Słowa mają moc dać życie bądź je zabrać

fot. Depositphotos

Kilka dni temu idąc do domu usłyszałam ojca, który krzyczał na kilkuletniego chłopca biegnącego obok niego. Głupek, nieudacznik, bezmózg - to najdelikatniejsze określenia jakie do mnie dotarły. Chwilę później krzyknął choć skarbie - do psa. Zdębiałam, zasmuciłam się i zapytałam sama siebie: jaki jest mój codzienny język, jak ja zwracam się do dzieci, męża i do ludzi obok mnie? Szczególnie do tych, którzy ciągle czegoś chcą, wyprowadzają z równowagi, drażnią samą swoją obecnością?

Nie znam rodziców, którzy nigdy nie straciliby cierpliwości do swojego dziecka. Nie wszyscy są w stanie to przyznać głośno, ale zdarza się każdemu. Nawet najukochańszym, świętym, wspaniałym rodzicom - wszak jesteśmy tylko ludźmi. Co jeśli w swoich brakach kaleczymy słowami nasze dzieci i innych ludzi wokół?

Słowa mają moc. Mawia się, że za jedno krzywdzące zdanie (obojętnie czy wypowiedziane w złości i zmęczeniu czy z premedytacją i w pełni świadomości), należy powiedzieć dziesięć pozytywnych, tak by w sercu nie pozostała wielka, niezagojona rana. Czy tak potrafimy?

Słucham czasem jak zwracają się do siebie rówieśnicy mojego dziewięcioletniego syna. Ogrom złości, nienawiści i pogardy w ich słowach potrafi przerazić mnie, osobę dorosłą. Gdzie te dzieci to usłyszały, skąd biorą takie wzorce, dlaczego patrzą na innych przez pryzmat ich braków? Co w nas dorosłych działa aż tak bardzo nie tak jak powinno, że nasze dzieciaki nie wiedzą, że można zwracać się do drugiego w zupełnie inny sposób?

Tak, możemy zwalać winę na szkołę, dostęp do mediów, rówieśników i zło świata. Czy jednak nie jest to tanią wymówką dla własnych grzechów języka? Dla zazdrości, nienawiści, gniewu, dążenia do bycia zawsze najmądrzejszym, które gdzieś w nas drzemią i czasem wchodzą na salony naszej codzienności z impetem? Czy nie jest tak, że sami sobie możemy zarzucić wiele, ale łatwiej jest po prostu tego nie widzieć, bo wtedy nie trzeba brać za to odpowiedzialności?

Uczę moich synów, że jeśli mówią o kimś źle, powinni poszukać też dobrych stron danej osoby, skupić się na nich. Wiem, że czasem jest to trudne. Wiem jednak też, jak trudno przebywa się z ludźmi, którzy ciągle mówią o innych źle. Ile razy powiedziałeś wczoraj coś dobrego swojemu dziecku, a ile razy nazwałeś go w sposób, który mógł go zaboleć? Czy ciągle tylko zwracasz uwagę, poprawiasz, wymagasz, czy też potrafisz docenić, pochwalić i przytulić? Czy odnajdujesz równowagę między wymaganiami, a tym jak budujesz wartość swojego dziecka przez pochwały, docenienie, zwyczajne spędzanie z nim czasu na tym, co dziecko lubi? Czy twoja postawa jest bardziej kochaniem czy odpychaniem, tego którego Bóg ci powierzył, byś go kochał i uczył miłości?

Te pytania są trudne. Tym trudniejsze, gdy upadamy, skupiamy się odruchowo na złu i brakach, bo przygniata nas nasza własna słabość, małość, bylejakość i problemy codzienności. Nigdy nie zaspokoimy wszystkich emocjonalnych potrzeb naszych dzieci, czy innych bliskich. Mimo starań, żaden człowiek nie da drugiemu wyłącznie miłości, wsparcia i siły. Jesteśmy grzesznymi ludźmi. Jednak to, co możemy zrobić, to stawać w prawdzie przed samymi sobą, Bogiem i drugim człowiekiem. Po to by wzrastać. Nauczyć się mówić przepraszam, kocham, jestem z tobą częściej niż daj mi spokój, mam cię dość, idź stąd.

Prawdopodobnie będziemy uczyli się tego całe życie, ale czy nasze dzieci na to nie zasługują? Może dziś właśnie jest odpowiedni moment by przytulić swoje dziecko i poprosić je o wybaczenie? Być może… Pamiętajmy - na jedno raniące słowo, należy odpowiedzieć dziesięcioma wzmacniającymi. Do dzieła!

 

 

 

 

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Słowa mają moc dać życie bądź je zabrać
Komentarze (2)
IS
~Irena S
8 grudnia 2022, 11:03
Tyko Słowo Boże daje życie. Bo ze słuchania Słowa Bożego bierze się wiara. A słowa ludzi przeminą.
MB
~Marian Babicki
2 grudnia 2022, 23:05
Pewna pani dr - wykładowca chemii - miała w zwyczaju informować w trakcie wykładu, że jej syn (również doktor chemii) jest głupszy od jej psa.