Ks. Scalese: Świat zapominał o Afganistanie, który jest w rozpaczliwym stanie
Niezależnie od reżimu politycznego, który jest u władzy, organizacje humanitarne muszą się zaangażować, aby ludzie mogli otrzymać pomoc. Trzy lata po przejęciu w Afganistanie władzy przez talibów wskazuje na to ks. Giovanni Scalese. Od 2015 roku był on jedynym katolickim kapłanem w tym azjatyckim kraju, który opuścił wraz z ewakuowaną ludnością.
Włoski barnabita podkreśla, że los Afgańczyków nikogo dziś nie interesuje. - Nikt już nie mówi o tym kraju. Świat informacji nie jest obiektywny i podaje tylko bardzo selektywne wiadomości, które mogą być ważne z jakiegoś ideologicznego lub politycznego powodu, a w ich spektrum nie mieści się dramat Afgańczyków, będących w rozpaczliwym stanie – podkreślił zakonnik.
Przypomniał apele papieża Franciszka, by nie zapominać o tym kraju i nieść wsparcie jego cierpiącym mieszkańcom. Ks. Scalese wyraził nadzieję, że prędzej czy później to wołanie zostanie zrealizowane i organizacje międzynarodowe oraz pozarządowe zaczną ponownie nieść wsparcie w Afganistanie. - Niezależnie od tego, kto jest u władzy i jaki jest reżim polityczny, organizacje humanitarne muszą się zaangażować, aby ludzie mogli otrzymać pomoc – podkreślił barnabita.
Wskazał na dramatyczną sytuację żywnościową, zdrowotną i edukacyjną w Afganistanie. Przyznał, że wieści, które napływają z tego kraju nie napawają nadzieją, bo talibowie zepchnęli Afgańczyków kilka dekad do tyłu. Misjonarz wskazał, że ewakuacja sprzed trzech lat oznaczała koniec trwającej stulecie obecności Kościoła katolickiego w tym kraju. Oficjalnie nie istnieje tam żadna wspólnota afgańskich chrześcijan. Państwową religią jest islam i konwersja z niego oznacza przestępstwo apostazji. Zgodnie z lokalnym prawem na terenie tego kraju nie można nawet udzielać chrztu rodowitym Afgańczykom.
Ks. Scalese wyznał, że z ogromnym smutkiem opuszczał Afganistan, i że mimo obecnej dramatycznej sytuacji wierzy, iż kiedyś dane mu będzie jeszcze wrócić do tego kraju.
- Jako Kościół uczyniliśmy wiele dobra w dziedzinie edukacji, ochrony zdrowia i wsparcia najuboższych. Chcielibyśmy móc wierzyć, że talibowie pozwolą nam wrócić – wyznał ks. Scalese.
Przypomniał znaczenie świadectwa miłosierdzia niesionego przez Kościół. Wspomniał m.in. misjonarki miłości, które prowadziły sierociniec dla upośledzonych dzieci, które zostały porzucone przez własne rodziny. Misjonarz podkreślił, że siedem lat, które spędził w Afganistanie były bardzo trudne. Ze względu na ciągłe zamachy, niebezpieczne było nawet wychodzenie poza teren ambasady włoskiej w Kabulu, gdzie miała swą siedzibę misja katolicka. - To był kraj w ciągłym stanie wojny, ludzie bardzo cierpieli – powiedział misjonarz.
Przywołał 13 października 2017 r., kiedy to na zakończenie stulecia objawień fatimskich dokonano poświęcenia Afganistanu Niepokalanemu Sercu Maryi. - To jest dla mnie znakiem nadziei na przyszłość. Nawet jeśli ten kraj jest ignorowany, zapomniany, opuszczony przez wszystkich, z pewnością nie został opuszczony przez Boga i Maryję. Afganistan jest także w Niepokalanym Sercu Maryi, która z pewnością ochroni ten kraj, ochroni jego mieszkańców i nie pozwoli mu zginąć, pomimo wszystkich prób, jakim jest poddawany – podkreślił ks. Scalese.
Źródło: KAI / tk
Skomentuj artykuł