Zawłaszczanie znaków, czyli czyja jest tęcza

Zawłaszczanie znaków, czyli czyja jest tęcza

Natknąłem się na Facebooku na zainicjowaną przez jednego z redaktorów DEON.pl dyskusję o kolorach. A właściwie o kolorystyce pewnego pobożnego w zamyśle plakatu.

Wspomniane dzieło graficzne zapowiadało imprezę ministrantów i głównym jego element stanowiła głowa św. Dominika Savio. Problemem jednak okazało się tło. Bo jakby nie patrzył, skojarzeń z tęczą uniknąć się nie dało. W dodatku, przy uważniejszym oglądzie, można było dostrzec, że jeden z tęczowych pasów jest poprzecznym ramieniem krzyża, którego pionową belkę stanowił pas w poprzek tęczy biegnący i głowę chłopaka obejmujący.

"O czym myślał autor dobierając kolorystykę do tej grafiki?" - zapytał z troską upubliczniający dzieło redaktor DEON.pl.

Dobre pytanie. Bardzo facebookowe. (Dobre, bo można i trzeba je nieco przekierować i przerobić: "O czym myślą odbiorcy, jak najbardziej zwyczajni, po katolicku wierzący, gdy patrzą na ten plakat?".)

DEON.PL POLECA

Do odpowiedzi na pytanie redaktora zaraz wyrwał się młody, pełen ideałów duchowny i przywołał przymierze Boga z Noem.

I tu muszę przyznać z bólem, że niestety, podobnie jak redaktor DEON.pl, pierwsze myśli na widok plakatu z twarzą młodzieńca na tle tęczy, miałem mało biblijne... Raczej rozpaczliwie medialno-współczesne. Bo choć znam pewne mechanizmy, to jednak nie jestem na nie odporny.

Kilka dni później jeden z wielkich portali zamieścił na głównej stronie zdjęcie Jana Pawła II stojącego przy fotelu, w oparciu którego wycięty był krzyż. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie szczegół, że dłuższa część pionowej "belki" znajdowała się nad "poprzeczką". Czyli, mówiąc wprost, krzyż w oparciu papieskiego fotela był "odwrócony". Zdjęcie uzupełnione było pytaniem, czy odwrócony krzyż jest symbolem chrześcijańskim.

Po serii kliknięć, przy dużej dozie cierpliwości i odporności na różne dyrdymały, dochodziło się do przypomnienia, że na odwróconym krzyżu umarł św. Piotr i to na własne życzenie, bo uważał, że nie jest godny umierać tak, jak Jezus.

Znaki, symbole na przestrzeni dziejów zmieniają swoje znaczenie. Często odbywa się to na zasadzie zawłaszczania prze jakąś grupę symbolu używanego dotychczas przez innych. Dokonanie tego typu operacji, jak uczynienie swoim czyjegoś znaku, jest szczególnie łatwe w czasach tak zdominowanych przez media, jak nasze. Wystarczy z dużą częstotliwością pojawiać się z konkretnym znakiem, a błyskawicznie w umysłach milionów ludzi wytworzy się proste skojarzenie, podsycane przez dziennikarzy. W ten sposób można zawłaszczać wszystko. Znaki. Przedmioty. Symbole. Cyfry. Litery. Gesty. Także kolory.

W przeszłości skuteczność takiego zawłaszczania ograniczona była kręgiem kulturowym. Dzisiaj, w dobie globalizacji, wdrukowanie konkretnego kodu znaczeniowego w umysły miliardów ludzi nie jest trudne.

Rodzi się w związku z tym pewne realne niebezpieczeństwo dla Kościoła. Może on zostać po prostu okradziony z symboli, którymi się od wieków posługuje. Łącznie z symbolem krzyża. A co gorsza, bywa, że sam tego typu działania ułatwia, na przykład tłumacząc obecność krzyża w przestrzeni publicznej jako symbolu cywilizacyjnego lub kulturowego.

Dowodem, że istnieje groźba zawłaszczenia krzyża i pozbawienia go jednoznacznej wymowy chrześcijańskiej, była dla mnie dyskusja, którą na łamach "Newsweeka Polska" odbyli w ubiegłym roku Wojciech Maziarski i Szymon Hołownia. Poważnym ostrzeżeniem, które wciąż brzmi mi w głowie, są słowa Maziarskiego: "Skoro krzyż nie jest prawnie zarejestrowanym logotypem Kościoła, ale wspólną własnością wszystkich ludzi poczuwających się do europejskiego dziedzictwa, to będzie traktowany tak samo jak wszystkie inne symbole. Będzie wykorzystywany w okładkach, dziełach sztuki, karykaturach. Przekształcanie symboli, parafrazowanie ich, nadawanie im nowych znaczeń, to częsty zabieg w kulturze. To wręcz rutyna, banał, w ogóle nie ma się czym podniecać".

Maziarski przywołał też w swoim tekście dzieło artystki, która na krzyżu umieściła genitalia. Na jej stronie można znaleźć tekst komentarza zawierającego zdanie: "Krzyż, jakim posłużyła się artystka, jest symbolem cywilizacyjnym, ale nie jest symbolem wąsko religijnym w żadnym znaczeniu ani jako przedmiot kultu ani znak wierzących chrześcijan".

Chętnych na zawłaszczanie chrześcijańskich symboli jest mnóstwo. A ich "podbieranie" idzie im tym łatwiej, im rzadziej się którymś znakiem posługujemy lub gdy sami, my wierzący, katolicy, rozmywamy jego ściśle religijne znaczenie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zawłaszczanie znaków, czyli czyja jest tęcza
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.