Ks. Damian Wyżkiewicz: kolęda na zaproszenie to przejaw lenistwa księży

fot. Maskacjusz TV / YouTube
Onet / pk

Zapowiedzi kolęd na zaproszenie są czymś zupełnie odwrotnym do tego, co głosi i do czego zachęca papież Franciszek. On od lat mówi, by wychodzić na peryferia - powiedział ks. Damian Wyżkiewicz "Onetowi". Duszpasterz przyznaje, że "kolęda na zaproszenie" stanie się bardziej okazją do tworzenia "kółek wzajemnej adoracji", niż szczerej rozmowy z kapłanem.

Ks. Damian Wyżkiewicz od lat zabiera głos w tematach związanych z wiarą i Kościołem. Niedawno udzielił on wywiadu portalowi "Onet", w którym poruszył temat wizyt duszpasterskich i zapowiedzi tzw. "kolęd na zaproszenie", które coraz częściej pojawiają się w polskich parafiach.

Duchowny przyznał, że trend "wymówek od kolędy" słyszał już przed pandemią COVID-19.

DEON.PL POLECA

- Jestem księdzem od 10 lat i co roku słyszę te same wymówki, a pandemia była tylko takim usprawiedliwieniem, przykrywką, by nie podejmować wysiłku - powiedział duchowny. Dodał również, że "rezygnacja z kolędy u każdego parafianina to przejaw lenistwa, a mówienie, że dzięki temu poświecimy więcej czasu na tych, którzy z księdzem się chcą spotkać, jest fałszywe".

"Kolędy na zaproszenie" to tworzenie "kółek wzajemnej adoracji"

Według ks. Wyżkiwicza, odwiedzanie tylko tych rodzin, które wyraziły chęć przyjęcia kapłana to coś zupełnie innego niż dotycząca "wychodzenia na peryferie" zachęta papieża Franciszka.

- Wydaje mi się, że te zapowiedzi kolęd na zaproszenie i to, że coraz więcej parafii się na taką formę decyduje, jest moim zdaniem zupełnie czymś odwrotnym do tego, co głosi i do czego zachęca papież Franciszek. On od lat mówi, by wychodzić na peryferia - powiedział duchowny i dodał:

"Spowodujemy coś zupełnie odwrotnego - stworzymy kółko wzajemnej adoracji. Spotkamy się z tymi, którzy są aktywni w parafii, którzy podzielają nasze opinie i nie wysłuchamy tych, którzy nie mieli możliwości udziału w synodzie, bo nawet nie wiedzą, co to jest i że coś takiego się odbywa".

Ludzie nie przyjdą sami do kościoła

Ks. Wyżkiewicz przyznał, że ludzie do kościoła nie przyjdą sami, a inne formy kolędy, które parafie wprowadziły w pandemii, nie sprawdziły się.

- Na msze kolędowe przyszła garstka najbardziej aktywnych parafian. Reszta widziała w tym kolejną próbę wyciągania ręki po pieniądze przez księży - powiedział ks. Damian Wyżkiewicz w rozmowie z "Onetem" i dodał: "Księża i biskupi muszą zrozumieć, że nie ma innej możliwości dialogu, jak kontakt z drugim człowiekiem. W ten kontakt zawsze będzie wpisane ryzyko odrzucenia, ale ani pielgrzymki papieskie, ani inne religijne eventy nie podniosą uczestnictwa wiernych w życiu Kościoła. Parafie na Zachodzie zwijają się właśnie przede wszystkim dlatego, że nie mają już kompletnie kontaktu z parafianami. Kolęda na zaproszenie to kolejny krok do tego, byśmy kotłowali się we własnym sosie".

Lęk księży powodem ich wycofania

Duchowny wyraził również niepokój związany z lękiem, który coraz częściej pojawia się wśród księży, a także młodych kleryków. - Obserwowałem, jak to wygląda w Irlandii, w Stanach Zjednoczonych czy Niemczech i wszędzie powodem zwijania się Kościoła był lęk księży. Mieli jakieś negatywne doświadczenia w przeszłości i na kontakt z wiernymi się zamknęli - powiedział ks. Wyżkiewicz. Według niego polscy duchowni idą podobną ścieżką, co objawia się między innymi ich stosunkiem do prowadzenia lekcji religii.

- Księża boją się, że nikt na katechezę nie będzie chodził albo że będą musieli dyskutować z młodymi ludźmi więc wolą unikać tego obowiązku. Zapominają jednak, że słowa papieża Franciszka o tym, że trzeba wstać z kanapy, które wypowiedział podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, wcale nie były adresowane tylko do młodzieży, ale także do księży i osób zakonnych - powiedział ks. Damian Wyżkiewicz w rozmowie z "Onetem".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ks. Damian Wyżkiewicz: kolęda na zaproszenie to przejaw lenistwa księży
Komentarze (20)
HH
~HORATIO HORNBLOWER
2 stycznia 2023, 20:30
Tylko na zaproszenie. Lata dziewiedziesiate, malutkie dziecko, u mnie powaze powiklania po porodzie. Nagle wbija sie na chate -doslownie-ksiezulo, i zaczyna gadke- slyszalem, ze u was cos sie urodzilo .Zaczyna przesluchanie- nagle jego wzrok pada na stosik NIE-rodzina zostawila to, czego nie doczytalam w szpitalu. Zaczyna sie jakac, w koncu udaje mi sie go wyprosic.Przepraszam, nie mam polskich znakow.
JK
Jozjasz Kowalski
1 stycznia 2023, 13:56
Jeszcze raz !!! ŻADNA KOLĘDA !!! ŻADNA WIZYTA DUSZPASTERSKA!!! Oba te określenia jedynie wzmacniają negatywne doświadczenie i tworzą barierę pomiędzy księżmi a ludźmi w parafii. Domyślam się, że pomysł wizyty na zaproszenie ma być alternatywą dla stereotypu "kolędy". Ocenę, że to przejaw lenistwa uważam za kompletnie nie trafioną. Ale prawdziwą jest teza, że część księży - to dziwne - nie identyfikuje się ze słowami Jezusa "idźcie i głoście" w końcu to głównie po to zostali księżmi. Mam niestety to doświadczenie, że musiałem namawiać księdza aby odwiedził pewną rodzinę. Ksiądz odmówił argumentująć - "jak ktoś coś potrzebuje to drogę do mnie zna". Przykre co? Takich to zmian potrzebujemy w Kościele, a lista jest długa.
TR
Teofil Rapacz
16 grudnia 2022, 16:10
Największymi ewangelizatorami i apostołami są ci księża, którzy chodzili po kolędzie w czasie epidemi. Ryzykowali swoje zdrowie i życie. I efekty są...
HH
~HORATIO HORNBLOWER
2 stycznia 2023, 20:50
Ja , ze wzgledu na swoj zawod pracuje NIEPRZERWANIE od poczatku epidemii. Przychodza cale rodziny. Kaszlaca babcia, smarkajacy wnuczek, Madka z bombelkami, pijaczki (lubie ich). Nikt mi nie podziekowal, nie okazal ze docenia. Przepraszam, nie mam polskich znakow.
TR
Teofil Rapacz
16 grudnia 2022, 16:06
Największymi ewangelizatorami i apostołami są ci księża, którzy chodzili po kolędzie w czasie epidemi. Ryzykowali swoje zdrowie i życie. I efekty są...
AZ
~A z
16 grudnia 2022, 13:37
Najgorsze to wielogodzinne czekanie na księdza, bo nie wiadomo, o której przyjdzie. Nigdy nie lubiłam kolędy.
Renata Kucharska
15 grudnia 2022, 14:40
To ważne uwagi na temat nowego problemu, z którym zetknęłam się już osobiście. Właśnie wizyty duszpasterskie w okresie Bożonarodzeniowym są tymi krótkimi chwilami, gdy można się z wiernymi pomodlić, można pobłogosławić ich dom, czy mieszkanie, pokropić święconą wodą, delikatnie zachęcić do przyjścia do kościoła. Ten piękny zwyczaj znam od dzieciństwa i bardzo go cenię. Przecież kolęda jest jedną z form głoszenia ludziom dobrej nowiny: "Nawet, jeśli jeszcze nie jesteś, człowieku, gotowy, żeby przychodzić do kościoła, pukam do drzwi twojego domu, chociaż jeden raz w roku i spytam Cię, czy chciałbyś dla twojego domu otrzymać błogosławieństwo z Twojej parafii, a ty możesz odpowiedzieć, że tak, albo że nie. To moje ryzyko, że może odmówisz". Kolęda to lokalna misyjność parafii, czyli narażanie się czasem na przykrości. Jest inicjatywą księdza, a nie wiernych. Dziękuję Księdzu Damianowi za ten artykuł.
RK
~Radosław Kozłowski
15 grudnia 2022, 10:47
Papież Franciszek zachęca do wychodzenia na "peryferia", ale czy tzw. kolęda w obecnym kształcie jest wychodzeniem na te "peryferia" ? W mojej parafii wizyta księdza wyglądała tak, że trwała 5-10 minut (w tym modlitwa, sprawdzenie obecności domowników i wręcz mechaniczne wypytanie co kto robi w życiu i praktycznie na tym się kończyło). Kolęda zaczynała się w parafii zazwyczaj od 27 grudnia i kończyła się już 14 stycznia. Brakowało mi szczerej rozmowy z księdzem, nie widziałem u księdza podejmowania wysiłku zapoznania się z problemami domowników-parafian, a Ksiądz jak dobry pasterz powinien dobrze znać powierzone mu owce... Jeśli praktycznie jedyne w roku spotkanie (z możliwością rozmowy) księdza z parafianami ma tak wyglądać to może lepiej by było z tego w ogóle zrezygnować ??? U parafian w obecnej formie może powstać i cżęsto jest powstaje wrażenie, że księdzu-pasterzu nie zależy na poznaniu parafian-owiec, a jedynie na kolędzie, ale rozumianej jedynie jako koperta z pięniędzmi...
KS
~Kamila Sakowska
16 grudnia 2022, 11:38
Nie wszystkim księżom zależy na tej kopercie Wieku księży są prawdziwymi duchownymi bardzo empatycznymi którzy dbają o innych
JN
~Jan Nowak
15 grudnia 2022, 09:11
Ci którzy domagają się aby kolęda odbywała się przy kawie, ciastkach i z nastrojową muzyką w tle zapominają, że ta czynność duszpasterska nie jest działalnością towarzyską księdza, ale że jest ona w dużej mierze wpuszczeniem Pana Jezusa do naszej rodziny, do jej problemów i niełatwych spraw. Obowiązkiem księdza jest zapytanie się o stan duchowy parafian, o ich wiarę, praktykowanie, wychowanie dzieci, o życie małżeńskie, o zaangażowanie w życie Kościoła. Wielu katolikom może się nie podobają te pytania, ale są one konieczne. Wielu z kolei sądzi że młodziutki, grzeszny czy przeciętny ksiądz wikary czy ksiądz proboszcz nie mają prawo ich o te sprawy pytać. Mylą się Duszpasterze nie tylko mają prawo, ale nawet moralny obowiązek to uczynić.
KS
~Katarzyna Skrzyńska
16 grudnia 2022, 10:56
Żeby zadać takie bardzo intymne pytania trzeba by najpierw mieć relację z pytanymi. Trudno o nią w momencie 5 max 10 rytualnej wizyty w biegu. To raz. Dwa i co następnie ksiądz może zrobić z tym co usłyszy w odpowiedzi? Ma czas, przestrzeń, możliwość żeby "zaopiekować" się tym co usłyszy? Nie mam pretensji do księży. Kolęda do dla nich trudny czas, bo do zwykłych obowiązków dochodzi każde popołudnie i wieczór poza domem. W stresie, bo nie wiadomo kto i kiedy zwyzywa. Ksiądz to człowiek, a nie Bóg. Wypowiedzenie przed nim (z przymusu) problemów nie uzdrowi ich w magiczny sposób, nie powoduje też. "wpuszczenia tam Pana Jezusa". To wymaga jednak woli samych zainteresowanych.
AK
~Adam Kowal
14 grudnia 2022, 17:31
Może warto by zmienić formę realizacji spotkania duszpasterskiego na zaproszenie do salki parafialnej na kawę i ciastko. Może dzięki temu parafianie czuli by się mile widziani u proboszcza częściej. Wypraszanie się komuś na siłę do domu nie jest przyjemne. Kolęda jest trochę wymuszoną formą praktykowaną WYŁĄCZNIE w Polsce. Z duszpasterzami znany się z widzenia dlatego po odsiedzeniu jak na tureckim kazaniu kilku minut obie strony z zadowoleniem mogą odhaczyć ten punkt w roku. Gdyby przy okazji kolędy nie były składane ofiary nasi arcybiskupi tak gorliwie nie pilnowali przetrwania tejże tradycji.
AS
~Antoni Szwed
14 grudnia 2022, 16:21
Ks. Damian zapomniał o jednym: do nikogo nie przychodzi się bez zaproszenia. Nie można do prywatnego domu (mieszkania) wchodzić na siłę. KAŻDY (dosłownie KAŻDY) może ZAPROSIĆ księdza na spotkanie kolędowe. Obecnie jednak są tacy, którzy nie życzą sobie widzieć księdza w swoim domu: zamykają przed nosem drzwi, a nawet obrzucają wyzwiskami. Oni NIE CHCĄ rozmawiać z księdzem, po prostu nie chcą. Więc trudno, by do takiego domu (mieszkania) ksiądz wchodził. Inaczej jest, gdy osoba jest zaproszona. Na nią się czeka, otwiera przed nią drzwi, wita z uśmiechem, zaprasza do środka. I wcale to nie znaczy, że zapraszający i ksiądz należą do kółka wzajemnej adoracji. To właśnie w przyjaznym (nie „adoracyjnym”) kręgu można spokojnie porozmawiać o Bogu, o Kościele, o życiu. Zapraszających może nie być wielu (choć to zależy od parafii), ale za to ksiądz może dłużej się zatrzymać, poświęcić więcej czasu na rozmowę itd. Pomysł z zaproszeniami nie jest wcale taki zły, jaki się ks. Wyżkiewiczowi wydaje.
AM
~Anna Majkowska
15 grudnia 2022, 13:39
Nawet Pan Jezus kazał apostołom wstrząsnąć pył z sandałów z miejsc w których ich nie chcieli.
AI
~Andrzej Ilczuk
16 grudnia 2022, 22:23
Nie wstrząsnąć ale strząsnąć. A co dokładnie znaczyło to oznaczało? Że nie chcemy od Was żadnej zapłaty nawet pyłu czy prochu waszej ziemi na naszych sandałach. A kolęda kojarzy się raczej z braniem a nie strząsaniem.
WR
~Wow Ras
14 grudnia 2022, 16:12
Osobiście jestem za tym, aby księdza na kolędę zapraszać, bo w ten sposób ja również daję świadectwo, no i spotkają się 2 strony z chęci a nie z przypadku/przymusu (bo co sąsiedzi powiedzą jest swego rodzaju przymusem) U moich teściów zwyczaj ten kultywuje się już od ok 15 lat i to działa:) Jak zwykle można wytyczyć drogę środka - na podstawie zaproszeń, tak zdefiniować drogę kolędowania aby odwiedzić w odpowiedzi na zaproszenia oraz zapukać do okolicznych domostw :) Szczęść Boże
WR
~Wow Ras
14 grudnia 2022, 16:11
Nie wrzucałbym przyczyn zjawiska "kolędy na zaproszenie" do jednego worka zwanego lenistwem. Odwrócę rozumowanie: uważam, że kolęda - pukanie po wszystkich domach/mieszkaniach może być "odfajkowaniem" misji ewangelizacji, czyli jeśli kolędę "obszedłem" (jako kapłan) to daję świadectwo i ewangelizuję. Może tak być. Wydaje się, że dziś potrzeba więcej różnorodnych inicjatyw ewangelizacyjnych, które zainteresują ludzi spoza Kościoła. Więcej - sztampowa, tradycyjna kolęda z pewnością nie zachęci nikogo do przyjścia do Kościoła...
EG
~elio guereiro
14 grudnia 2022, 13:47
Pan Jezus nie wpycha się na sile. Chrystus jest kulturalny. Koleda na sile to przejaw buty i braku wychowania
AM
~Alicja M.M.
14 grudnia 2022, 12:49
Parafia, w której życiu uczestniczę i której funkcjonowanie ogromnie cenię, wprowadziła kolędy na zaproszenie (i bez zbierania datków). Nie zamierzam uogólniać, po prostu widzę, że w tej parafii ma to sens. Aspekt prozaiczny, przestrzenny: kamienice w starej części miasta. Błądzenie po tym labiryncie z próbą dotarcia do każdym drzwi, za którymi ktoś mieszka, naprawdę jest czasochłonne i nieskuteczne. Po drugie: księża z tej parafii skutecznie angażują świeckich. Poprzez nich docierają… myślę, że także na peryferia. Ale… stopniowo. Wizyta kolędowa jest tu jednym z wielu, wielu działań. I tak, faktycznie ma zawężony, określony cel: spotkanie z tymi, którzy chcą się spotkać. Można z tym polemizować, ale na pewno nie wynika to z lenistwa.
GM
~Gustaw Marciniak
14 grudnia 2022, 12:16
Mnie msze kolędowe odpowiadały. Zapraszać księdza raczej nie będę. A przychodzenie co roku na 5 minut było bez sensu. Dodatkowo duszpasterze nam się pozmieniali i mamy takich raczej drętwych...