Profesor i watykańska agentura
Minęły 3 miesiące od happeningu, w którym Jan Hartman, wcielił się w postać Kazimierza Łyszczyńskiego, autora XVII-wieczego traktatu zaprzeczającego istnieniu Boga i dał się symbolicznie ściąć na warszawskim Rynku Starego Miasta.
Rekonstrukcja miała bronić wolności przekonań i sumień ateistów w Polsce, uciskanych rzekomo przez katolicką większość, na czele z klerem. Po politycznym fiasku aliansu z partią posła z Biłgoraja, Janusza Palikota i kwartalnym cierpieniu milczenia, Jan Hartman znalazł okazję do wyjścia z niebytu.
W środę, 9 lipca, w dniu odwołania przez Hannę Gronkiewicz-Waltz prof. Bogdana Chazana z funkcji dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny, Hartman, profesor i etyk, komentował: "Gdyby miał honor, sam złożyłby rezygnację ze swych funkcji. Może też poszukać pracy w Watykanie." Działanie abpa Marka Jędraszewskiego w obronie prof. Chazana, Hartman określił jako... "akt wrogości Stolicy Apostolskiej wobec Polski." Podobnym aktem był - jego zdaniem - sprzeciw abpa Stanisława Gądeckiego wobec prezentacji "Golgota Picnic" na festiwalu Malta w Poznaniu. Tamtejsze protesty to według Hartmana… zamieszki wywołane przez Watykan. "Trzeba pamiętać, że biskupi to nie są jedynie duchowni, którzy korzystają z przywilejów w Polsce. Są oni jednocześnie osobami, które są jednoznacznie związane ze strukturami obcego państwa - Stolicy Apostolskiej - i temu państwu są bez reszty wierni i oddani. A nie jest to bynajmniej państwo mające z Polską przyjazne i partnerskie stosunki" - orzekł krakowski profesor.
Dywagacje Hartmana można by skwitować jako farsę, gdyby nie to, że kopiują one propagandę stalinowską i gomułkowską o watykańskiej agenturze w Polsce. Nie jest to głos odosobniony, choć brzmi jak wyraz kolejnego wcielenia w historycznej rekonstrukcji, tym razem nie z XVII, lecz XX wieku. Z Hartmanem współbrzmią słowa Leszka Millera nazywającego prof. Chazana religijnym psychopatą. Inne, podobne opinie, też świadczą, że ateistyczni inkwizytorzy bez przebierania w środkach chcą i będą piętnować "dysydentów" broniących wolności sumienia. Tyle, że na zwykłym, słownym, rekonstruowaniu propagandystycznej mitologii z komunizmu rodem się nie kończy. Mało wszak laickiej inkwizycji usunięcia profesora z pracy, jej funkcjonariusze dążą do karnego, pokazowego procesu..
Jednak 3 miesiące temu, w komentarzu do happeningu ze "ścięciem" Kazimierza Łyszczyńskiego, nawet prof. Zbigniew Mach, podzielający wiele poglądów Hartmana, dystansował się do jego działań, krytykując warszawski happening: "Umazany ketchupem czy farbą Jan Hartman dał z siebie wszystko i okazał się świetnym aktorem. Kto wie czy nie jest tu lepszy, niż w nowej dla siebie roli polityka."
Jacek Tabisz, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Ateistów, na portalu natemat.pl w miniony poniedziałek, apelował: "Ateiści, nie bądźmy ksenofobami!" Pomijając szereg dyskusyjnych wątków rozważań autora, zgodzić się trzeba z tezą, krytykującą ateistyczny prozelityzm: "Czasem mam wrażenie, że spora część z nas po prostu lubi cierpieć wykluczenie. Być może to jest łatwe - nie udzielać się, za to czuć się wyjątkowym, z jednej strony prześladowanym, z drugiej strony lepszym od innych. Obie te opcje są nieprawdziwe. Nie brakuje dość tolerancyjnych wierzących, których łatwo przekonalibyśmy do swoich racji, gdybyśmy tylko nie byli taką efemerydą."
W klimacie tworzonym przez środowiska laickie przy każdym pretekście, słychać jednak nadal głównie głos inkwizytorów.
--------------------------------------------------------
Felietony Grzegorza Dobroczyńskiego SJ można usłyszeć w każdą niedzielę w programie Familijna Jedynka w Programie 1 Polskiego Radia.
Grzegorz Dobroczyński SJ - doktor teologii, analityk mediów, od 1991 r. stały współpracownik redakcji katolickich w Polskim Radiu (4 lata jako red. nacz.) i TVP, komentator pielgrzymek Jana Pawła II od 1983 roku (współpraca z ZDF w czasie drugiej pielgrzymki do Polski), obecnie nauczyciel religii w Gimnazjum i Liceum Akademickim w Toruniu.
Skomentuj artykuł