Ta sama troska, odmienne decyzje

(fot. unsplash.com)

Dwóch papieży w stosunkowo krótkim czasie podjęło w jednej sprawie bardzo różne decyzje. Obydwaj uzasadnili je tym samym - jednością Kościoła. Jak to możliwe?

 

Czternaście lat i dziewięć dni. Dokładnie tyle czasu upłynęło między dwoma dużej wagi papieskimi dokumentami dotyczącymi tej samej kwestii. Pierwszy z nich to list apostolski motu proprio Benedykta XVI zaczynający się od słów „Summorum Pontificum”, noszący datę 7 lipca 2007 r. Drugi to ogłoszony przez papieża Franciszka list apostolski motu proprio „Traditionis custodes”.

Obydwa dotyczą stosowania liturgii rzymskiej sprzed reformy z 1970 r. Obydwu dokumentom towarzyszą listy ich autorów adresowane do biskupów całego świata. Listy wyjaśniające motywy, którymi się kierowali, podejmując zawarte w każdym z wymienionych motu proprio decyzje. Benedykt XVI zniósł ograniczenia dotyczące korzystania z Mszału z roku 1962. Franciszek w sposób zdecydowany ograniczył możliwość korzystania z tak zwanej liturgii przedsoborowej.

Trudno mieć wątpliwości, że obydwaj papieże kierowali się dobrą wolą i troską o Kościół. Zwłaszcza o jego jedność. „Chodzi o osiągnięcie wewnętrznego pojednania w łonie Kościoła” - tłumaczył Benedykt XVI wszystkim biskupom. „Właśnie w celu obrony jedności Ciała Chrystusa jestem zmuszony odwołać zezwolenie udzielone przez moich Poprzedników” - wyjaśnił Franciszek w towarzyszącym jego dokumentowi liście do biskupów całego świata.

Jak to możliwe, że ta sama motywacja i identyczna troska doprowadziła do tak różnych postanowień? Co się stało, że Franciszek, jeszcze za życia swego Poprzednika, zdecydował się odwołać jedną z jego istotnych decyzji? Albo, co się działo przez te czternaście lat od opublikowania motu proprio „Summorum Pontificum”, że Franciszek uznał za konieczne sięgnięcie po tak drastyczne środki? Jakie pojawiły się problemy, że aktualny Papież postanowił sięgnąć po tak radykalne środki, dla ich rozwiązania?

Ogłaszając swoją decyzję w roku 2007 Benedykt XVI otwarcie pisał o sygnalizowanych w związku z nią dwóch obawach. Pierwszą z nich był lęk, że zostanie naruszony autorytet Soboru Watykańskiego II i że jedna z jego zasadniczych decyzji - reforma liturgiczna - będzie poddana w wątpliwość. „Lęk taki jest nieuzasadniony” - zapewnił dzisiejszy Papież senior biskupów całego świata. Podkreślił, że Mszał, opublikowany przez Pawła VI, a następnie wydany ponownie w dwóch kolejnych edycjach przez Jana Pawła II, „oczywiście jest i pozostanie normalną postacią - formą zwyczajną - Liturgii Eucharystycznej”.

Istotą drugiej obawy były przewidywania, że szersza możliwość stosowania Mszału z 1962 r. mogłaby doprowadzić do zamieszania, a nawet do podziałów we wspólnotach parafialnych. „Również ten lęk nie wydaje mi się naprawdę uzasadniony” - przekonywał biskupów Benedykt XVI. Przedkładał w swoim liście do biskupów, że korzystanie z dawnego Mszału zakłada pewien poziom formacji liturgicznej i „dostęp do języka łacińskiego”. W jego ocenie i jedno, i drugie nie występują nazbyt często. Zdaniem poprzednika Franciszka na Stolicy Piotrowej, już z tych przesłanek wynika jasno, że nowy Mszał pozostanie z pewnością zwyczajną formą Rytu Rzymskiego. Nie tylko z powodu przepisów prawnych, ale także ze względu na rzeczywistą sytuację, w jakiej znajdują się wspólnoty wiernych.

Myślenie w kategoriach „my” i „oni” w Kościele zawsze się źle kończy.

Stało się jednak coś, co znacząco wykracza poza wskazane przez Benedykta XVI obawy. W swoim liście do biskupów Franciszek nazwał rzecz po imieniu. Stwierdził wprost, że możliwość mająca na celu przywrócenie jedności Kościoła z uszanowaniem różnych wrażliwości liturgicznych, „została wykorzystana do powiększenia dystansów, zaostrzenia różnic i budowania przeciwieństw, które ranią Kościół i hamują jego postęp, narażając go na ryzyko podziałów”. Wskazał też na instrumentalne używanie Missale Romanum z 1962 r., charakteryzujące się coraz bardziej rosnącym odrzuceniem nie tylko reformy liturgicznej, ale całego Soboru Watykańskiego II. Odrzuceniem uzasadnianym zarzutami, że zdradził on Tradycję i „prawdziwy Kościół”.

Mówiąc krótko, okazało się, że znaleźli się w Kościele ludzie, którzy dobrą wolę, której wyrazem było „Summorum Pontificum”, potraktowali jako przejaw słabości katolickiej wspólnoty i okazję do propagowania niechęci, a nawet wrogości do postanowień Vaticanum II oraz... do Franciszka, aktualnego Następcy św. Piotra.

To smutne, że musiało dojść do podjęcia decyzji ogłoszonych w motu proprio „Traditionis custodes”. Zasmucają też pierwsze reakcje różnych środowisk. Zarówno te, które przedstawiają postanowienia Franciszka jako uderzenie w różnorodność w Kościele i sugerują „przeczekanie” pontyfikatu Franciszka, jak i te, które pachną triumfalizmem, że oto pewne grupy w Kościele zostały pognębione. Myślenie w kategoriach „my” i „oni” w Kościele zawsze się źle kończy.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ta sama troska, odmienne decyzje
Komentarze (10)
AG
~Adam G
20 lipca 2021, 22:29
A czy jest jakiekolwiek usprawiedliwienzie dla sposobu w jaki ten dekret został wprowadzony ? Dlaczego nie ma on nawet vacatio legis ? Ot, wierni pojechali na urlopy, przeglądają rano wiadomości na internecie i się dowiadują. Przecież to są PiSowskie metody sprawowania władzy. Czy to ma cokolwiek wspólnego z ideałami Soboru Watykańskiego II ? Nawet zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest oby jakaś prowokacja. Dziwne, ale Motu Proprio zostało podpisane w momencie, gdy papież przebywał na rekonwalescencji po operacji. Może ktoś po prostu szefowi podrzucił do podpisania papierek odbiegający od wcześniej zakładanej treści ? Może kumuś zależy na wojnie w Kościele, zwłaszcza gdy posypały się łby hierarchów zamieszanych w skandale pedofilskie i finansowe.
PJ
~Piotrek Jankowski
19 lipca 2021, 14:44
Papież zakazuje Mszy Trydenckiej a jednocześnie nie sprzeciwia się powstawaniu rytu amazońskiego
Jan Kowalski
19 lipca 2021, 13:26
Podział powstał w wyniku podważenia pełnej wartości Liturgii Eucharystycznej przez fascynatów rytu Trydenckiego. Czy wobec tego można się dziwić postawie Franciszka? Nie wiem czy wogóle można tu stosować podział na zwolenników i przeciwników? Wydaje się, że bliższe prawdy i rzeczywistości jest robienie fochów i różnic przez tych, co się nagle zakochali w Łacinie. Gdyby tylko o to chodziło, a nie o przepychanki, to nadal by sobie trwali na łacińskiej liturgii odprawianej po cichu, aby nikomu nie przeszkadzać i nie byłoby sprawy. A już najmniej przeszkadzałoby to ludziom, którzy niekoniecznie są zainteresowani taką liturgią. Nikt, kto nie jest zainteresowany rytem Trydenckim nie wykazuje szczególnego zainteresowania tematem. Dopiero po prowokacjach typu, że "Trydenciarze" to jest prawdziwy Kościół a pozostali to słabo, ludzie zaczęli się interesować zjawiskiem i bronić swoich wartości. Oto trudna prawda o tym zjawisku. W tej perspektywie stanowisko Franciszka wydaje się oczywiste.
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
19 lipca 2021, 16:09
To bardzo krótkowzroczne spojrzenie na zagadnienie. W wielu kościołach na zachodzie Europy msza św. jest happeningiem zupełnie dowolnie sprawowanym, np. przy stole jadalnym w refektarzu zakonnym. Duchowni nie trzymają się mszału dowolnie przekształcając zapis modlitw liturgicznych. Msze św. się rapuje i odprawia w slangach ulicznych. Króluje myślenie - być bliżej ludzi, nie bliżej Boga. Bóg sobie musi sam wystarczyć. Oczywiście msza trydencka jest nie dla wszystkich i myślenie, że może mieć po Vaticanum II charakter powszechny jest nieuprawnione. Coraz więcej księży nie umie nawet czytać po łacinie nie mówiąc, aby w tym języku mogli odprawiać mszę św. Myślenie, ze msza trydencka komuś może zaszkodzić, a zwłaszcza ze zaszkodzi powszechności Kościoła moim zdaniem jest na wyrost. Raczej trzeba mówić o zagrożeniu protestantyzacją katolicyzmu i w tą stronę steruje papież - żeby uratować tych, którzy odpadają z uwagi na swoją letniość, nie ze względu na swój radykalizm
JW
~Jarosław Wyszyński
19 lipca 2021, 17:53
krytyka zreformowanej Mszy nie odbywa się bez powodu, skoro również kard. Ratzinger widział potrzebę jej naprawienia
JW
~Jarosław Wyszyński
19 lipca 2021, 12:36
umie mi Ksiądz zatem wytłumaczyć, dlaczego dokument Franciszka uderza w celebracje "starej" Mszy w kościołach parafialnych, gdzie dochodziło właśnie do integracji ze sobą wiernych przywiązanych do obydwu form? ja nie pojmuję.
JJ
Jan Janek
19 lipca 2021, 11:51
Ks. Stopka powinien wiedzieć, ze Vaticanum II miał autorytet jedynie duszpasterski we wszystkim tym, co postanowił nowego, i jako taki także podlega sprawdzeniu. Vaticanum II to nie Trydent. Warto o tym pamiętać i nie tworzyć sobie fałszywych bożków.
Jan Kowalski
19 lipca 2021, 13:38
Do Jan Janek: Może to Pana zdziwi, ale nie tylko ks. Stopka, ale cały Kościół ma obowiązek wdrażać zalecenia Vaticanum II. Pełne spojrzenie na Sobory i ich znaczenie można zobaczyć najlepiej przez historyczne uwarunkowania danego okresu w którym Je zoływano i jakiego rodzaju problemy próbowano przy ich pomocy rozstrzygać. Żaden z nich, nigdy nie był tak spłycony jak Pan to ujął. Warto trochę doczytać zamiast sugerować ks. Stopce niewiedzę z zakresu historii kościoła katolickiego. Pozdrawiam
JJ
~Jan Jan
21 lipca 2021, 08:13
'' cały Kościół ma obowiązek wdrażać zalecenia Vaticanum II. '' Na podstawie czego pan tak twierdzi?
MarzenaD Kowalska
19 lipca 2021, 11:28
Właśnie zostali wepchnięci w ręce Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X . Za to chciałabym jednak zobaczyć taka troskę o to, co wyprawiają ultra nowocześni niektórzy kapłani w Niemczech, profanując Mszę "występami" :(