W Dzień kobiet nie chciałam słyszeć płaczu nienarodzonych dzieci

W Dzień kobiet nie chciałam słyszeć płaczu nienarodzonych dzieci
(fot. depositphotos.com)

Czy ktokolwiek z manifestujących pomyślał o tym, jak mogła się czuć kobieta po aborcji, która usłyszała płacz nienarodzonego dziecka i zobaczyła banery z krwawymi zdjęciami płodów?

To była spokojna niedziela. Wyspałam się, poszłam pobiegać, zrobiłam medytację ignacjańską, poczytałam książkę, potem z mężem pojechaliśmy na obiad i na Mszę do krakowskich dominikanów. Do kościoła poszliśmy przez rynek. Spokojną rozmowę przerwały nam... krzyczące i płaczące dzieci. Nie, nie widzieliśmy ich. Zobaczyliśmy za to manifestację antyaborcyjną, która puszczała te dźwięki z głośników.

Na pewno znasz kobietę, która straciła dziecko

Zaczęłam zastanawiać się, jakbym się czuła, gdybym niedawno straciła dziecko i przechodziła tego dnia koło manifestacji? Albo gdybym dzień wcześniej była na pogrzebie własnego dziecka? Albo gdybym kilka tygodni wcześniej żegnała się z małym ciałkiem w szpitalu? Jestem przekonana, że każdy z nas zna kogoś, kto stracił dziecko. Ba, powiem więcej, wiele kobiet nawet nie wie o tym, że straciło dzieci, ponieważ najczęstsze są bardzo wczesne poronienia.

DEON.PL POLECA

Czy ktoś z manifestujących tam ludzi chociaż przez chwilę pomyślał o tym, jakie skutki może wywołać płacz płynący z głośników? Czy ktoś z nich wie, że stawianie się przeciwko ideologii, może ranić konkretne osoby i ich życiowe historie, żywych ludzi? Czy ktoś pomyślał, jak bardzo wrażliwe i indywidualne to są nieraz kwestie? Niestety, trudno mi w to uwierzyć.

Być może znasz kobietę, która poddała się aborcji

...ale nawet o tym nie wiesz. Może to Twoja dobra przyjaciółka, Twoja mama, Twoja siostra, Twoja koleżanka z pracy? Przypomina mi się scena z serialu „Bonus family”, w której para zastanawia się nad aborcją ze względu na zespół Downa u dziecka. Nie są w stanie ze sobą rozmawiać, ta trudna sytuacja całkowicie ich przytłacza. W końcu udają się do kliniki aborcyjnej. Główna bohaterka, Lisa, trzyma w ręce tabletkę, dzięki której następnego dnia dojdzie do poronienia. Płacze, nie wie, co robić, nagle bierze tabletkę i od razu ją wypluwa. Na tym kończy się odcinek. Dopiero później dowiadujemy się, że ostatecznie nie przerywa ciąży.

Co jeśli rynkiem przechodziła kobieta, która doświadczyła podobnej sytuacji? Może podjęła inną decyzję, ale do dzisiaj nie umie się z nią pogodzić? Może jej życie było zagrożone i nie wiedziała, co wybrać? Może została zgwałcona i nie potrafiła żyć z taką traumą? Czy ktokolwiek z manifestujących pomyślał o tym, jak mogła się czuć kobieta po aborcji, która usłyszała płacz nienarodzonego dziecka i zobaczyła banery z krwawymi zdjęciami płodów? Abby Johnson, znana działaczka pro-life pytana o to, jaki sposób zaangażowania jest najbardziej skuteczny, powiedziała, że modlitwa. Mówiła: "ważniejsza jest modlitwa niżeli krzyk a najważniejsza zaś oferta konkretnej pomocy dla kobiet chcących dokonać aborcji".

>> Abby Johnson w Warszawie: niech Polacy mocno opowiadają się za życiem

Nie jestem mamą, ale ciągle słyszę płacz dziecka

Nie, nie mam dzieci, ale to w tym momencie nie ma żadnego znaczenia. Usłyszałam płacz i krzyk nienarodzonych dzieci, który został ze mną do końca dnia. Muszę przyznać, że taka manifestacja jest naprawdę „udana”, ponieważ zostaje w myślach i sercach ludzi.

Nie zgadzam się jednak na tak nieludzkie działania. W Dzień kobiet nie chciałam tego usłyszeć. Chciałam docenić swoją kobiecość, zobaczyć, jak wiele mogę dać światu. Zobaczyć swoje piękno. Poczuć się kochaną i potrzebną. Przypomnieć sobie o kobietach, które razem ze mną idą niełatwą drogą kobiecości.

Tak, bo droga kobiet oprócz tego, że jest piękna, bywa też i trudna. Nieraz stoimy przed wyborami, które całkowicie nas przerastają. Są takie sytuacje, w których nie ma właściwych decyzji. Są takie momenty w życiu, kiedy nie potrafimy podjąć decyzji dobrych dla wszystkich. Są takie dni, kiedy myślimy o sobie i nie stać nas na empatię i heroizm.

I na koniec, nie, nie jestem za aborcją, ale jestem świadoma, że takie decyzje to często prawdziwe dramaty nie do opisania. Wiem, że nie jestem w stanie ich zrozumieć, dlatego nie chcę oceniać, ale powiedzieć wszystkim kobietom, które straciły dzieci w jakikolwiek sposób: na pewno dużo przeszłaś, jak mogę Ci pomóc?

Dziennikarka i redaktorka, często ogarniacz wielu rzeczy naraz od terminów po dobrą atmosferę. Na co dzień pisze autorskie teksty oraz zajmuje się działem "Inteligentne życie" i blogosferą blog.deon.pl. Prowadzi także bloga wybieramymilosc.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Praca zbiorowa

Czy aborcja jest zwykłym zabiegiem chirurgicznym podobnym do usunięcia wyrostka robaczkowego, czy też jest ona zabiciem żywego człowieka? Dlaczego kobiety na całym świecie cierpią po dokonaniu aborcji? Na te pytania odpowiadają kobiety, które poddały się...

Skomentuj artykuł

W Dzień kobiet nie chciałam słyszeć płaczu nienarodzonych dzieci
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.