Ks. Andrzej Kobyliński o dyskusji wokół lekcji religii: Politycy czerpią z niej korzyści emocjonalne
"Propagandowa wojna", która toczy się wokół lekcji religii, jest na rękę centrolewicy i centroprawicy, które czerpią z niej korzyści emocjonalne. To dobre paliwo, żeby mobilizować własne elektoraty - podkreśla ks. prof. ucz. dr hab. Andrzej Kobyliński w rozmowie Robertem Łuchniakiem z rozgłośni RDC. Duchowny uważa, że to, co aktualnie dzieje się w Polsce, będzie mieć katastrofalne i długofalowe skutki.
"Pierwsze uczucie to ból, że doszło do tego stanu. Drugie uczucie to zażenowanie czy w ręcz wściekłość, że w taki sposób rozmawiamy o religii" - mówi ks. Andrzej Kobyliński i dodaje:
"W tym bałaganie warto zobaczyć dwie informacje - dobrą i złą. Dobra informacja jest taka, że nie będzie zwolnień katechetów świeckich". Duchowny podkreśla, że zapowiedziała to sama ministra Nowacka, która zapewniła, że będzie możliwość przekwalifikowania świeckich katechetów i żaden z nich nie utraci pracy.
"Zła wiadomość jest taka, że to, co dzieje się w Polsce, ma katastrofalne i długofalowe skutki. Chodzi o ośmieszenie i marginalizację religii, bo to, co aktualnie się dzieje, dokonuje się przy otwartej kurtynie. Dzieci i młodzież są uczestnikami tej dyskusji i dochodzi do ośmieszenia religii. To jest coś bardzo negatywnego" - wyjaśnia duchowny.
"Religia" i "katecheza" to nie synonimy
Ks. Andrzej Kobyliński podkreśla, że religię ośmieszają przede wszystkim ci, którzy "decydują", którzy przez ostatnie lata - widząc pojawiające się wokół lekcji religii problemy - nie reagowali. "Jest to więc pytanie o decydentów, zarówno w kręgach kościelnych jak również politycznych" - uważa duchowny i podkreśla, że od lat zabiegał, by w szkole pozostawić jedną lekcję religii, a drugą - byłaby nią katecheza - "przenieść" do salek parafialnych. "Miejscem katechezy jest nie szkoła publiczna, ale parafia" - podkreślił duchowny.
Miejscem "religii" jest szkoła publiczna, "katechezy" - parafia
Ks. Andrzej Kobyliński podkreśla również, że w polskim Kościele istnieje intelektualny problem związany z podstawowymi pojęciami. Wyjaśnia, że lekcja religii w innych krajach europejskich opiera się na przekazie wiedzy dotyczącej religioznawstwa. Należą do niej: historia religii, jej wpływ na sztukę i tak dalej. "Tak jest w 23 spośród 27 krajów Unii Europejskiej" - wyjaśnia duchowny i podkreśla, że czymś zupełnie innym jest katecheza czyli "wzywanie do nawrócenia, przygotowanie do Pierwszej Komunii Świętej i bierzmowania, uczenie modlitwy". Ekspert dodaje, że miejscem tak rozumianej katechezy nie może być szkoła publiczna ale parafia.
Dyskusja wokół lekcji religii została upolityczniona
Ks. Kobyliński, zgadza się z tym, że dyskusja na temat lekcji religii i katechezy w Polsce stała się problemem politycznym. "To, co duchowe, niewidzialne, boskie, jest w Polsce rozwiązywane na poziomie polityczno-prawnym. (…). To przebija wszelkie absurdy" - uważa ks. Andrzej Kobyliński.
Duchowny podkreśla, że taki stan rzeczy zdradza poziom niewiedzy polityków i niektórych duchownych, a także szkodzi młodym ludziom, którzy stają się ofiarami tego dyskursu. "Przyspieszy to już galopującą ateizację. (…) Mamy (aktualnie - przyp. red.) naturalne wymieranie obecności religii w szkole" - uważa ks. Andrzej Kobyliński.
Co dalej z wydziałami katechetycznymi
Duchowny podkreśla również, że pod znakiem zapytania znajduje się przyszłość wydziałów katechetycznych w Polsce, które być może będą musiały być łączone. Ekspert uważa, że przy obecnym klimacie dyskusji wokół lekcji religii mało kto będzie chciał studiować w przyszłości teologię.
"Propagandowa wojna" to dobre paliwo, by mobilizować elektoraty
Duchowny uważa również, że "propagandowa wojna", która toczy się wokół lekcji religii, jest na rękę centrolewicy i centroprawicy, które czerpią z niej korzyści emocjonalne. "To jest dobre paliwo, żeby mobilizować własne elektoraty" - podkreśla ks. Andrzej Kobyliński.
Duchowny wyjaśnia również, że kwestia wychowania religijnego dzieci i młodzieży jest czymś wyjątkowo ważnym, a prowadzona tak a nie inaczej dyskusja wpływa na nie negatywnie. "Dorośli brutalnie krzywdzą w ten sposób młode pokolenie" - uważa ks. Andrzej Kobyliński.
>>Posłuchaj całej rozmowy
Skomentuj artykuł