Ks. Andrzej Draguła o planach spowiedzi w pociągach: w kwestii tej mam jednak inne zdanie
"Wciąż jednak musimy sobie odpowiadać na pytanie, które propozycje czy pomysły są duszpastersko poprawne, a które mogą być ślepą uliczką" - pisze teolog na łamach "Więzi".
Duchowny przyznaje, że początkowo nie miał zamiaru zajmować się sprawą, jednak oświadczenie prezesa spółki kolejowej, w której padły słowa o montowaniu konfesjonału w pociągu oraz dużym zainteresowaniu księży, sprawiły, że postanowił odnieść się do problemu.
“Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o pomyśle, wyobraziłem sobie raczej księdza słuchającego spowiedzi w wyznaczonym przedziale niż w jakimkolwiek konfesjonale. Szybko jednak uświadomiłem sobie, że w kolejach regionalnych czy aglomeracyjnych raczej nie ma pociągów z przedziałami, siedzi się tam <<na przestrzał>>. Gdzie ta spowiedź miałaby się odbyć? Nie wiem. Może i sami pomysłodawcy nie wiedzieli, dlatego wpadli na pomysł montowania konfesjonałów" - pisze duchowny na wiez.com.pl.
Ks. Draguła: jest cienka granica pomiędzy świadectwem a ekshibicjonizmem >>
Ks. Draguła zastanawia się, czy chodzi tutaj o standardowy konfesjonał, który zostałby umieszczony w pociągu, czy jakąś adaptację przestrzeni, która stworzyłaby odpowiednie miejsce na odbycie sakramentu: “Ciekaw jestem, czy był to pomysł jakkolwiek konsultowany z Kościołem (czytaj: z księżmi). Może i tak. A ten konfesjonał w pociągu miałby być ukłonem w stronę norm kanonicznych".
Chodzi tutaj o kanon 964 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który mówi: “miejscem właściwym przyjmowania spowiedzi jest kościół lub kaplica", a "spowiedzi nie należy przyjmować poza konfesjonałem, z wyjątkiem uzasadnionej przyczyny".
Zdaniem ks. Draguły w przepisie tym szczególnie trzeba zwrócić uwagę na fragment mówiący o “uzasadnionej przyczynie". Ta zdarza się i dotyczy spowiedzi na pielgrzymkach, w czasie Przystanku Jezus, w szpitalu przy łóżku chorego etc. “Odesłanie penitenta, by sobie zaraz poszukał kościoła, konfesjonału i księdza byłoby może prawnie uzasadnione, ale z miłosierdziem sakramentu miałoby to niewiele wspólnego. (...) Zatłoczony przedświąteczny pociąg to jednak co innego niż sala szpitalna, pielgrzymka czy nawet pole namiotowe Woodstocku" - argumentuje duchowny.
Teolog zwrócił także uwagę na “duże zainteresowanie duchownych" projektem: “Jestem przekonany, że to z gorliwości duszpasterskiej. Może nawet ma to być odpowiedź na wezwanie Franciszka". I pisze dalej: “Wydać się może, że spowiedź w pociągu doskonale się wpisuje w ten projekt. W kwestii tej mam jednak inne zdanie".
Ks. Draguła zauważa, że przede wszystkim spowiedź “niewiele ma wspólnego z ewangelizacją", a “kolejowa spowiedź" idzie w kierunku próby dostosowywania się Kościoła do coraz szybciej pędzącego świata: “jego dynamika, mobilność i zmienność generują nowe formy modlitwy: ktoś odmawia różaniec jadąc na rowerze, ktoś odsłuchuje w tramwaju konferencję z empetrójki, a może nawet śledzi adorację. Wciąż jednak musimy sobie odpowiadać na pytanie, które propozycje czy pomysły są duszpastersko poprawne, a które mogą być ślepą uliczką".
Duchowny zauważa, że spowiedź w pociągu podobna jest do organizowanej w Polsce “Nocy Konfesjonałów". “Nie wszyscy jednak duszpasterze są zwolennikami takich akcji. I mają dużo racji. Tego typu nadzwyczajne praktyki odzwyczajają od praktyk zwyczajnych. Taka jest logiczna konsekwencja. Noc Konfesjonałów - taki też jest tego owoc - <<oducza>> od dnia, w którym otwarte są kościoły i konfesjonały. Po co iść w trakcie rekolekcji, skoro będzie jeszcze spowiednicza akcja nocna i pociąg-konfesjonał tuż przed świętami?" - pisze ks. Draguła.
Skomentuj artykuł