Minęło pięć lat od rzezi Jezydów w Sindżarze. Ofiary wciąż nie potrafią się uwolnić od traumy
Mija pięć lat od tragicznych wydarzeń, jakie rozegrały się w Sindżarze w północno-zachodnim Iraku. Bojownicy Państwa Islamskiego zabili wówczas i uprowadzili tysiące ludzi, dziesiątki tysięcy zmuszając do ucieczki.
Dziś po islamskich fundamentalistach nie ma już śladu, ale w całej społeczności Jezydów wciąż pozostaje bolesny ślad po handlu ludźmi, rzeziach, masowych egzekucjach czy brutalnych gwałtach. Jezydzi są przerażeni, psychicznie wyniszczeni. Większość z nich nadal boi się wrócić do swoich domów.
"Nie zdarza mi się nawet myśleć o przyszłości"
3 sierpnia 2014 roku Dżihadyści odbili Sindżar z rąk Kurdów. Z okrucieństwem dokonywali zbrodni na Jazydach, palili żywcem i zakopywali tysiące mieszkańców, dokonywali brutalnych gwałtów na kobietach. Ich działania ONZ nazwał próbą dokonania ludobójstwa. Do tej pory nie wiadomo, ilu ludzi straciło wtedy życie. Ci, którym udało się przeżyć, dotąd mierzą się z traumatyczną przeszłością.
- Są to skomplikowane przypadki, które doświadczyły wielu urazów i strat w młodym wieku. Zmuszeni do zmiany wiary, jak i swojej tożsamości, poddani seksualnemu zniewoleniu, zostali psychicznie zniszczeni - do tego stopnia, że stracili swoją tożsamość - mówił dla The New Humanitarian psychiatra dr Nezar Ismet Taib, dodając, że myśli samobójcze były powszechne wśród ocalałych.
22-letnia Shaima Ali w rozmowie dla The New Humanitarian mówiła o strachu, który się nie kończy i dotyczy niemal całej społeczności: "Przed IS miałam nadzieje i marzenia, ale teraz, już ich nie mam - "Nie zdarza mi się nawet myśleć o przyszłości. Po prostu żyjemy tu i teraz, i staramy się przetrwać".
Seksualne niewolnice
Strach przed powrotem
Po rzezi jakiej doświadczyli Jezydzi przez ich niegdysiejszych sąsiadów, większość uchodźców boi się wrócić do swoich domów, miast i wsi. Problemem jest brak bezpieczeństwa, możliwości pracy, zniszczona infrastruktura, ale też przede wszystkim brak zaufania.
W działania na rzecz wszytskich mieszkańców w irackim dystrykcie Sheikhan, w tym mniejszości Jezdzyckiej, prowadzi Polskie Centrm Pomocy Międzynarodowej. Ich działania można obserwować na oficjalnej stronie internetowej oraz w mediach społecznościowych.
Skomentuj artykuł