To najlepszy sposób na zrozumienie Ewangelii
Czy najlepszym sposobem na zrozumienie Ewangelii jest słuchanie fantastycznych kazań i konferencji? Uczestniczenie w spektakularnych modlitwach? Poznaj opinię siostry Chmielewskiej i Piotra Żyłki.
s. Małgorzata Chmielewska:
W poniedziałek menadżerowie z Leroy Merlin zrobili sobie u nas spotkanko. Inżynier wyczarował taki obiad dla nich, że jeden z panów chce wysłać swoją żonę na przeszkolenie kuchenne do Nagorzyc. Ale talenty Wojtka nie są na sprzedaż, o nie!
Od wtorku przenosimy się do Nagorzyc. Właściwe już zakończyliśmy tę akcję i nawet Garfield wylazłszy po 24 godzinach spod arturowego łóżka w nowym domu, noc spędził na dworze spędzając mi tym sen z oczu, w których miałam widok futrzaka rozrywanego przez wiejskie psy. Ale rano wrócił jakoś i na razie nie ma ochoty na nocne spacery.
Goście pojawili się razem z nami we dworze. Nieświadomi tego, co ich czeka, przybyli dwaj z Krakowa młodzieńcy: Błażej Strzelczyk z Tygodnika Powszechnego i Piotr Żyłka z Deonu. Ponieważ pisanie to ich działka, to Piotr mnie dzisiaj wyręczył i napisał za mnie. Wymiana kadry, stare musi odejść itd. Ale tylko na chwilę. Zaraz wracam.
Piotr Żyłka:
Kilka dni temu przeniosłem się z kumplem Błażejem ze śmierdzącego smogiem Krakowa do małej wioski na końcu świata (czytaj w województwie świętokrzyskim). Cisza i spokój. Kilka domów na krzyż.
Mieszkam pod jednym dachem z Arturem. Artur ma autyzm. Jego mama mówi, że Artur jest prorokiem. Po tych kilku dniach mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że to wcale nie jest przesada. Jeśli ktoś myśli, że najlepszym sposobem na zrozumienie Ewangelii jest słuchanie fantastycznych kazań i konferencji, to sorry, ale jest w błędzie.
Mieszkanie i bycie z Arturem to lepsza szkoła Ewangelii niż najlepsze kawałki z Szustaka, Rysia i Kramera razem wziętych (z całym szacunkiem i sympatią dla Adama OP, naszego kochanego biskupa i Grześka SJ).
Nie ma fajerwerków, nie dzieje się nic spektakularnego. No tak po naszemu patrząc, to nie dzieje się nic niezwykłego. I właśnie to tu jest najlepsze i najmocniejsze. Artur uczy życia Ewangelią nie wypowiadając ani jednego uczonego albo efekciarskiego zdania.
Jest tu po prostu cudowanie normalnie. Taki paradoks - niby bardzo zwyczajnie, a dzieją się rzeczy bardzo niezwyczajne. Zostaję jakoś mniej więcej do końca stycznia. Chyba, że siostrze Małgorzacie puszczą nerwy (bo wytrzymać z rozpieszczonymi mieszczuchami nie jest jej łatwo, oj nie jest), poszczuje nas Aloszą (czyli swoim bojowym mopsem) i pogoni nas gdzie pieprz rośnie. Jest jednak Rok Miłosierdzia, więc liczymy na łaskę.
Nad-obowiązkowo - Brat Roger z Taizé:
Kto idzie za Chrystusem, trwa równocześnie przy Bogu i przy innych ludziach. Modlitwa jest łagodną siłą, która działa w człowieku, porusza go i nie pozwala ustawać w zetknięciu ze złem, z wstrząsami, które są udziałem wielkich rzesz ludzi. Z modlitwy czerpie się niezbędną moc współczującej miłości.
Ten, kto sercem zdecydowanym pragnie powierzyć siebie Chrystusowi i oddać Mu całe swoje życie, musi dokonać wyboru, podjąć decyzję. Jaką decyzję? Pozwolić, by wzrastała w nim nieskończona wdzięczność Bogu. A kiedy pojawią się mgły wahań, sami siebie zadziwimy, mówiąc: "Kochamy Ciebie, Chryste, może nie tak, jak byśmy chcieli, ale kochamy Cię. A to, co w naszym życiu najjaśniejsze, tworzy się dzięki pokornemu zaufaniu, jakie pokładamy w Tobie".
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org
Skomentuj artykuł