Seks jest najważniejszy?

(fot. shutterstock.com)

Seks jest ważny. Są ludzie, którzy się od niego powstrzymują z różnych względów, też ze względu na miłość. Ale są i tacy, którzy widzą, że jego brak bardzo im utrudnia harmonijne życie emocjonalne, a więc grozi jakości ich miłości.

Nad Wisłą jednak seks jest najważniejszy.

Skąd taki wniosek? Bo gdy dowiadujemy się z korespondencji między biskupami regionu Buenos Aires a papieżem Franciszkiem, że droga do przyjmowania sakramentów świętych przez żyjących w powtórnych związkach nie jest absolutnie zamknięta, to w Polsce słyszymy, że co prawda jeszcze nie przeanalizowaliśmy Amoris Laetitia (i robimy to wolno zgodnie z wytycznymi papieża), to jednak możemy odpowiedzieć, że u nas w Polsce żyjący w takich związkach nie otrzymają Komunii św.

W świetle wcześniejszej wypowiedzi przedstawicieli hierarchii, że u nas nic się nie zmieni, rozumiem, że jednak zostaną dopuszczeni do sakramentów, lecz tylko wtedy, gdy zrezygnują z seksu (mówiąc potocznie).

Tak do tej pory (zresztą od niedawna) było prowadzone duszpasterstwo par "nieregularnych" (papież Franciszek nie lubi takiego sformułowania). Warunkiem "uregulowania" było wyrzeczenie się seksu.

Amoris Laetitia i wspomniana korespondencja mówią wyraźnie o takiej opcji. To jest jeden ze sposobów pojednania z Kościołem i jednoczesnego kontynuowania życia rodzinnego, a więc tworzenia środowiska sprzyjającego rozwojowi dzieci. Jest to dla ludzi, którzy nie mają szans na odtworzenie pierwszego związku, a jednocześnie podjęli zobowiązania, których nie mogą sobie ot tak porzucić, jeśli mamy mówić o poczuciu odpowiedzialności. Być może kiedyś postąpili nieodpowiedzialnie. Ale to nie znaczy, że powinni powielać tamte błędy.

Nie wystarczy dzieciom przekazać życie fizyczne. Jesteśmy odpowiedzialni za to, by przekazać im też życie duchowe i psychiczne, a to oznacza staranie się o to, by wzrastały w zdrowej rodzinie.

Są tacy, którzy rozeznają, że mogą taką rodzinę stworzyć, nie współżyjąc seksualnie. Są jednak i tacy, którzy rozeznają, że seks jest im potrzebny do stworzenia takiej rodziny.

To przekonanie wypływa z nauczania Kościoła. Jan Paweł II, nie tylko w Familiaris Consortio, nauczał za Soborem Watykańskim II, że celem współżycia nie jest tylko "przysparzanie" potomstwa, ale też jednoczenie małżonków, mówiąc potocznie, "cementowanie" rodziny. Seks służy nie tylko temu, by rodzice mieli dzieci, ale też i temu, by "byli jedno".

Skąd się bierze miłość nadopiekuńcza? Dlaczego tyle dzieci czuje się zagrożonych w swoich rodzinach? Jak się rodzą problemy emocjonalne? Można powiedzieć, że to retoryczne pytania. Wiemy dobrze, jak duży wpływ mają tutaj niedostatki w życiu emocjonalnym rodziców. Gdy ktoś jest nieszczęśliwy w swojej relacji małżeńskiej, trudno mu kochać dzieci harmonijną, bezpieczną miłością. Oczywiście nie chodzi tu tylko o seks; o jego brak czy o jego jakość.

Jednak jego znaczenie potwierdza praktyka Kościoła. Jako duszpasterz miałem do czynienia z parami studenckimi, które mieszkały razem, ale nie współżyły. Wiem, jak strasznie się męczyli i jak wiele nerwowości wkradało się w ich życie. Dobrze wiemy, że mieszkanie jak "brat z siostrą" w pewnym wieku (dość długim) też nie jest rozwiązaniem. Dlatego Kościół nie od każdego przyjmuje zobowiązanie do wspomnianej wstrzemięźliwości seksualnej. Trzeba rozeznać, czy to nie będzie zbyt duży problem zagrażający jedności małżeńskiej. Zresztą z katechizmu wiemy, że nieuzasadnione odmawianie współżycia w małżeństwie jest grzechem.

Seks jest ważny. Są ludzie, którzy się od niego powstrzymują z różnych względów, też ze względu na miłość. Ale są i tacy, którzy widzą, że jego brak bardzo im utrudnia harmonijne życie emocjonalne, a więc grozi jakości ich miłości.

Ludzie żyjący w powtórnych związkach to najczęściej ludzie, którzy doświadczyli niepowodzenia w miłości. Często "nieodwracalnego" niepowodzenia. Teraz chcą kochać jak najlepiej, chcą dobrze kochać, owocnie, nikogo nie krzywdząc. Pragną rozeznać, co robić, by nie krzywdzić siebie, tego, z kim wcześniej tworzyli małżeństwo, tego, z kim są obecnie i razem odpowiadają za stworzenie środowiska jak najlepszego dla wzrastania dzieci. By też nie krzywdzić tych, którzy stoją z boku, a może potrzebują wsparcia w budowaniu swojego małżeństwa (by im nie podcinać skrzydeł jakimś deprecjonowaniem wagi sakramentu). To nie jest łatwe, ale nie oznacza, że mają rezygnować z dążenia do doskonałości. Bo miłość jest tego warta.

Amoris Laetitia wskazuje wiele dróg. Ostrzega, że nie każda jest dla każdego. Ale realistycznie patrzy na rolę seksu i na wagę sakramentów. Bo to, że gdy chce się posmakować mięsa w piątek, to wystarczy przekroczyć graniczną Odrę (a w pewne szczególne dni dzielącą Warszawę Wisłę), jest raczej wesołe niż straszne. Natomiast dostępność do Sakramentu Pojednania i do Najświętszego Sakramentu to dla katolika "życiowa" sprawa.

Jacek Siepsiak SJ - redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Seks jest najważniejszy?
Komentarze (64)
Agamemnon Agamemnon
21 września 2016, 23:58
Art. zawiera niejasności jak zwykle w galimatiasie nieustanych nieporozumień jakie obserwuje się w Kościele katolickim od 1968 roku.  Kościół rzekomo ceni sobie współżycie rzekomo niekonieczne dla celów płodzenia, tyle tylko, że zabrania stosowania metod unikania potomstwa gdy upragniona ilość dzieci została już  w małżeństwie zrodzona. A więc w okresie, kiedy metody naturalne zawodzą np. w okresie około klimakterium musisz albo płodzić dzieci i rozmnażać się jak króliki albo zredukować pożycie do praktycznego zera. Powiem tak: Dopóki kler będzie się mieszał w sprawy struktury małżeństwa, dopóty Kościół katolicki będzie na sobie nosił brzemię grzechu manicheizmu. Nieuprawniona ingerencja luminarzy Kościoła w strukturę małżeństwa ( Humanae vitae) stanowi pogardę dla sakramentu małżeństwa i jest jednocześnie dowodem na istnienie faktu niskiej moralności pośród luminarzy Kościoła katolickiego. Żaden szanujący się kapłan nie pozwoli sobie na ingerencje jako osoba trzecia w strukturę prawa naturalnego funkcjonującego wewnątrz małżeństwa. Każde małżeństwo ma przyrodzone prawo do współżycia małżeńskiego ale nie na modłę wizji współżycia nieodpowiedzialnego jak chce papież bł. Paweł VI w swoim Humanae vitae tylko na modłę swoich wewnętrznych naturalnych potrzeb bez rodzenia dzieci nieplanowanych. Każde małżeństwo ma prawo do poszanowania życia, które może z niego się począć  i prawo do godności tj. do pożycia bez wścibskiego wtrącania się luminarzy Kościoła do wewnętrznej natury małżeństwa.
Agamemnon Agamemnon
21 września 2016, 23:58
cz. II Dziś tj. 21.09. 2016  radio watykańskie nadało w panicznym stylu informację o tym, że obowiązująca dotychczas encyklika bł. Pawła VI Humanae vitae, będzie dalej obowiązywać i że ma rzekomo ona charakter profetyczny.  Tyle tylko, że encyklika ta nie ma charakteru profetycznego, posiada natomiast charakter naruszenia prawa naturalnego funkcjonującego w małżeństwie sakramentalnym oraz narusza godność małżeństwa sakramentalnego poprzez naruszenie tego prawa. Za skutki naruszeń tego prawa w postaci dysfunkcji małżeńskiej  Watykan nie chce ponosić odpowiedzialności. Objawienia w Garabandal podobno mówią o  dużej liczbie kardynałów i biskupów, którzy nie będą zbawieni. Czy tu może chodzić o manicheizm, który został zakorzeniony w Kościele katolickim? Tak czy owak, manicheizm zakorzeniony w Kościele katolickim przyniósł i przynosi Kościołowi i małżeństwom olbrzymie straty. Małżonkom w postaci rozbicia jedności małżeńskiej, Kościołowi osłabienia powagi i autorytetu. Aby ogłosić praktyczny zakaz ustawicznego pożycia małżeńskiego i zredukowania go do praktycznego płodzenia dzieci jak to uczynił bł. Paweł VI to należy z pewnością stracić poczucie realizmu nie tylko w świecie etyki, czy nauki o małżeństwie i rodzinie lecz także w świecie postaw cywilizacji z zakresu kultury łacińskiej.
21 września 2016, 09:02
A Katarzyna Skrzynecka po raz kolejny bierze ślub kościelny. Można? Można!! Za pieniądze ksiądz się modli. [url]http://www.pomponik.pl/plotki/news-katarzyna-skrzynecka-bierze-slub-koscielny-znamy-date,nId,2277499[/url]
K
Krzysiek
21 września 2016, 08:59
Tak sobie pomyśłąłem, że ksiądz nawet dobrze mówi. Czy to tylko o seks chodzi? Czy dla człowieka aż tak ważna jest bliskość cielesna aby z jej powodu rezygnować z przyjęcia sakramentów? Jeżeli ktoś czuje że potrzebuje Komunii świętej, uważa się za wierzącego i praktykującego to czy naprawdę nie może się wyrzec się grzechu? Podkreślę, że współżycie trwa u człowieka z 15 minut i to raz na kilka dni (oczywiście u nastolatków i młodych żonkisiów częściej). Rezygnacja ze współżycia nie jest aż takim dużym problemem.
20 września 2016, 10:44
Mam dość gadania o seksie w kościele.
T
Tomasz
16 września 2016, 16:51
,,jako duszpasterz miałem do czynienia z parami studenckimi, które mieszkały razem, ale nie współżyły. Wiem, jak strasznie się męczyli i jak wiele nerwowości wkradało się w ich życie,,- a kto im kazał mieszkać razem... Czyli doczekaliśmy się czasu w kościele gdzie grzech ma służyć dobru...hahaha dobre :) 
KJ
k jar
16 września 2016, 13:56
Dawniej był problem z duszpasterstwem: ksiądz grzmiał z ambony o małżeńskiej niewierności, a świeccy sie prosili o prowadzenie. Zrobiono poradnictwo na parafiach i co, raczej jesteśmy dalej niż bliżej rozwiązania problemu. Teraz króluje tylko duszpasterstwo: tak przycinamy problemy aż wejdą do doktryny. Lubię ludzi z AA: walą się po pyskach, ile wlezie. Mówią: jestem alkoholikiem i nie ufajcie mi. Sprzedam matkę za alkohol. Do końca życia ślubują nie pić, bo wiedzą, co to oznacza alkohol. A grzesznicy w Kościele? Czemu się usprawiedliwiają? Jestem grzesznikiem do końca życia. Nie ma zmiłuj. Walczyć trzeba, bo skutki gorsze niż po powrocie z ciągu alkoholowego. Księża zawodowo zajmujacy się grzesznikami winni wiedzieć, że nie można im ufać. Trzeba ich kochać, ale trzeba wymagać, wymagać, wymagać, bo sprzdadzą siebie, rodziny i życie.
Janusz Brodowski
17 września 2016, 13:00
Alkoholicy z AA nie ślubują, że nie będą pić do końca życia. Ich program opiera się na stwierdzeniu, że: Dzisiaj nie napiję się. Poza tym z tego wpisu wywnioskowałem, że Kościół jest podzielony na grzeszników i nie-grzeszników. Kto należy do tej drugiej kategorii?
KJ
k jar
17 września 2016, 13:38
Z tego rozumiem wychodzi Twoje przeświadczenie: Dzisiaj nie zdradzam żony. Nie znam żadnego AA, który po złożeniu ślubowania zacząłby pić dajmy na to po 20 czy 30 latach. Znam natomiast takich, co nie piją już 20 lat i nie zamierzają na tym poprzestać. Przekonanie, że jak złożyłem ślub jest on dozgonny dotyczy wszystkich ślubowań nie tylko małżeńskich. Co do grzeszników: w Kościele są tylko grzesznicy, inni nie potrzebują Kościoła. Podobno sobie radzą dobrze, ale ja takich ludzi nie spotkałam. Natomiast dobrze wiem, że jak sobie człowiek w czymś popuści, to powrót jest bardzo utrudniony i kosztuje wiele wyrzeczeń. Również myślenie, że nie trzeba płacić za małe nawet błędy nie sprawdza się w życiu. Płacimy i to słono za najdrobniejsze nawet uchybienie.
Janusz Brodowski
19 września 2016, 14:54
Nie znam żadnego AA który złożył ślub, że nie napije się do końca życia. Program AA nie opiera się na żadnym ślubowaniu. Podstawy programu to 12 Kroków i 12 Tradycji, tzw. 24h i HALT. Nie ma w tym nigdzie dozgonnego ślubowania. Skąd wiesz, że moim przeświadczeniem jest: Dzisiaj nie zdradzam żony? Napisałem to? Albo powiedziałem Ci? Paskudna manipulacja z Twojej strony.
16 września 2016, 13:30
Ojcze Jacku, takie czysto hipotetyczne pytanie: A przyklepie mi Ojciec takie rozpoznanie? Bo jest taka sąsiadka... i tego.. no... a i żonie wytłumaczy, że to '"nieodwaracalne" niepowodzenie'?
16 września 2016, 11:46
O co chodzi ludziom w drugim związku? Najpierw wierzą w zabobon i ciemnotę a następnie lamentują, że ten zabobon i ciemnota nie chce pzowolić im żyć tak jak oni tego pragną.  Zamiast lamentów trzeba przestać zadawać się z zabobonem. I świat staje sie pełniejszy i piękniejszy.
MR
Maciej Roszkowski
17 września 2016, 14:23
Już wiem! Jest dwóch pp. Bazylich. Jeden posiada pewną wiedzę, wypowiada się sensownie, różnimy się, ale można z Nim wymienić kilka myśli. I drugi, który przypomina mi zetempowskich agitatorów z początku lat pięćdziesiątych mojej nauki nauki w szkole powszechnej. Panowie! który z Was jest prawdziwy? 
Andrzej Ak
22 września 2016, 20:49
Jak to już pisała Jedna, jeden po "głębszym", a drugi na trzeźwo.
J
Jakub
16 września 2016, 08:09
Bardzo dobry artykuł. Od wielu lat to mówię. Właśnie dziwne jest to, że wyznacznikiem bycia razem ma być seks. Jestem w drugim związku, uprawiam seks - nie mogę iść do komunii. Jestem w drugim związku, nie uprawiam seksu - mogę iść. Przecież to bez sensu. Związek, to coś więcej niż seks. Dla mnie też jest hipokryzją, że hierarchia Kościoła powołuje się na słowa Jezusa "co Bóg złączył, człowiek niech nie rodziela", a jednocześnie dopuszcza  "unieważnienia" ślubów. I to często po prostu za pieniądze (sam znam taki przypadek, gdzie nie było teoretycznych podstaw, tylko wpłacono odpowiednią ilość pieniędzy i "dało się"). Więc albo NIKT nie powinien dostawać "unieważnień" - nie i już, albo powinno to być dostępne dla wszystkich. Co jest winna moja obecna żona, że jej pierwszy mąż zdradzał ją na potęgę i w końcu sobie poszedł? Ma zostać sama do końca życia? Z jakiej racji? Co mam powiedzieć ja, wyrzucony razem ze starszym synem z życia i z domu mojej pierwszej żony? Mam zostać do końca życia sam? Z jakiej racji. I ostatnia rzecz - mogę żyć tak, że jestem z kimś, potem zrywam, idę się wyspowiadać, idę do komunii, a za jakiś czas znów jestem z kimś. Czyli żyję po prostu niemoralnie. Ale gdy chcę żyć uczciwie, z jedną kobietą na stałe - to Kościół mi tego zabrania.
16 września 2016, 08:19
Nikt normalny w Kościele nie dopuszcza unieważneinia małzeństwa. To jest jakaś bzdura poparta do tego pomówieniami. Owszem wielu wydaje sie, iż za kasę mogą wziać "rozwód" koscielny. Owszem pewnie są takie wypadki, ale nie chciałby być w skórze tych ludzi. Bo perspektywą dla katolika jest życie wieczne, a nie  doczesne szczęscie. Jak ktoś tego nie pojmuje, to jest wyłączenie ochrzczonym poganinem. A co do reszty - czy jesteś wierny swojej żonie, tak tej ktorej tą wiernośc świadomie i dobrowolnie obiecałeś w obliczu Boga i Kościoła? A Twoja obecna "żona" jest wierna swemu poślubionemu przed Bogiem mężowi?
16 września 2016, 07:02
Cóż - odwrócenie porządku wprowadzane po II SV, widoczne choćby we Mszy sw. przynosi kolejne zatrute owoce. Człowiek jest centrum, a reszta ma mu służyć. Bóg też. Niewygodne przykazania sie dziś zamienia na jakiś bełkot - nie cudzołóż dzis oznacza żyj z inną osoba niż małżonek na wzór malżeński. Byle byś szczęśliwy.
Janusz Brodowski
17 września 2016, 13:06
Czyli jeżeli pan na włościach rodzielał małżeństwa chłopskie w XVII wieku, ponieważ potrzebował jednego ze współmałżonków 500km dalej i nie pozwalał na późniejsze połączenie to to był zatruty owoc Soboru Trydenckiego? Mam rozumieć, że rozwody, zdrady i morderstwa nie istniały przed II SV?
15 września 2016, 23:47
Chcąc nie chcąc weszliśmy w "chrześcijaństwo rozeznawania". Instrumentem zaś tegoż ma być indywidualne sumienie. Ileż to potu wylewają nasi duchowi mentorzy spod znaku moderny aby owo sumienie uwrażliwić. Miłość, tylko miłość, precz z kajdanami bezwzględnego prawa. Nadszedł czas wyzwolenia pariasów chrześcijaństwa. Mają ochotę sobie dogodzić, niech to czynią byleby kochali, na Boga!. W nagrodę zaś dopuśćmy ich do stołu Pańskiego. Ja zaś urzeczony tą troską o.Siepsiaka o jakość współżycia seksualnego takich np studentów jako ciemnogrodzianin zapluty wracam myślą do owego szatańskiego kuszenia Ewy w Raju i charakteru jego argumentacji i nie mogę oprzeć się wrażeniu,że coś takiego ma miejsce właśnie teraz. Niech ma nas w swojej opiece Nasza Ukochana Pani od Nienawiści.
TK
teresa kaczmarczyk
16 września 2016, 00:13
a tak konkretnie to o co Panu biega????
16 września 2016, 07:01
Teraz to ma byc lekko łatwo i przyjemnie.
16 września 2016, 07:15
O Pani cześć niewieścią
TK
teresa kaczmarczyk
15 września 2016, 23:39
aaaaaaaaa to artykuł księdza(nie doczytałam),czyli kogoś kto życie intymne dwojga osób zna tylko z teorii!!!!!!!!!!!!!
16 września 2016, 07:53
no to jak dopadnie cię taka np.nagła,niespodziewana i niepowstrzymywalna s... to w te pędy wal prosto do tego lekarza ,który ową s... zna z autopsji albo najlepiej aktualnie "przerabia"
MR
Maciej Roszkowski
17 września 2016, 14:28
Na początek proponuję artykuł doczytać do końca. To ułatwi zrozumienie.  Myślę, że księża słuchający setek spowiedzi wiedzą o "życiu w praktyce" znacznie więcej niż niejeden psycholog, psychoterapeuta, czy doktorantka seksuologii.
TK
teresa kaczmarczyk
15 września 2016, 23:29
zabawne,ale ilekroc jakikolwiek artykuł dotyczy seksu,wtedy ma najwięcej komentarzy,katolicy to w gruncie zabawna formacja i zafiksowana na seksie,cudzym oczywiście--------i właśnie tego nie rozumiem?,życie seksualne to intymna sprawa(księży to nie powinno dotyczyc!!!,na przeżyciach seksualnych kobiet raczej też nie powinni się znac!),papież to facet,co on tak faktycznie może wiedziec o życiu seksualnym kobiet?????????
PG
Paweł Gietka
16 września 2016, 16:28
Tereniu,  już weekend, więc mama więcej komputera pozwoliła używać. Dobrze dziecko że się nie wstydzisz odezwać.Możesz być z siebie dumna bo mieścisz się w rozumowaniu 7 latki, więc wszystko jest OK.
15 września 2016, 20:02
Uważam, że Papież Franciszek podejmuje wspaniałe decyzje.  Wiele Chrześcijan jest coraz bardziej ślepo zapatrzonych w zasady, zapominając o miłości do bliźniego. Oceniają tylko każde pojedyncze zachowanie, zamiast zostawić sędziowanie Bogu. Koniec wielu małżeństw jest naprawdę nieszczęśliwą, strasznie bolesną historią rodzinną. Wyobraźcie sobie sytuacje gdzie małżonek jest alkoholikiem, albo narkomanem. Jak taka rodzina może funkcjonować? Codziennie szarpaniny, kłótnie, wrzaski, agresja. Jak to wpływa na dzieci? Jak to wpływa na partnerkę? Dzieci często myślą że to ich wina, że tatuś pije, że coś źle robią, że rodzice się kłócą, a żona stara się, by jej partner zrozumiał swoje postępowanie, zauważył jak krzywdzi rodzinę. Lecz przez wiele lat nic do niego nie dociera. W końcu sprawy przybrały jeszcze gorszych barw. Małżeństwo się rozpada. Kobieta zostaje sama, bez wsparcia, z rozwaloną psychiką, złamanym sercem i dziećmi na utrzymaniu. Temu mężczyźnie wybaczyła, ale nie chce już do niego wracać, bo to nie ten sam człowiek, którego pokochała, bo będzie ciągle wracał do alkoholu. Kobieta tyra jak wół żeby wszyscy byli szczęśliwi, zapominając o szczęściu i dobrym samopoczuciu jej samej. W końcu pojawia się na jej drodze mężczyzna, który chce pokochać jej dzieci tak samo jak pokochał ją. Czy ta kobieta ma cierpieć do końca swojego życia przez błędy swojego poprzedniego partnera? Chce na nowo ułożyć sobie życie, wychować dzieci w szczęśliwej rodzinie. Ma rezygnować z komunii świętej (która jest synonimem Nieba)?  Gdyby nastąpiło tu dobre rozeznanie i kobieta byłaby wyspowiadana to wszystko wróciłoby do normy. Bóg nawet z najwięskzego grzechu wyciąga dobro i tym dobrem jest tu Piękna, kochająca się, szczęśliwa rodzina, wierna i bliska Bogu.
15 września 2016, 21:12
Ach ten św. Paweł: "6 Jestem zdumiony tym, że tak szybko odchodzicie od Boga, który w swojej łasce powołał was do życia w Chrystusie, i że szukacie innej dobrej nowiny. Ale innej dobrej nowiny nie ma! 7 Są tylko ludzie, którzy oszukują was i chcą zmienić treść nowiny o Chrystusie. 8 Gdyby jednak ktoś – nawet jakiś wierzący z naszego grona albo anioł z nieba! – przedstawił wam dobrą nowinę inną od tej, którą od nas usłyszeliście, niech będzie przeklęty! 9 Jeszcze raz to powtórzę: Jeśli ktokolwiek głosiłby wam dobrą nowinę inną od tej, którą już przyjęliście, niech będzie przeklęty! 10 Jak myślicie? Czy mówiąc to chcę zdobyć przychylność ludzi, czy Boga? Czy chcę w ten sposób zadowolić jakiegoś człowieka? Jeśli taki byłby mój cel, nie byłbym dobrym sługą Chrystusa.
Andrzej Kozak
15 września 2016, 22:29
"Czy ta kobieta ma cierpieć do końca swojego życia przez błędy swojego poprzedniego partnera?" Taka kobieta ma niewątpliwie bardzo trudną sytuację, ale prawdziwym oparciem dla niej jest miłość Chrystusa i życie w zgodzie nauką KK. Szukanie oparcia w drugim człowieku (nawet bardzo szlachetnym) ale za cenę grzechu jest droga donikąd. Na pewno jest łatwiej, ale Jezus nie dawał łatwych rozwiązań - powiedział: "weź swój krzyż i idź za mną".Nie mówił, jak komuś jest za trudno, to niech nie bierze swojego krzyża.
K
Krzysiek
16 września 2016, 10:57
Można zachować godność i żyć w zgodzie z Bogiem nawet w tak trudnych warunkach. Obowiązkiem małżonków jest wzajemne dbanie o  zbawienie tego drugiego. Wspólne mieszkanie może być niemożliwe w niektorych sytuacjach, jednak to nie zmienia faktu, że ślub obowiązuje. Miłość to bezinteresowny szacunek i troska o drugiego człowieka. Łatwo się to pisze, trudno wprowadza w życie. Ale ucieczka i zapomnienie to nie rozwiązanie. Osobiście znam trzy malżeństwa, które uratowały się dzięki kobietom, które zrobiły coś niemożłiwego, trwały przy patologicznych pijakach. A teraz wyglądają jak normalne kochające się rodziny. Jakieś tam urazy penie w sercu noszą, ale chcą iść naprzód i wzrastać.
25 września 2016, 18:07
Wiesz, też uważam, że są takie piękne wspaniałe przemienienia, ale są one niesamowite rzadkie. Uzależnienia są ogromnie ciężką chorobą. Dopóki człowiek nie dosięgnie dna, to nie zmieni swojego zachowania. Niektórym osobom dnem może być strata pracy, a innym strata wszystkiego co posiada, włacznie z rodziną, to wciąż za mało. Wiele kobiet łudzi się, że gdy będą w takim związku i będą się starać, to w końcu coś się zmieni, ale to nie tak działa. Wpadają w mechanizm iluzji i zaprzeczania. Żyją tak myśląc, że wszystko jest dobrze... A co się okazuje po 20 latach? że ich dzieci stały się tak samo uzależnione i agresywne, same są nieszczęśliwe, a małożonek po połowie puszki piwa rzuca się na nie. Wszyscy chcielibyśmy, by życie było idealne i każdy stosował się do zasad, ale to nigdy się nie uda, bo człowiek jest tylko człowiekiem, popełnia błędy, upada. W Chrześcijaństwie chodzi o miłość. Miłość do Boga, miłość do siebie i miłość do bliźnich.  Nazwanie takiego życia "krzyżem, który musisz ze sobą nieść przez życie" jest niedorzecznym, nic z tego dobrego nei wynika.
25 września 2016, 18:16
Podziwiam ludzi, którzy naprawdę są gotowi stawić temu czoło i wytrzymują w takim układzie, ale jednak gdy się kogoś kocha (nie mówię, że zawsze) oparcie w drugim człowieku nie wystarcza. W języku angielskim tak pięknie się mówi "Making love" I to naprawdę trafne określenie na seks.  Dwojga zakochanych ludzi chce być co raz bliżej siebie. Chcą się złączyć w jedno ciało, a uczucia z tym związane umacniają ich w miłości.  Kochanie się również relaksuje, odpręża, daje radość, przywiązuje do drugiej osoby. Odebranie tego zakochanym jest naprawdę trudną sytuacją.
15 września 2016, 17:09
Uwazam,ze Papiez Franciszek napisal swietna Adhortacje.Dawniej w Polsce wystarczyly 3 nauki i 18 latkowie brali slub,bo tak wypadalo bo za wzgledu na mieszkanie,dziecko w drodze,potem rozstanie.Teraz Sad Koscielny potrzebuje od 2 do 5 lat zeby ewentualnie uniewaznic.Czesto to juz niemozliwe bo swiadkowie,pieniadze itp.To wlasnie dla takich ludzi jest adhortacja nadzieja.Treaz Polacy za granica chodza do spowiednikow lokalnych/sam mieszkam za granica/,bo  polscy spowiednicy nie maja instrukcji.Dla mnie pierwszy jest Papiez potem lokalny biskup i dobry spowiednik.
15 września 2016, 18:29
Ty chodzisz tam, gdzie możesz otrzymać oczekiwany towar, jak do sklepu. A na Zachodzie błogosławią wszystko co podejdzie, pary homoseksualne też. Tylko czy rzeczywiście jest to zgodne z wolą Bożą?
15 września 2016, 19:14
Ja chodze do Kosciola Katolickiego,nie ma tu zadnych homoseksualistow ani nikt nie dzieli tu wiernych na gorszych co nie maja slubu koscielnego i lepszych tych co maja.Liczy sie wiara i uczciwosc.Nie wszyscy tez chodza do Komuni,czesto polski ksiadz odprawia msze.Ludzie dojezdzaja do Kosciola czesto po kilkadziesiat km bo wierza i wychowuja dzieci po katolicku.Forum jest do dyskusji nie glupich ocen i obrazania.Ja mam prawo do swojego zdania.
15 września 2016, 19:16
Rozumiem, iż najlepiej jest olewać naukę Kościoła, a później żądać jakiegoś specjalnego traktowania. W życiu trzeba ponosić konsekwencje tego co się robi a nie uważać się za pokrzywdzonego. Szczególnie iż tzw. liberalizacja nic i tak ne zmieni w życiu ludzi zyjacych w obiektywnym grzechu.
15 września 2016, 19:36
Czemu się mnie czepiasz, ja tylko naśladowałem ciebie w tym co napisałeś: "Treaz Polacy za granica chodza do spowiednikow lokalnych/sam mieszkam za granica/,bo  polscy spowiednicy nie maja instrukcji." - Inaczej mówiąc polscy księża są zacofani. A czemu ty mnie oceniasz: "Forum jest do dyskusji nie glupich ocen i obrazania.Ja mam prawo do swojego zdania." Ja też mam prawo do swojego zdania i wcale nie napisałem, że twoje zdanie jest głupie. Poza tym, ja też mieszkam poza Polską i wiem coś na ten temat.
15 września 2016, 19:46
Czemu Ty mnie oceniasz,rady dajesz ?.Nie uwazam sie za pokrzywdzonego po rade ide do spowiednika.Po prostu wyrazilem swoja opinie,masz inna ok.Za kogo sie uwazasz,ze wszystko wiesz?Ja odnioslem sie do artukulu,napisalem swoje zdanie,to jest dla mnie wymiana pogladow.Uwazam ,ze AL Papieza Franciszka moze  badzo pomoc wielu osobom.Wzbudza emocje ale w wielu krajach Europy dawno weszla w zycie.
Andrzej Kozak
15 września 2016, 22:19
dawniej w Polsce... nie było tylu rozwodów. Teraz są rozwody, to zamiast leczyc przyczyny... a zresztą Ty i tak wiesz najlepiej co i jak.
16 września 2016, 06:54
Przepraszam, w czym moze pomóc AL? W odrzucaniu nierozerwalności wezłą małzeńskiego?
ZL
z l
15 września 2016, 17:06
Wtedy Zbawca odezwał się ponownie i rzekł67: Biada wam, bezbożni, którzy nie macie nadziei (10) umocnieni w tym, co nie ma trwałości. Biada wam, którzy pokładacie nadzieję w ciele, w (tym) więzieniu, które będzie zniszczone - jak długo chcecie spać? - w tym „niezniszczalnym(ciele), o którym sądzicie, że nie będzie zniszczone. Jeśli wasza nadzieja osadzona jest w tym świecie, a bogiem waszym jest to życie (25) to przyczyniacie się do zniszczenia waszych dusz. Biada wam przez ogień, który w was płonie69, bo jest nienasycony! Biada wam z powodu koła70, które kręci się w waszych myślach! Biada wam z powodu płomienia który jest w was, gdyż pożre wasze ciała w sposób widoczny (20) a rozedrze wasze dusze w sposób ukryty, a was przygotowuje do tego przez jedno i drugie. Biada wam, o niewolnicy, bo uwięzieni jesteście w jaskiniach71. Śmiejecie się i cieszycie się z rzeczy śmiechem głupich. Nie pojmujecie waszej zagłady ani (25) nie pojmujecie, w czym tkwicie, a nie wiecie, że jesteście w ciemności i śmierci. przeciwnie, upojeni jesteście ogniem i napełnieni goryczą. Wasz umysł jest w was obłąkany z powodu płomienia, który jest w was. A słodka to jest trucizna i (30) cios waszych wrogów. Króluj nam Panie Jezu Chryste
17 września 2016, 15:32
Przecież katolicy nie znają Ewangelii a już na pewno się do niej nie stosują więc próżny trud...
15 września 2016, 16:52
Niedawno był tu artykuł o tytule: "SEKSU   naszego powszedniego,  taki  więć c.d. już nie może dziwić. Skoro SEKS jest jak chleb to jakimże prawem odmówić go "nieregularnym"? Jakże nowomodne i  tolerancyjne  określenie dla grzechu cudzołóstwa.. Niech jedzą do syta, niech się czują dobrze,  SEKS lekarstwem na wszystko. Deonowe obrazeczki zakochanych na minutkę przed, czyli SEKS, SEKS  aż kipi. Napięcie, natężenie,  faza seksulana :(
Andrzej Kozak
15 września 2016, 15:51
co za stek bzdur i do tego autor wytarł usta nauczaniem Jana Pawła II, wstyd że zamieszczacie takie manipulacje. idąc tym tropem kiedy mąż ma za mało seksu (żona jest w połogu, ma mniejsze potrzeby) to on może grzeszyć by złagodzić napięcie. a pary przed ślubem mogą współżyć by poprawić więź... śmieszy kiedy autor pisze, że pary studentów męczyły się bez współżycia, tak jakby nie można im bylo zaproponować życia osobno. co za bałamutny z księdza człowiek. szkoda tylko, że wielu ludzi szuka tego typu wymówek by zrezygnować z walki o czystość. błąd polega na założeniu: życie w czystości jest ponad ludzkie siły, tylko dla prawdziwych bohaterów, ulżyjmy biedaczkom.
MP
Marta Pietrzykowska
15 września 2016, 16:19
niestety.... A Czystość to taka piękna cnota.... :(
MP
Marta Pietrzykowska
15 września 2016, 15:15
Jeśli Ksiądz pisze, że trzeba rozeznać czy wstrzemięźliwość nie jest zbyt dużym zagrożeniem dla małżeńskiej jedności, bo uchylanie się w MAŁŻEŃSTWIE od współżycia to grzech to wkońcu gadamy o małżeństwach czy związkach niesakramentalnych, bo zgubiłam wątek??? Związek niesakramentalny zawarty w USC to nie jest małżeństwo tylko kontrakt.... Pytanie: Jaki sens ma teraz sakrament pokuty? Czy już poważnie można wykreślić VI przykazanie z Dekalogu? Nie mylmy Miłosierdzia z Naiwnością....
15 września 2016, 14:54
I jeszcze takie pytanie jak to teraz jest. Wiadomo są rózne kryzysy małzenskie. Więc jak przy okazji takiego kryzysu spotkam młodą atrakcyjną, miła kobietę, którą pokocham jak nastolatek, to czy mogę dla niej porzuciś swa żonę i dzieci. Szczególnie gdy, co jest możłiwe, będziemy spodziwać się dziecka? Czy dobro małego dziecka jest tak ważne, iz nagle stara rodzina jest wg Kościła na drugim planie? No i czy światli ojcowie Kościoła moją sytuajce nazwą nieuregulowaną, bo w końcu z miłości do nowej żony i małego dziecka porzuciłbym swe dawne małżeństwo? Bo kiedyś taki człowiek, który by tak zrobił byłby nazwany grzesznikiem i Kościół domagałby sie od niego powrotu do małżeństwa, ale teraz to jak jest? No bo nie wiem, chciałbym być katolikiem, ale tyle pokus wokoło. To może jednak lepiej iść tą nową drogą, rzucic rodzinę, poszukać kochankę, a może jednak wlaczyć o swe małzeńśtwo wierząc iz nigdy nie można go rozerwać?
15 września 2016, 18:19
Ciekawe jakby poczuła się Twoja żona, gdyby biedna dowiedziała się, że jej ukochany Tomcio jest z nią tylko dlatego, że tworząc związek z nową kobietą nie mógłby przystępować do Komunii Św., bo tak to chętnie zamieniłby ją na nowszy model…
15 września 2016, 19:13
Proponuję abyś raz jeszcze przeczytał, co napisalem. Bo nigdzie nei napisalem słowa o Komunii św. Bo nie o to chodzi.
15 września 2016, 20:30
Cała ta wrzawa z Amoris Laetita jest o przystępowanie osób w ponownych związkach do Komunii św. W takim razie o co się żołądkujesz? Tak, czy inaczej wykazujesz po raz któryś znamiona niewolnika prawa. Zostajesz przy swojej żonie tylko wtedy, gdy Kościół srogo Ci to nakazuje, najlepiej jeszcze pod groźbą ekskomuniki. Może nawet kary spalenia na stosie, wtedy dopiero będziesz miał wystarczającego bata nad sobą. W przeciwnym razie…
A
Agnieszka
15 września 2016, 21:53
Z tego co ja zrozumiałam to raczej dotyczy osób, które nawróciły się będąc już w tym drugim związku i z powodu dzieci nie mogą go rozerwać i wrócić do "prawowitego" małżonka. A katolicy "nawróceni" mają się w takiej sytuacji po prostu nie rozstawać ze współmałżonkiem, a jak już muszą się rozstać to nie wchodzą w nowy związek.
15 września 2016, 23:19
Jakby kto nie wiedział to Rafałcio jako jeden z odnowicieli w duchu prawa nie potrzebuje, wystarczy mu jeno miłość, która prawa owego ma być przeciwieństwem . P.S. Miło ,że wspomniałeś o stosie-Twój już zaczął się tlić... 
16 września 2016, 06:48
Rafale - przeczytaj raz jeszcze to co napisalem. Tym razem dokładnie. Bo to co napisałem, to jeden z realnych scenariuszy codziennego życia małzenskiego. Kryzysy w mażłeńśtwie, zdrda, nowa "żona" - tak to sie normalnie dzieje, wokół Ciebie też. Kiedyś stan jednoznacznie określany jako cudzołóstwo, dziś nabiera wiele znaczeń. Mówi sie o sytuacji niuregulowanej, mówi się o dobru dzieci z cudzółóstwa. A teraz wróć do Ewangelii MT 5. Tak kiedyś Kościół nauczał. Ale czy to jest niewola prawa, to co jednoznacznie powiedział Chrystus? Może dla Ciebie, bo dla mnie jest to drogą mego wolnego życia.
16 września 2016, 06:52
Co jest ważneijsze - doczesne dobro dzieci, czy życie wieczne dla grzesznika? Nie bez przyczyny radykalizm MT 5 27-32 aż boli. Ale bardziej boli Łk 12. 49-53.
K
Krzysiek
16 września 2016, 10:44
Obecnie stosowany język (a raczej jego wypaczenie) przedstawia sprawę w ten sposób co mówisz. Ponowne "małżeństwo" to wcale nie taki duży grzech, a tylko potknięcie i nie powinno ono przeszkadzać w przyjęciu Komunii. Ale Papież chce dać nam do zrozumienia, że mimo iż ktoś jest rozwodnikiem i żyje w grzechu to nadal jest czlonkiem Kościoła. Komunia dla takich typów jest zabroniona, ale udzial w życiu wspólnoty już nie.
16 września 2016, 11:55
Tak naprawdę o to chodzi? A moze chodzi o to, aby zniszczyc pojęcie małzenstwa. Przeczytaj sobie ten tekst powyżej. Czy widzisz tą manipulację? Czy widzisz, jak ksiaz katolicki udowania, iż seks jest ważny dla małżeństwa, tyle tylko iz pomija milczeniem, kiedy mówimy o małżeństwie. Niby drobiazg, ale sie okazuje, iż celowo i świadomie zrównał małżeństwo zawarte wobec Boga i Kościoła z tym zawartym wobec urzędnika. To jest to novum oparte o mało wyrazistą adhortacje. To jest już wprost odrzucenie nierozerwalności małżeństwa.
K
Krzysiek
15 września 2016, 14:32
To, że osoba po przejściach nie może przyjmować Komunii, wcale nie znaczy, że nie może adorować Najświętszego Sakramentu. Nawet osoba z bardzo ciężkim bagażem doświadczeń może być aktywnym członkiem Kościoła i umiejscowić Eucharystię w centrum swojego życia. Jest wiele dróg, a jakoś wszyscy koncentrują się tylko na jednej.
AB
Aleksander Borowski
15 września 2016, 14:31
Czyli współzycie seksualne poza sakramentalnym małżeństwem nie zawsze jest grzechem(zależy od rozeznania).Jest to przełom ,a w zasadzie zmiana kierunku,w nauczaniu kościoła katolickiego.Papież Franciszek skierował Kościół katolicki w przeciwnym kierunku niż jego poprzednicy.
15 września 2016, 18:45
Sutenerzy już dawno rozeznali, że seks pozamałżeński nie tylko nie jest grzechem, ale przysposabia wiele dóbr, zwłaszcza, że kobiety nie grzeszą. Powołują się przy tym na św. Mateusza: "Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym;  I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».  Niestety tak jak wyżej przytoczone słowa z Ewangeli wyrwane z kontekstu mogą dużo usprawiedliwić. Do tego rodzaju szkoły hermeneutycznej można zaliczyć też o. Siepsiaka.
15 września 2016, 14:17
Zadajmy sobie najpierw inne pytania: 1. Czy małżeństwo katolików, waznie zawarte wobec Boga i Kościoła jest rozrywalne czy moze jednak trwa aż do śmierci jednego z małzonków ? 2. Czy współżycie seksualne z osobą, która ważnie zawarła wobec Boga i Koscioła związek małżeński z inną osobą nazywamy cudzołóstwem? A może są jakieś sytucje, gdy takie współżycie jednak nie jest cudzołóstwem?
P
Przemysław
15 września 2016, 22:30
Czy wykładnia polskiego episkopatu obowiązuje także Jezuitów? Słyszałem, że ich zwierzchnikiem jest Papież. A może inne zakony? Szukam odważnego kapłana, któremu do rozeznania wystarczy to co napisał Biskup Rzymu. Będę wdzięczny za pomoc. Pytam bardzo poważnie, będę wdzięczny za odpowiedź osobie znającej temat.
16 września 2016, 06:59
Diecezja kieruje biskup, ktory jest odpowiedzialny za powierzony mu lud. Żaden kaplan (czy to zwykły, czy zakonnik) nie może wystąpić przeciw biskupowi danego miejsca.
16 września 2016, 11:43
A czy biskup może wystapić przeciw woli Papieża? I czy episkopat to banda kolesi, która zbiera się przy kawie?