Historia przewala się nad naszymi głowami, a my staramy się trzymać łódkę na kursie mimo burz i strat w załodze. Tam wiszą kamizelki ratunkowe - pisze siostra Małgorzata Chmielewska.
Rekolekcje zakończone. Nawet dom posprzątany po gościach. No, prawie, ale się z Marią staramy.
Na koniec rekolekcji, jak zwykle były przyrzeczenia członków Wspólnoty. Każdy klęka przed ołtarzem w czasie Mszy św. i składa swoje zobowiązania. Artur poobserwował chwilę i zerwał się nagle z ławki i też ukląkł. Cóż, nie wiemy co powiedział Panu Jezusowi, ale był bardzo dumny, kiedy wstawał z kolan. Mamy zatem nowego członka Wspólnoty!
Naszego wędrowca nam zabrano. Tego, co za piątym razem zakotwiczył się w Zochcinie i odmrożenia leczył. Wielki przestępca na 21 dni zajmuje łóżko w areszcie, bo pewnie Wysoki Sąd nie raczył zauważyć, że jest to człowiek chory, wymagający raczej doktora niż więziennego strażnika. Albo batonik ukradł, albo może siusiał gdzieś w kącie, bo jak wiadomo człek bezdomny też gdzieś musi. A jak tylko już toaletę osiągnął w naszym domu, to mu zamieniono na więzienny kibelek.
Wszędzie ludźmi zapchane, miejsc nie ma, pozostają korytarze w większych domach. Byle do wiosny. Jak słoneczko będzie wyżej, a na dworze cieplej to zaraz się rozluźni. Taki jest rytm natury.
Chłopaki kończą remont domu, cośmy zamiast kurnika kupili. Malowanie itd. Teraz będzie już całkiem ślicznie. Coraz to wpada nam nowa ludzka bieda, a stare też trzeba trzymać za głowę.
Nasze dzielne młodziaki ze świetlicy koncert dawały dzisiaj w Ćmielowie wspierając zbiórkę na leczenie chorego chłopaka.
Historia przewala się nad naszymi głowami, a my staramy się trzymać łódkę na kursie mimo burz i strat w załodze. Kamizelki ratunkowe wiszą w kaplicy w postaci Tabernakulum, ikony Matki Bożej Ubogich i relikwii świętych, którymi rzucało w życiu gorzej.
Kluczowa sprawa pozostaje na razie nierozwiązana. W Nagorzycach Artur ma pole do popisu i grzebie we wszystkich pokojach. Udało się do każdego dopasować klucz, a nawet już jeden - od magazynu - zgubić. I latamy co chwila wyciągając to jeden, to drugi ze schowka, żeby cokolwiek zrobić. Lekki obłęd. Mam pomysł na ulżenie kluczowej niedoli - wstawić jednakowe zamki do wszystkich drzwi i takim samym kluczem otwierać można będzie wszystko. Jeden klucz do wszystkich skarbów - to już przede mną ktoś wymyślił. Oby tylko tego klucza nie zgubić!
A jak się zgubi, to dorabiają w konfesjonale.
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org
Skomentuj artykuł