Nie żyje polski ksiądz. Był "złotym człowiekiem", "załatwiał milion spraw na minutę"
Zmarł ks. Jan Gawecki, proboszcz parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Przewałce na Białorusi. "Wszystkich znał", wiedział, "co w jego parafialnej trawie piszczy", "Po ludzku będzie nam go bardzo brakowało" - tak żegnają go parafianie i znajomi.
"Ks. Jan Gawecki urodził się 28 marca 1962 roku w Grodnie, w polskiej patriotycznej rodzinie, działającej w czasie II wojny (światowej - przyp. red.) w polskim podziemiu zbrojnym, a po wojnie - w konspiracji antysowieckiej" - czytamy na portalu "Znad Niemna".
Duchowny przyjął świecenia kapłańskie 27 maja 1990 roku w kościele św. Franciszka Ksawerego w Grodnie. Po święceniach przez rok pracował na Litwie, po czym wrócił na Białoruś i w latach 1991-1996 był proboszczem parafii w Trabach, a od 1996 do 2021 roku - proboszczem parafii świętych Apostołów Piotra i Pawła w Iwiu. W 2022 roku został ogłoszony administratorem parafii św. Judy Tadeusza w Przewałce - informuje portal "Wirtualna Białoruś".
Nie żyje ksiądz Jan Gawecki. Opłakują go parafianie i znajomi
"Ksiądz Jan nie byłby sobą, gdyby będąc w Polsce nie myślał o swoich wiernych, chwilowo pozostawionych na Białorusi. Wszędzie, dokąd przyjeżdżał, załatwiał dla nich pomoc" - czytamy na portalu "Znad Niemna".
"Wierzymy mocno, że mamy orędownika w niebie. Ale bardzo nam będzie po ludzku ks. Jana na ziemi brakowało. Dziękujemy ks. Janie za przyjaźń, za służbę ludziom, dzieciom i młodzieży, za pełne oddanie w służbie kapłańskiej" - napisał o zmarłym duchownym ks. Tomasz Kośny.
Ks. Jan Gawecki "wszystkich znał", wiedział, "co w jego parafialnej trawie piszczy"
Tak z kolei wspominała na Facebooku ks. Jana Gaweckiego Justyna Janicka z Dusznik Zdroju, nawołując do włączenia się w zbiórkę darów zorganizowaną przez kapłana dla Polaków na Białorusi:
"Kochani, byłam tam i ta zbiórka naprawdę przyda się mieszkańcom Iwia. Ksiądz Jan, któremu zostaną przekazane zebrane przedmioty, to złoty człowiek, rodem z polskiej wojennej konspiracji, który wszystkich zna i wie, co w jego parafialnej trawie piszczy, załatwia milion spraw na minutę, żyje w zgodzie z trzema innymi wyznaniami i władzami w Iwiu. A wszystko to dla tamtejszych mieszkańców, ludzi tak spragnionych wszystkiego, co polskie, że śpiewając tam z chórem mieliśmy poczucie spijania, każdego wyśpiewanego przez nas polskiego słowa. Serdeczni, zapomnianą już u nas serdecznością (nie żebym narzekała, ale to filmowe sytuacje były - serio). Wdzięczność i ciepła myśl dla darczyńców - zapewniona. Gdyby ktoś z Dusznik chciał się włączyć - chętne przekażę dary)" - pisała na Facebooku Justyna Janicka, cytowana przez portal "Znad Niemna".
Źródło: Znad Niemna / Wirtualna Białoruś / pk
Skomentuj artykuł