Media w Syrii upowszechniają apel papieża
- Apel papieża o polityczne rozwiązanie konfliktu syryjskiego poruszył rząd Asada, który w tych dniach nadawał to przesłanie w dziennikach i lokalnych stacjach telewizyjnych - poinformował nuncjusz apostolski w Syrii, abp Mario Zenari. To niecodzienne rozpowszechnianie słów papieża pokazuje, że "także władze zdały sobie sprawę, że kraj znalazł się w ślepym zaułku".
Przemawiając 29 lipca po modlitwie Anioł Pański w Castel Gandolfo Benedykt XVI zaapelował o pokojowe rozwiązanie konfliktu poprzez dialog i pojednanie. - Nadal z niepokojem śledzę tragiczne i nasilające się wydarzenia przemocy w Syrii, których smutnym następstwem są zabici i ranni wśród ludności cywilnej i ogromna liczba osób przesiedlonych wewnątrz kraju oraz uchodźców w krajach sąsiednich. Proszę o zapewnienie im niezbędnej pomocy humanitarnej i solidarnej pomocy. Ponawiając zapewnienie o mojej bliskości wobec ludzi cierpiących i pamięci w modlitwie, raz jeszcze pilnie apeluję o położenie kresu wszelkiej przemocy i rozlewowi krwi. Proszę Boga o mądrość serca, zwłaszcza dla tych, którzy mają większą odpowiedzialność, aby nie pominięto żadnego wysiłku w dążeniu do pokoju, w tym społeczności międzynarodowej, poprzez dialog i pojednanie, dążąc do właściwego politycznego rozwiązania konfliktu - powiedział Ojciec Święty.
- Ta wojna nie będzie miała zwycięzców ani zwyciężonych - uważa abp Zenari. Zauważył, że "ewentualne zwycięstwo militarne ze strony rządu czy rebeliantów, doprowadziłoby Syrię do upadku".
Nuncjusz apostolski podkreśla, że wojna objęła już cały kraj. W Damaszku brakuje żywności, pracy i bezpieczeństwa. FAO szacuje, że ponad 3 mln mieszkańców Syrii znajduje się w krytycznym położeniu. Mogą oni dołączyć do ponad 200 tys. uchodźców, którzy już udali się do Turcji, Libanu i Jordanii.
- Jedynym wyjściem jest wskazana przez papieża droga polityczna. Wspólnota międzynarodowa powinna wrócić na tę drogę i wywierać nacisk na rebeliantów i władze. Szczery kompromis polityczny ma znacznie większą wartość niż konflikt kontynuowany bez żadnego sensu i kryterium - przekonuje abp Zenari.
Skomentuj artykuł