"Tęczowy Piątek". Kolejny przykład naszej słabości

"Tęczowy Piątek". Kolejny przykład naszej słabości
(fot. shutterstock.com)

Może już czas, żeby zamiast bić w pusty dzwon naszych lęków, zorganizować w Kościele własny "Tęczowy Piątek"? Na przykład jako dzień modlitwy i solidarności z krzywdzonymi osobami homoseksualnymi?

O "Tęczowym Piątku" jest głośno głównie dzięki wielu prawicowym mediom. Donoszą one o "propagandzie LGBT" w szkołach. W tym roku nagonkę wsparła również telewizja publiczna. Przeglądając aktualności na facebooku, możemy zobaczyć wpisy wzywające Minister Edukacji Narodowej, a nawet Konferencję Episkopatu Polski, do stanowczej reakcji i walki z propagandą. Wiele osób wyraża też przekonanie, że cała akcja pokazuje słabość Kościoła w Polsce, który powinien stanowczo zablokować akcję. Zgadzam się, z jednym małym wyjątkiem. Słabością Kościoła w Polsce nie jest "Tęczowy Piątek", ale brak z naszej strony jakiejkolwiek podobnej inicjatywy, kładącej nacisk na walkę z wykluczeniem i szacunek, który osobom homoseksualnym się należy.

Imiona ukryte w statystykach

"Tęczowy Piątek" to zainicjowana przez organizację Kampania Przeciw Homofobii - cykliczna akcja, która odbywa się co roku w ostatni piątek października. Co ma na celu? "Inicjatywa ta jest szansą na pokazanie, że każdy uczeń i każda uczennica, niezależnie od swojej orientacji seksualnej czy tożsamości płciowej, może czuć się bezpiecznie, liczyć na wsparcie i z przyjemnością przychodzić do szkoły" - czytamy na stronie kph.org.pl.

DEON.PL POLECA

Pomysłodawcy akcji mówią, że jedna na dwadzieścia osób w Polsce jest homoseksualna lub ma problemy z określeniem swojej tożsamości płciowej. Oznacza to, że w każdej klasie jest przynajmniej jeden uczeń lub uczennica, którzy mają odmienną orientację seksualną. 44% z nich pada ofiarą przemocy fizycznej i słownej ze względu na ten fakt. Najbardziej niepokoi zaś to, że 63% homoseksualnych nastolatków myślało o samobójstwie. To nie są puste liczby, one mają imiona. Tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy zabił się 14-letni Kacper z Gorczyna i 9-letni Jamel z Denver. Byli prześladowani przez rówieśników. A o ilu przypadkach nie wiemy?

Mamy być znakiem sprzeciwu i co dalej?

Rozmawianie z młodzieżą o seksualności jest wyzwaniem bez względu na to, czy przed tym zadaniem staje nauczyciel ze szkoły świeckiej czy katolickiej. Powyższe liczby pokazują jednak, że jest to bardzo potrzebne. Jeśli dorośli nie podejmą tego ryzyka, to dzieci same znajdą odpowiedzi: ucząc się na błędach lub czerpiąc wiedzę z Internetu. Katecheci i księża bardzo często odpuszczają trudne rozmowy z młodzieżą, a przecież jak mało który inny nauczyciel, są oni powołani do swojego zawodu. Mogą być zaufanymi towarzyszami młodych.

Propozycja ze strony ludzi Kościoła zaczyna się od mówienia o grzechu i… najczęściej na tym kończy. Panicznie boimy się podejmować temat w innym stylu - wspierającym młodych ludzi. Być może dlatego, że sami mamy problem z odróżnieniem, czym jest tolerancja, akceptacja, a czym wsparcie. Lawirujemy między pojęciami i trochę się już w tym gubimy. W sprawie homoseksualizmu odrzucamy poglądy całymi blokami, nie zadając sobie pytań o konkretne sytuacje i ludzi. Tak jakbyśmy liczylii, że w przyszłości przyjdzie ktoś mądrzejszy i odważniejszy, by spór raz na zawsze rozstrzygnąć. Tymczasem problem prześladowania, przemocy i samobójstw młodych ludzi z powodu swojej orientacji istnieje w czasie rzeczywistym. I na tym przede wszystkim skupia się idea "Tęczowego Piątku". Ma pokazać, że szkoły nie zaakceptują przemocy i prześladowania ze względu na odmienność.

Stadne myślenie sprzyja przemocy rówieśniczej

Nie sądzę, żeby ta akcja zaowocowała licznymi "comingoutami" ze strony uczniów, ale może uwolnić ich z obawy przed tym, "co będzie, jeśli ktoś się dowie". Wśród młodzieży ujawnianie się ze swoją orientacją wciąż jest raczej dziełem przypadku i demaskowania ich przez rówieśników niż świadomą decyzją samych zainteresowanych. Dla nieśmiałych osób, które głęboko w ukryciu przeżywają rozterki związane z określaniem swojej orientacji i wchodzeniem w relacje rówieśnicze, bardzo ważna jest świadomość, że są nauczyciele gotowi do rozmowy, a dyrekcja potępia dyskryminację i przemoc. To może obniżyć poziom stresu związanego z pojawianiem się w szkole.

Dla uczniów heteroseksualnych jest to z kolei szansa, żeby przynajmniej na chwilę spróbowali przestać myśleć stereotypami. Łatwiej przekazać wartości, wytrącając ze stadnego myślenia. To oswojenie z tematem i zdemaskowanie lęków, które stają się pożywką przemocy rówieśniczej.

Co o Kościele znajdziemy w ulotkach KPH?

Pośród wielu zarzutów wobec akcji pojawiają się również te, że ulotki, które organizator gwarantuje szkołom biorącym w niej udział, są sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Sprawdziłem i nie znalazłem w nich nic niepokojącego - co nie znaczy, że ze wszystkim się zgadzam. Mnie nie niepokoją, bo żyję w głębokim przekonaniu, że nie muszę wierzyć we wszystko, co usłyszę i co przeczytam. W ulotkach KPH znajdziemy przede wszystkim pytania, które zadają sobie rodzice osób LGBT i wskazówki - w moim odczuciu - bez nachalnego sugerowania odpowiedzi. Jest w nich za to dużo nazywania uczuć, z jakimi najprawdopodobniej będą się zmagać rodzice lub dzieci. O wielu z nich autorzy mówią, że choć nie są racjonalne, to jak najbardziej naturalne i mają prawo je czuć, nie powinni im jednak ulegać bez namysłu.

Jest także cały jeden rozdział poświęcony relacji między religią a homoseksualizmem. Autorzy nie ukrywają, że jest to polemika głównie z tezami głoszonymi przez Kościół katolicki, bo to on najbardziej kształtuje polską opinię publiczną. Potrafią jednak przyznać wprost, jakie są zarzuty Kościoła wobec liberalnego rozumienia homoseksualizmu. Możemy przeczytać o odniesieniach, jakie odnajdziemy choćby w Piśmie Świetym; usłyszeć trudne słowa o "obrzydliwości w oczach Boga"; ale też poznać ważny cytat z KKK, który pokazuje zupełnie inna stronę i wrażliwość Kościoła:

"Katechizm Kościoła Katolickiego, który stanowi oficjalną wykładnię doktryny wiary i zasad moralności Kościoła, odnosi się do homoseksualności w takich słowach: <<Znaczna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Osoby takie nie wybierają swej kondycji homoseksualnej; dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie. Powinno się traktować je z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji>> (KKK 2358). Kiedy słyszysz ostre słowa potępienia homoseksualności z ust duszpasterza lub przedstawiciela Kościoła, możesz rozważyć, na ile podąża on - w duchu miłości bliźniego - za oficjalną doktryną kościelną, a na ile kieruje się swoim indywidualnym, ludzkim uprzedzeniem, o którym możesz wyrobić sobie własne i odrębne zdanie".

Poradnik dla rodziców poddaje też pod dyskusję skuteczność terapii konwersyjnej, a także opowiada o procesie wykreślenia homoseksualizmu z listy zaburzeń psychicznych. Tutaj zapewne wiele zaangażowanych ideologicznie osób będzie miało najwięcej wątpliwości, ale nie da się tego rozstrzygnąć. Bo prawdę mówiąc, nie dysponujemy żadnymi wiarygodnymi badaniami, które byłyby wolne od ideologicznych odniesień. Zarówno po stronie konserwatywnej jak i liberalnej. Dlatego w dzisiejszym reagowaniu na temat homoseksualizmu - na poziomie odrzucania lub przyjmowania pojęć całymi blokami - widzę raczej ucieczkę od tematu i zrzucenie go na barki kolejnych pokoleń niż realną obronę prawdy. Zostajemy na poziomie racji.

Synod jest niewykorzystaną szansą

W Rzymie właśnie kończy się Synod o młodzieży. Wiemy, że temat orientacji homoseksualnej był poruszany w pracach grup roboczych. Do mediów jednak przedostały się właściwie tylko dwa wątki: sprzeciw wielu biskupów przed używaniem nazwy LGBT jako promującej ideologię, oraz sprzeciw wobec umieszczania tego zagadnienień w ogóle w dokumencie końcowym prac Synodu. Czy naprawdę są to najważniejsze rzeczy? Czy na pewno o taki znak sprzeciwu chodziło Bogu? (Łk 2, 34) Co z naszego sprzeciwu wynika dla takich osób? Stawką jest nie tylko życie wieczne, ale też ich życie tu i teraz - wcale nie mniej ważne od tego po śmierci.

W KKK Kościół wypowiedział się jasno o homoseksualizmie i przedstawił wyraźne rozróżnienie między orientacją a czynami. Brakuje jednak praktyki duszpasterskiej, która pomagałaby wiernym zrozumieć ten zapis. Duszpasterstwo osób homoseksualnych właściwie nie istnieje. Jako kontrargument przeciwko jego powstaniu możemy najczęściej usłyszeć, że przecież nie robi się duszpasterstw dla osób żyjących w grzechu, żeby ich w tym utwierdzać. Z drugiej strony jest wiele strachu, że ono samo będzie sprzyjać łączeniu się osób homoseksualnych w pary, bo dopóki funkcjonują w ukryciu, nie tworzą jednego środowiska. Takie podejście jest zaprzeczeniem towarzyszenia wiernym. Jeżeli jest w Polsce jakieś duszpasterstwo ludzi bezgrzesznych, to chciałbym je poznać osobiście.

Homoseksualizm sam w sobie nie jest grzechem. Jeżeli młody pogubiony człowiek szuka wsparcia, a w odpowiedzi słyszy najczęściej tylko słowa potępienia i bardzo często na tym się kończy, to utożsamia się z grzechem. Jego obraz Boga, Kościoła i samego siebie zostaje zniszczony. Być może biskupom wystarczy suchy zapis w Katechizmie, bo żyją na zupełnie innym poziomie duchowym. Wierni homoseksualni potrzebują jednak duszpasterstwa: indywidualnego i wspólnotowego. Odpuszczamy temat seksualności nie pierwszy raz. Humanae Vitae, teologia ciała wg. Jana Pawła II - to tylko puste hasła, które mogłyby stać się dobrym konkurencyjnym programem. Bylebyśmy tylko znowu nie utknęli wyłącznie w wyznaczaniu granic grzechu.

Już czas na katolicki "Tęczowy Piątek"?

Pośród wszystkich argumentów kolejny raz ginie sedno sprawy. Panuje ciche przyzwolenie na patologiczne zachowania wśród młodzieży względem ich rówieśników o odmiennej orientacji. I wszystko jedno, jakim światopoglądem czy wiarą będziemy sobie to tłumaczyć. Rodzice osób homoseksualnych nie mogą też liczyć na żadne wsparcie. Od katechetów i księży oczekuję raczej, że zamiast protestować i bić w pusty dzwon naszych lęków, podejmiemy wreszcie wyzwanie. Może już czas, żeby Kościół zorganizował swój "Tęczowy Piątek"? Na przykład jako dzień modlitwy i solidarności z krzywdzonymi osobami homoseksualnymi?

Nie wiem, czy podpisałbym się pod wszystkim co głosi Kampania Przeciw Homofobii. Mam sporo wątpliwości wobec ich światopoglądu. Wiem natomiast, że całkowicie mogę podpisać się pod hasłem, aby osoby homoseksualne czuły się bezpiecznie w społeczeństwie: w szkole, pracy, przestrzeni publicznej. A jeśli ktoś boi się indoktrynacji ze strony środowisk LGBT, niech lepiej poszuka słabych punktów we własnym fundamencie, na którym buduje świat. Może jest bardziej dziurawy niż mu się wydaje. W normalnym świecie obok siebie mogą żyć ludzie, którzy nie muszą się do niczego wzajemnie przekonywać.

Szymon Żyśko - dziennikarz i redaktor DEON.pl. Autor książki "Po tej stronie nieba. Młodzi święci". Prowadzi autorskiego bloga www.nothingbox.pl.

Dziennikarz, reporter, autor książek. Specjalista ds. social mediów i PR. Interesuje się tematami społecznymi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Szymon Żyśko

Zostaliśmy stworzeni na podobieństwo Boga, dlatego najbliżej Niego jesteśmy, będąc sobą.

Byli ludźmi takimi jak ty. Żyli intensywnie i kochali to, co robili. Ich historie to dowód na to, że niebo można odnaleźć tu i...

Skomentuj artykuł

"Tęczowy Piątek". Kolejny przykład naszej słabości
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.