W tych sprawach nie można zostawiać niedomówień

(fot. flickr.com/photos/episkopatnews)

Złożenie zawiadomienia o możliwych zaniedbaniach biskupa czy też oskarżenie go o molestowanie nie oznacza automatycznie, że zostaje on uznany za winnego. Ale w interesie wspólnoty Kościoła, jak również samych hierarchów – którzy zapewniają o swojej niewinności - jest to, by sprawy zostały wyjaśnione szybko i w sposób jak najbardziej przejrzysty.

Biskup Henryk Tomasik, ordynariusz diecezji radomskiej po ukończeniu 75 lat przeszedł na emeryturę – podała Stolica Apostolska. Nie byłoby w tej informacji nic specjalnie zaskakującego – wszak biskupi przychodzą i odchodzą – gdyby nie fakt, że w ub. roku (w czerwcu) za pośrednictwem nuncjatury apostolskiej do Watykanu trafiło zawiadomienie dotyczące możliwych zaniedbań biskupa Tomasika przy wyjaśnianiu sprawy dotyczącej molestowania seksualnego małoletnich.

Przypadek zaniedbań ze strony radomskiej kurii w odniesieniu do zgłoszonej jej w 2013 roku sprawy molestowania został opisany najpierw przez „Rzeczpospolitą”, potem także inne media – była więc ona publiczna. Zawiadomienie złożyłem osobiście, zgodnie z obowiązującym od czerwca 2019 roku motu proprio Franciszka „Vos estis lux mundi” (VELM). Ale poza enigmatycznym stwierdzeniem nuncjatury, że przekazano je do Watykanu ani ja, ani opinia publiczna nie otrzymała żadnych innych informacji. Ze strony kościelnej nie skontaktowano się ani z osobą składającą zawiadomienie ani z pokrzywdzonym. Nie wiadomo zatem czy sprawa została podjęta, czy ktokolwiek ją wyjaśniał, a jeśli tak, to czy można mówić o zaniedbaniach ze strony biskupa, etc. Ten brak informacji zwrotniej – zwłaszcza, że opisane w prawodawstwie kościelnym terminy dawno w tej sprawie minęły – powoduje, że można odnieść wrażenie, iż została ona zlekceważona. Biskup Tomasik po prostu odchodzi na emeryturę i już.

To zresztą nie jedyny taki przypadek. Również w czerwcu ub. roku zawiadomienie o możliwych zaniedbaniach w diecezji kaliskiej (poza tymi, których miał się dopuścić bp Edward Janiak) złożył w odniesieniu do biskupa Stanisława Napierały (był ordynariuszem diecezji kaliskiej w latach 1992-2012) redaktor naczelny „Więzi” Zbigniew Nosowski. Zrobili to także dziennikarze portalu Onet.pl. I w tym przypadku adresaci zawiadomień dostali kurtuazyjne pisma, że sprawa została przyjęta i przekazana dalej. Ale co się z nią dzieje? Nie wiadomo. Zaległa cisza.

Trudno ją zrozumieć zwłaszcza, że w ub. roku w oparciu o VELM prowadzono co najmniej pięć spraw (szósta i siódma są dyskusyjne) dotyczących polskich biskupów. O tym, że tak było informowały zresztą oficjalnie źródła kościelne (w zestawieniu poniżej pomijam zatem informacje nieoficjalne). Każda sprawa – co da się ustalić m.in. w oparciu o dość lakoniczne komunikaty nuncjatury bądź diecezji – była prowadzona z dotrzymaniem terminów, większość na poziomie krajowym została zakończona i trafiła na powrót do Watykanu, który teraz musi podjąć ostateczne decyzje.

Pierwsza była sprawa biskupa Edwarda Janiaka. Zawiadomienie po filmie braci Sekielskich złożył w połowie maja abp Wojciech Polak. Dwa tygodnie później archidiecezja poznańska poinformowała, że metropolita poznański (abp Stanisław Gądecki) został upoważniony do przeprowadzenia dochodzenia wstępnego. Zostało ono zakończone 12 lipca. Wcześniej (25 czerwca) biskup Janiak został zawieszony w czynnościach biskupa diecezjalnego i administratorem diecezji kaliskiej został abp Grzegorz Ryś. Specjalna komisja powołana przez abp. Gądeckiego prowadziła jeszcze m.in. wizytację w kaliskim seminarium duchownym. Raport z tej wizytacji został przesłany do Watykanu 17 września, a miesiąc później (17 października) biskup Edward Janiak zrezygnował z urzędu biskupa diecezjalnego. Mimo to sprawa wciąż jest procedowana, a wedle źródeł watykańskich zmierza już do końca.

W lipcu 2020 r. „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że zawiadomienie złożono w odniesieniu do bp. Tadeusza Rakoczego – w latach 1993-2013 ordynariusza diecezji bielsko-żywieckiej. Dochodzenie w tej sprawie Watykan zlecił metropolicie krakowskiemu abp. Markowi Jędraszewskiemu. Po trzech miesiącach (9 października) biuro prasowe archidiecezji krakowskiej przekazało informację, że etap diecezjalny dochodzenia w kwestii zaniedbań bp. Rakoczego w prowadzeniu spraw o nadużycia seksualne nieletnich został zakończony, a dokumenty zostały przekazane do Stolicy Apostolskiej.

Z kolei pod koniec sierpnia, po tym jak abp. Wiktorowi Skworcowi zarzucono zaniedbania w wyjaśnianiu jednej ze spraw w czasie, gdy był ordynariuszem diecezji tarnowskiej, poinformował on, że poprosił metropolitę krakowskiego (Tarnów należy do metropolii krakowskiej) o skierowanie tego przypadku do Watykanu. Na tym jednak wiedza w odniesieniu do sprawy się kończy. Czy abp Jędraszewski skierował ją do Stolicy Apostolskiej?

Pod koniec października ub. r. metropolita łódzki przekazał za to informację, że zakończył dochodzenie w sprawie sygnalizowanych zaniedbań biskupa łowickiego – Andrzeja Dziuby. Dokumenty przesłał zaś do Watykanu. W pierwszych dniach listopada nuncjatura poinformowała z kolei, że kard. Kazimierz Nycz zakończył powierzone mu dochodzenie w sprawie zaniedbań, jakich miał się dopuścić abp Sławoj Leszek Głódź (do sierpnia 2020 r. metropolita gdański). W międzyczasie sankcjami dyscyplinarnymi obłożono kard. Henryka Gulbinowicza, choć w odniesieniu do tej sprawy nie ma pewności czy była ona prowadzona wedle przepisów VELM.

Podobnej pewności nie ma też w odniesieniu do przypadku bp. Jana Szkodonia, któremu na początku ub. roku postawiono zarzut molestowania. Biskup szybko został schowany, ale nikt nie wie co dalej dzieje się z jego sprawą. Jest prowadzona, czy nie? Wedle VELM (intuicja podpowiada, że tak) czy według innych przepisów? Jak długo jeszcze będzie trwała? Zwłoka jest spowodowana złożonością przypadku czy zatorami w Watykanie?

Złożenie zawiadomienia o możliwych zaniedbaniach biskupa czy też oskarżenie go o molestowanie nie oznacza automatycznie, że zostaje on uznany za winnego. Ale w interesie wspólnoty Kościoła, jak również samych hierarchów – którzy zapewniają o swojej niewinności - jest to, by sprawy zostały wyjaśnione szybko i w sposób jak najbardziej przejrzysty. Tak, by w stosunku do winnego wyciągnąć konsekwencje, a temu, który żadnych zaniedbań się nie dopuścił, przywrócić dobre imię. Nie można zostawiać żadnych niedomówień - a, niestety, sprawy, które ciągną się siedem, osiem miesięcy czy rok, pozostawiają dużo miejsca na dowolne interpretacje.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W tych sprawach nie można zostawiać niedomówień
Komentarze (7)
GW
~Gocha Wójcik
8 stycznia 2021, 12:22
Dziękuję za zestawienie przypadków i opisanie kościelnych procedur. Dla mnie, laika w prawie kanonicznym, jest to realna pomoc w odnalezieniu się w medialnym chaosie, który zapanował w polskich mediach.
AC
~Anna Ciurka
8 stycznia 2021, 11:45
Sprawa Gulbinowicza to kompromitacja Watykanu, na jakiej podstawie został ukarany? Czy autor tekstu czytał o zarzutach wobec ofiary?
TT
~Teribelka Teribelka
6 stycznia 2021, 21:26
Tak sobie myślę, że jest jeszcze jeden parametr - księża są uczeni o tajemnicy spowiedzi, tajemnicą też objęte są sądy kościelne, więc to jest jakby domyślnie - że lepiej powiedzieć za mało niż za dużo, Kościół nie jest agencją prasową. Ta dyskrecja też po coś jest.
M*
Monika * Monika
6 stycznia 2021, 16:35
Panie Tomaszu, naprawdę uważa Pan, że abp Jędraszewski skierował sprawę abpa Skworca do Watykanu? W polskim KK - zwłaszcza wśród biskupów - rządzi kolesiostwo, więc ja takich złudzeń nie mam.
MW
~Michał Wołodźko
6 stycznia 2021, 12:55
Administracja kościelna nie jest przejrzysta. Sprawa znana. Czekam na decyzję papieża o utworzeniu parlamentu w państwie Watykan i umożliwienie wolnych wyborów nominatów.
GE
~Gost Ek
7 stycznia 2021, 10:01
To idź doe PE tam jest wszystko rak transparentne, że aż decyzje zapadają no w Berlinie. Co to za pomysł, że parlament ma cos wspólnego z przejrzystością, raczej wręcz przeciwnie!
KS
Konrad Schneider
6 stycznia 2021, 10:46
Dziekuje Panu za zaangazowanie i wytrwalosc! Mysle, ze wiekszosc dziennikarzy szukaloby kolejnego newsa, nie pytajac, co sie stalo z podjetymi sprawami. Dzieki za rzetelnosc!