Ks. Isakowicz-Zaleski odniósł się do zarzutów stawianych Wojtyle. Wyjaśnił, co naprawdę stoi za zeznaniami księży
- Ksiądz Boczek i ksiądz Mistat zeznawali w czasach stalinowskich. Ksiądz Andrzej Mistat był uwięziony, więc podpisywał, co bezpieka chciała. Zeznania księdza Boczka są niewiarygodne; gdyby były prawdziwe, służby z pewnością by to wykorzystały - mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
W rozmowie z "Faktem" duchowny odniósł się do wyemitowanego w poniedziałek przez TVN24 filmu Marcina Gutowskiego "Franciszkańska 3", którego autor utrzymuje, że Jan Paweł II jeszcze jako krakowski metropolita wiedział o przypadkach wykorzystania seksualnego przez księży, lecz zamiast stać po stronie ofiar, chronił sprawców. W filmie pojawia się także teoria, że promotor Wojtyły, kardynał Adam Sapieha, mógł molestować młodych kleryków, jednak wiele relacji dotyczących zarówno Wojtyły, jak i Sapiehy, pochodzi ze dokumentów służby bezpieczeństwa, od osób, które mogły działać z różnych pobudek.
To była cała gra, by skompromitować Sapiehę
Dwa źródła, w oparciu o które powstają teorie dotyczące tego, czy Karol Wojtyła wiedział o księżach dokonujących czynów pedofilskich, to zeznania ks. Anatola Boczka, współpracownika UB od lat 40-tych ubiegłego wieku oraz ks. Andrzej Mistat.
Jak wyjaśnia w rozmowie z "Faktem" ks. Isakowicz-Zaleski, ksiądz Boczek był skonfliktowany z kard. Sapiehą od samego początku i należał do ruchu "księży patriotów", którzy jawnie współpracowali z komunistami. - To wygląda na jego chęć zemsty - mówi duchowny. - Ksiądz Boczek i ksiądz Mistat zeznawali w czasach stalinowskich. Ksiądz Andrzej Mistat był w ogóle uwięziony, więc podpisywał de facto to, co bezpieka chciała. Zeznania księdza Boczka są niewiarygodne, bo to była cała gra, żeby skompromitować Sapiehę. Jeżeli były takie zeznania, to służby z pewnością by to wykorzystały.
Biciem, torturami, presją można było wymusić każde zeznanie
Zapytany, czy ks. Mistat mógł złożyć obciążające Sapiehę zeznania, bo został złamany podczas śledztwa, ks. Zaleski zdecydowanie potwierdza. - To widać wyraźnie. On siedział dłuższy okres w więzieniu, a pamiętajmy, że to były czasy stalinowskie, przełom lat 40. i 50., to te same czasy co żołnierze wyklęci, więc biciem, torturami, presją można było wymusić wszystko.
Jak dodaje duchowny, kard. Sapieha w czasie I i II wojny światowej "był człowiekiem niesłychanie pozytywnym". - Bronił Polaków, opiekował się biednymi, więźniami. I właśnie dla dobra Sapiehy, ale także Jana Pawła II, trzeba wszystko przebadać do spodu - mówi. Niestety, w jego ocenie Kościół już zaniedbał sprawę, dlatego ks. Zaleski nie wierzy by to nastąpiło.
"W tej chwili powinien już interweniować Watykan"
- Nie wiem, jaki będzie ruch. Uważam, że w tej chwili powinien już interweniować Watykan. Powinni to zrobić, bo cała ta sprawa uderza po pierwsze w papieża, a po drugie w kardynała, który był znaną postacią - mówi ks. Zaleski i dodaje: - Ja już od dawna mam w związku z tym pewne postulaty. Przecież już 16 lat temu było wiadomo o tym, co mówił ksiądz Boczek. A o księdzu Surgencie, który pojawia się w filmie "Franciszkańska 3", pisałem nawet w książce. Moim zdaniem zasadniczy błąd Kościoła polega na tym, że przez 16 lat nic z tym nie zrobiono. Można było przecież prowadzić kwerendę, wyjaśnić sprawy. Jeszcze żyli świadkowe, księża, których Sapieha wyświęcił i znali go z autopsji. Nikt nie chciał po 2006 r. tego zrobić!
Źródło: Fakt.pl / mł
Skomentuj artykuł