II. Całkowicie zmienić przedsoborowy, wręcz feudalny model funkcjonowania naszego Kościoła, w którym hierarchowie są panami wiernych, kler panami laikatu, a między panami a poddanymi nie ma żadnej negocjacji, nie istnieją żadne mechanizmy kontroli lub choćby oceny".

DEON.PL POLECA

Wymowa wszystkich tego typu głosów jest podobna. Tkwi w nich ukryta tęsknota za Kościołem, który "spełnia oczekiwania". A najlepszym sposobem, aby go do tego zmusić, są pieniądze. Jeśli Kościół nie będzie "posłuszny", to nie będzie miał kasy. Proste. Kto płaci, ten wymaga. Bo klient nasz pan.

W myśl tej logiki oczywiste będą żądania, aby w wypełnianiu swojej misji ewangelizacyjnej Kościół nie tylko postawił w kancelariach uprzejme i ładnie ubrane urzędniczki, zamiast spoconych, grubych, gburowatych proboszczów, ale również dostosował warunki udzielania różnych posług do współczesności. Na przykład, żeby nie robił trudności i nie śrubował wymagań wobec rodziców chrzestnych. Nie mówiąc już o udzielaniu poszczególnych sakramentów. Stawianie w tej materii zaporowych wymagań będzie przecież działaniem na szkodę interesów Kościoła. Może nawet nadającą się do zgłoszenia w prokuraturze?

Wizja Kościoła jako zakładu świadczącego usługi dla ludności nie jest niczym nowym. Ma wielu admiratorów nie tylko wśród mniej lub bardziej identyfikujących się z katolicyzmem publicystów, ale również wśród licznych rzesz wiernych świeckich oraz całkiem sporej grupy duchownych. Jej atrakcyjność polega na zdecydowanym uproszczeniu relacji człowiek-Kościół. Daje również złudne poczucie demokratyzacji Kościoła, wpływu jego poszczególnego członka-klienta na kształt całości. Niesie obietnicę lepszego, pełniejszego, bardziej profesjonalnego zaspokojenia ludzkich potrzeb. A nawet nadzieję na poszerzenie dotychczasowej oferty.

Pewien proboszcz, słysząc wobec swej nieustępliwości w kwestii jakichś kościelnych wymagań groźbę "To ja przestanę płacić na kościół" zareagował inaczej, niż się potocznie myśli i opowiada o takich sytuacjach. Nie zaczął ironizować na temat częstotliwości i wysokości datków składanych przez straszącego go parafianina, tylko spokojnie zapytał: "To znaczy na kogo i na co?". A gdy zaskoczony ważny parafianin milczał, dorzucił: "Na mnie? Mnie tu za rok, dwa, może pięć, już nie będzie. Dając na Kościół, dajecie przecież na samych siebie. Jesteście Kościołem".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pomysł na Kościół
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.