Ksiądz musi dziś być jak Rambo

(fot. Wikimedia Commons)
Radio Watykańskie / pz

Księża muszą dziś być duchowymi Rambo, aby mogli się oprzeć pokusom świata - uważa kard. Maruo Piacenza, prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa.

W wywiadzie dla francuskiego tygodnika Famille Chrétienne podkreślił on, że księża jako pierwsi powinni dziś wejść na drogę duchowej odnowy, przede wszystkim poprzez pogłębienie wiary.

Muszą też w sobie pielęgnować duchową siłę, aby nie poddawali się wzorcom świata. W jego przekonaniu ksiądz musi dziś być przede wszystkim ewangelizatorem.

Kto nie ma w sobie postawy misyjnej, temu, jako kapłanowi, brak racji bytu - podkreślił watykański hierarcha.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ksiądz musi dziś być jak Rambo
Komentarze (4)
NG
nie gasić ducha PRAWDY
12 kwietnia 2013, 02:31
"Pan Jezus nie powołał "duchowych Rambo" tylko słabych ludzi". Którzy stali się "duchowymi Rambo" (!) o skali zupełnie obcej zdecydowanej większości dzisiejszemu duchowieństwu. Drodzy przełożeni: trzeba dać szansę Duchowi Świętemu aby rozpalił płomień PRAWDY, trzeba zaufać Duchowi Świętemu, trzeba zaufać Waszym podwładnym aby poznali tą JEDYNĄ PRAWDĘ za którą warto nawet oddać życie.
L
Legion
11 kwietnia 2013, 22:27
Rambo wpadło w szambo :-0
A
aka
11 kwietnia 2013, 13:02
Sam na pewno nie da rady, ale - "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia". Ważne, zeby mieć świadomośc, w jakim kierunku powinnismy iść, ważne, ze by okreslić cel i dążyc do niego. Wyjść z bezpiecznej norki.
A
Autor
11 kwietnia 2013, 11:31
Pan Jezus nie powołał "duchowych Rambo" tylko słabych ludzi. Dlaczego? Może dlatego żeby nie wpadli w pychę i nie przypisali sobie zasług i chwały która należy się Bogu. Mówienie komuś że coś "powinien" i że coś "musi" jeszcze nie dodaje sił. Tylko potęguje  poczucie winy i nieodpowiedniości w przypadku gdyby sie okazało że ten i ów nie jest duchowym Rambo, i że brak mu sił, bo większość jego dnia to katecheza w szkole, odprawianie pogrzebów i prowadzenie różnych grup, i kiedy przychodzi wieczorem po całym dniu do swego pokoju, to nawet nie ma siły posprzątać i pozmywać naczyń, że o modlitwie nie wspomnę. Jeśli do tego przyplącze się jakaś choroba i poczucie osamotnienia, to jak tu mówić o duchowym Rambo? Trochę mi się chce śmiać na to określenie.