Krakowska kuria przerywa milczenie w sprawie tajemniczego zabójstwa sprzed 25 lat
Robert wyszedł z domu i nigdy do niego nie powrócił. Tropy wskazywały na zaangażowanie trzech księży z archidiecezji krakowskiej. Kuria po raz pierwszy zabrała głos w tej sprawie.
O postępowaniu w sprawie informuje portal Onet.pl. W styczniu zeszłego roku dziennikarze portalu opublikowali głośny reportaż dotyczący tajemniczego zaginięcia Roberta Wójtowicza, które miało miejsce 20 stycznia 1995 roku. Mężczyzna wyszedł z domu w Mistrzejowicach i nigdy do niego nie wrócił. Śledczy badający sprawę twierdzą, że został zamordowany, choć sprawcy nigdy nie ujęto.
Reporterzy Onetu Karolina Gawlik i Dawid Serafin rok temu w tekście „«Po tym zabójstwie przestałem wierzyć w Boga». Czy to księża zabili Roberta Wójtowicza?” przeprowadzili śledztwo dziennikarskie, gdzie przeanalizowali kilkaset stron archiwów sądowych oraz zgromadzili dane z licznych wywiadów. Rozmawiali m.in. z byłym proboszczem parafii, na terenie której mieszkał Robert, a także duchownymi, którzy w niej pracowali. Wójtowicz angażował się w duszpasterstwo z Mistrzejowic, które prowadził w 1995 roku ksiądz Adam. Bardzo przeżywał zaginięcie chłopaka, bo jak twierdzi ówczesny proboszcz, ksiądz Łuszczek, ks. Adam był mocno związany z Robertem.
Niektóre tropy prowadziły do wciągnięcia chłopaka w sektę Moona, ale rozmówcy dziennikarzy twierdzą, że to plotka. Śledczy badający sprawę analizowali również wątek parafii z Mistrzejowic, m.in. duszpasterza Adama, a także jego brata, księdza Andrzeja, który w 1995 roku był w seminarium. W opinii psychologicznej dotyczącej jego zeznań, zanotowano, że nie można ich uznać za wiarygodne, a „motywacją do składania takich zeznań może być chęć obrony siebie, swojego brata i celowe nieujawnianie wszystkich posiadanych informacji na temat zaginionego”. Jedna z członkiń duszpasterstwa twierdzi, że dwa lata później ks. Andrzej podczas wspólnego wyjazdu mówił o Robercie „ten, który został zabity w parku w Mistrzejowicach”. Dziennikarze Onetu opisują emocjonalną reakcję księdza, który oburzył się w trakcie rozmowy z nimi, twierdząc, że reporterzy oskarżają go oraz jego brata o zabójstwo chłopaka.
Problematyczne są również akta śledztwa, ponieważ „cała trójka duchownych (prócz ks. Adama i ks. Andrzeja, również ich przyjaciel ks. Stanisław – por. DEON.pl) została poddana badaniom wariografem. W dokumentach czytamy, że księża próbowali zafałszować wyniki” – informują Karolina Gawlik i Dawid Serafin. Wariograf pokazał niepokojące prawidłowości w wynikach odpowiedzi duchownych na precyzyjne pytania związane z wątkami dotyczącymi zaginięcia i możliwej śmierci Roberta.
Sprawa w 2015 roku zainteresowała policjantów z krakowskiego Archiwum X, którzy dzięki nowoczesnej aparaturze, podejmują się prób wyjaśnienia tajemniczych spraw z przeszłości. Stwierdzili, że Robert został zamordowany i zgromadzili dodatkowe dowody. Po publikacji dziennikarzy sprawa trafiła także do Prokuratury Okręgowej w Krakowie, a ta wszczęła nowe śledztwo.
Dziennikarze w styczniu 2018 roku zwrócili się również do krakowskiej kurii z pytaniami o to, czy Kościół podejmie własne postępowanie wyjaśniające oraz z prośbą o komentarz do sprawy z Mistrzejowic. Po publikacji wywiadu z ojcem Roberta, Lechem Wójtowiczem, ponowili swoje pytania. „Tym razem przedstawiciele kurii po raz pierwszy oficjalnie zabrali głos w tej sprawie” – pisze Dawid Serafin w materiale raportującym kontynuację ich prac. Wywiad ukazał się 31 października 2019 roku.
„W przesłanym do Onetu komunikacie możemy przeczytać: «wszelkie kompetencje do wyjaśnienia sprawy Roberta Wójtowicza mają organy państwa - szczególnie policja i prokuratura. Kuria Metropolitalna w Krakowie zdaje się w tym zakresie na instytucje państwowe i - jeśli taka będzie potrzeba - jest gotowa do współpracy z nimi»” – podaje dziennikarz na łamach Onetu. Rzecznik kurii, ks. Łukasz Michalczewski w rozmowie z „Wyborczą”, potwierdza przesłanie odpowiedzi i zastrzega: „Tu nie ma żadnej sensacji. Kuria od zawsze współpracuje z organami ścigania w tej sprawie" – mówi ks. Michalczewski.
Skomentuj artykuł