Kuria odcina się od antycovidowych wypowiedzi ks. Kneblewskiego
Cieszyłbym się, gdyby autor słów, o których mówimy, powiedział otwarcie "To jest moje prywatne zdanie" i nie wykorzystywał do tego autorytetu koloratki - mówi rzecznik bydgoskiej kurii dla portalu Onet.
Ks. Roman Kneblewski, emerytowany proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy, od kilku miesięcy rozpowszechnia treści mówiące, że pandemia koronawirusa nie istnieje. "Nie ma żadnej pandemii, ani nawet epidemii. Nic nadzwyczajnego się nie dzieje poza globalną akcją ogłupiania, zastraszania i zniewalania ludzi. Toteż biada mi, gdybym jako kapłan przez noszenie jakiejś szmaty na twarzy zachęcał wiernych do niewolnictwa" - pisał w jednym ze swoich twittów. Porównywał także noszenie maseczek do "tresury". "Moim świętym obowiązkiem jest otwierać ludziom oczy w trosce o ich wolność i zbawienie" - podkreślał.
O reakcję Kościoła na antycovidowe wypowiedzi ks. Kneblewskiego stanowczo apelował m. in. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, który oświadczył, że tezy stawiane przez duchownego "są sprzeczne z aktualną wiedzą medyczną i danymi statystycznymi gromadzonymi przez instytucje publiczne na całym świecie”. „Podważają wysiłki tysięcy polskich lekarzy starających się zapewnić naszym rodakom bezpieczeństwo zdrowotne w czasach pandemii", a "szerzenie takich niebezpiecznych poglądów może doprowadzić do tragicznych skutków" - napisał.
Jak podkreśla Onet, Episkopat dotychczas nie reagował na wypowiedzi bydgoskiego duchownego, jednak w rozmowie z dziennikarzem portalu ks. Marcin Jiers, rzecznik kurii bydgoskiej, powiedział:
- Opinie księdza Kneblewskiego na temat koronawirusa należy traktować indywidualnie. On za ich głoszenie oczywiście wielokrotnie został upomniany i zobowiązany, by przestrzegać zasad bezpieczeństwa sanitarnego. Zwracałem mu osobiście uwagę. Niestety, efekt tego jest, jaki jest.
Onet zaznacza, że kuria w Bydgoszczy obiecuje podjęcie dalszych kroków wobec księdza Kneblewskiego, ale, według rzecznika, ponieważ kapłan nie ma już swojej parafii i jest emerytem, "sytuacja nie jest prosta".
- Myślę, że należy apelować o zdrowy rozsądek do odbiorców księdza Kneblewskiego. Niech ci odbiorcy sami ocenią, co jest prawdziwym głosem Kościoła, a co tylko czyjąś interpretacją. Cieszyłbym się, gdyby autor słów, o których mówimy, powiedział otwarcie "To jest moje prywatne zdanie" i nie wykorzystywał do tego autorytetu koloratki - podkreślił rzecznik.
Skomentuj artykuł