Potrzeba zdecydowanej reakcji
Podsycanie awantury wokół przyjmowania Komunii świętej na rękę w aktualnej sytuacji musi budzić poważny niepokój w Kościele. Nie tylko ze względów zdrowotnych, ale przede wszystkim z uwagi na jedność wspólnoty wierzących i troskę o prawdziwość podawanej z powołaniem na jego autorytet nauki.
W ostatnich tygodniach publicyści i komentatorzy życia Kościoła w naszym kraju, a także liczni polscy katolicy (świeccy i duchowni), odetchnęli z ulgą. Wydawało się, że budząca niemal od początku pandemii ogromne dyskusje, spory, awantury i podziały kwestia sposobów udzielania Komunii świętej uległa wyciszeniu i udało się w większości parafii wypracować jakiś wychodzący naprzeciw wszystkim zainteresowanym modus vivendi. Tym większym zaskoczeniem, a nawet szokiem, okazuje się dla milionów wiernych Kościoła katolickiego w Polsce zainicjowana 1 października br. przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi „akcja informacyjna” pod hasłem „STOP Komunii Świętej na rękę!”.
Tego rodzaju szeroko zakrojone przedsięwzięcie w chwili, gdy mamy do czynienia z kolejną, narastającą falą zakażeń COVID-19, budzi ogromne zaniepokojenie. Jego zaplanowana skala i moment realizacji wymaga też zdecydowanej reakcji ze strony ludzi odpowiedzialnych za kształt życia Kościoła w naszej Ojczyźnie. Niezbędny jest stanowczy głos biskupów, tym bardziej , że podjęta akcja ingeruje głęboko w nauczanie Kościoła i wprowadza na nowo zamęt w sercach i umysłach pobożnych ludzi, pragnących z jak największą czcią przyjmować Jezusa pod postacią chleba.
Od wielu lat udzielam Komunii świętej na rękę. Przed pandemią zdarzało się to od czasu do czasu. Raz na kilka tygodni ktoś przyjętym w Kościele gestem wyraźnie prosił o tę formę. Nie dociekałem dlaczego. Bo i po co? Z moich rąk przyjmowali w ten sposób Ciało Chrystusa bardzo różni ludzie. Kobiety i mężczyźni, młodzi i starzy. Nie zauważyłem, by pozostali uczestnicy Mszy świętej, przyjmujący Komunię do ust, zwracali na to uwagę. Tym bardziej, żeby widzieli w tym jakiś problem. Nie słyszałem, by ktoś z wiernych uczęszczających do kościoła, w którym odprawiam Msze święte, tego rodzaju sytuacje komentował. Nikt nigdy nie zasugerował mi, że nie powinienem udzielać Komunii świętej na rękę.
Po wybuchu globalnej epidemii, gdy w efekcie zaleceń i decyzji biskupów przyjmowanie Komunii świętej na rękę stało się w naszej Ojczyźnie praktyką niemal powszechną, uświadomiłem sobie, że zawiera ono w sobie nie tylko pewną dodatkową symbolikę, ale też dla bardzo dużej grupy wiernych jest okazją do zwiększenia i umocnienia szacunku wobec Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Patrząc na tak różne dłonie wyciągnięte po Ciało Chrystusa, zauważyłem, że dla ich właścicieli to nie jest pusty gest, który trzeba poprawnie wykonać, ale rzeczywisty znak oczekiwania, gotowości i pragnienia przyjęcia Jezusa. Niektórzy wyznają, że fakt otrzymywania Komunii świętej do rąk umocnił w nich świadomość rzeczywistej obecności Bożego Syna w kawałku białego chleba. Warto sobie zdać sprawę z tego rodzaju nieplanowanych, wzmacniających wiarę i pojmowanie Eucharystii oraz szacunek do Niej, efektów decyzji w pewnym sensie wymuszonych przez epidemię. Dopuszczenie do ich zaprzepaszczenia w rezultacie jakiejś propagandowej akcji byłoby poważnym zaniedbaniem ze strony Kościoła, zarówno w wymiarze instytucjonalnym, jak i wspólnotowym. Nie wolno marnować dobrych owoców, jakie rodzą się w trudnych czasach.
W kontekście podsycanej z rozmysłem zadymy wokół przyjmowania Komunii świętej na rękę można kolejny raz przytaczać argumenty historyczne, biblijne i teologiczne uzasadniające oczywistość tej praktyki w Kościele. Robili to w ostatnich dniach w mediach społecznościowych m. in. ks. Wojciech Węgrzyniak i ks. Andrzej Draguła. Można też bezsilnie zżymać się na organizatorów siejącej zamęt akcji i tych w Kościele, którzy dają im posłuch.
Można jednak także, doceniając wagę sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy jako katolicka wspólnota w Polsce, zastanowić się, dlaczego Kościół w naszej Ojczyźnie wciąż nie przedstawił wiernym zdecydowanego i jednoznacznego stanowiska w odniesieniu do organizacji, która od ponad dwudziestu lat odwołuje się do jego autorytetu, choć nie posiada kościelnej osobowości prawnej i nie podlega prawu kanonicznemu.
Można też uświadomić sobie, że sposób, w jaki wierni katolicy traktują sakramenty, a zwłaszcza Eucharystię, jest efektem nauczania prowadzonego z ambon, w czasie katechezy i w różnych grupach formacyjnych. Zwrócił na to uwagę m. in. Wojciech Żmudziński SJ. Co więcej, podejście świeckich jest odbiciem stanu świadomości części księży. To na takich słabościach i niedomogach umocowane są wszelkie tego rodzaju inicjatywy, jak zapoczątkowana 1 października akcja krakowskiego stowarzyszenia.
Przedsięwzięcie ma zasięg ogólnopolski. Miejmy nadzieję, że planowane na najbliższe dni 387. zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski będzie okazją do podjęcia skutecznych działań Kościoła w naszej Ojczyźnie, które wyjaśnią rozjątrzane wątpliwości i zapobiegną rozprzestrzenianiu zamętu.
Skomentuj artykuł