Tylko połowa katolików oddałaby puste miejsce przy stole uchodźcom?

Tylko połowa katolików oddałaby puste miejsce przy stole uchodźcom?
Fot. Nuno Alberto / Unsplash.com

Ubiegłoroczne badanie pokazało, że uchodźcę przy swoim stole posadziłoby tylko 45 proc. osób deklarujących się jako „wierzące i praktykujące", 48 proc. z nich nie znalazłoby dla niego miejsca. Niewierzący nie mieli problemu – 70 proc. deklarowało, że ich dom dla uchodźcy pozostałby otwarty. Być może ktoś uzna to za nadużycie – bo przecież żadnego nowego badania w tej sprawie nie ma – ale śmiem sądzić, że te proporcje nie uległy zmianie.

Po przerwie, którą wymusiła pandemia, liczne organizacje charytatywne, diecezje i parafie, samorządy oraz wiele prywatnych firm wracają do organizacji świątecznych spotkań dla osób ubogich. Takie spotkania odbędą się m.in. na krakowskim Rynku, czy w warszawskiej Świątyni Opatrzności Bożej, a wigilie Caritas odbędą się w 85 miastach w całej Polsce. Ale tegoroczne Boże Narodzenie będzie inne niż w latach poprzednich. W naszym kraju od końca lutego jest rzesza uchodźców z Ukrainy. Większość zdążyła się już usamodzielnić i święta będą zapewne spędzali we własnym gronie.

- Zgodnie z waszą tradycją w czasie Wigilii zostawiacie przy stole puste miejsce dla niespodziewanego gościa. W tym roku zajmą je rzesze uchodźców z Ukrainy, przed którymi z wielką hojnością otworzyliście drzwi swoich domów – mówił do Polaków podczas audiencji generalnej papież Franciszek, życząc przy okazji dobrych świąt.

DEON.PL POLECA

I pewnie tak będzie, że na wigilijnej kolacji czy świątecznym obiedzie wielu ugości Ukraińców. Ale wielu nie ma za bardzo dokąd pójść. Zazwyczaj tuż przed świętami któraś z sondażowni zadaje Polakom pytanie czy zaprosi niespodziewanego gościa do swojego domu. W tym roku takiego badania nie zauważyłem. Możliwe, że obserwując jak Polacy pomagają Ukraińcom uznano, że w tym roku takiego pytania zadawać nie należy, bo odpowiedzi będą jednoznaczne. Sięgnę zatem po badanie z zeszłego roku. W 2021 r. siadając do wieczerzy wigilijnej byliśmy z siebie zadowoleni. Aż 57 proc. badanych wtedy przez IBRiS deklarowało, że przyjęłoby do domu na święta uchodźcę czy migranta. A jeszcze w 2017 gotowość przyjęcia takiej osoby deklarowało tylko 21 proc. respondentów (sondaż dla Wirtualnej Polski). Można było zakładać, że coś się w społeczeństwie zmieniło. Podejrzewam, że gdyby zadać to pytanie dziś, to odsetek wyrażających gotowość goszczenia przybysza oscylowałby wokół 70-80 proc.

Ale w tamtym ubiegłorocznym badaniu charakterystyczne było to, że uchodźcę przy swoim stole posadziłoby tylko 45 proc. osób deklarujących się jako „wierzące i praktykujące", 48 proc. z nich nie znalazłoby dla niego miejsca. Niewierzący nie mieli problemu – 70 proc. deklarowało, że ich dom dla uchodźcy pozostałby otwarty. Być może ktoś uzna to za nadużycie – bo przecież żadnego nowego badania w tej sprawie nie ma – ale śmiem sądzić, że te proporcje nie uległyby zmianie. Chciałbym się oczywiście mylić, ale...

Można byłoby przejść obok tego obojętnie, ale przecież osoby „wierzące i praktykujące", to  ci, którzy zgodnie z nauką Kościoła co niedzielę i w każde święto nakazane są na mszy. To ci, którzy regularnie przystępują do sakramentów. Łamią się opłatkiem, składają życzenia, a potem gremialnie idą na tradycyjną pasterkę. To także ci, którzy potem oznaczą swoje drzwi znakiem krzyża i wymalują na nich „K+B+M". To wreszcie ci, których dziadowie i pradziadowie mówili: „Gość w dom, Bóg w dom". To także ci, którzy w tych dniach głośno występują w obronie świętości Jana Pawła II.

Nasze postawy powinny zmuszać nas do głębokiej refleksji. Brak gotowości do udzielania pomocy drugiemu człowiekowi to nie tylko odrzucenie apeli papieża Franciszka, czy jakiejś części hierarchii, ale w zasadzie odrzucenie całej Ewangelii – podstawy życia chrześcijan. Dla coraz większej liczby katolików drogowskazem nie jest przekaz „Dobrej Nowiny", ale przekaz partyjny, zależny od kaprysów czy interesów lidera. A to już nie Kościół, ale sekta.

A zatem zostawmy politykę politykom, otwórzmy Ewangelię i otwórzmy się na Słowo. Bóg – choć czasem wydaje się, że o nas nie pamięta – jest tuż obok. A w twarzy potrzebującego pomocy na pewno.

 

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Tomáš Halík

Płomień, który rozświetla mrok

Pandemia, kryzys ekonomiczny, wojny…

Jak wierzyć w kochającego Boga i Jego bliskość, kiedy wokół rozsypuje się świat? Czy Wcielenie naprawdę coś zmienia? Gdzie szukać Bożej obecności?

Bóg jest niewysłowioną tajemnicą, ale...

Skomentuj artykuł

Tylko połowa katolików oddałaby puste miejsce przy stole uchodźcom?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.