Nowy doktor Kościoła na horyzoncie? To bardzo interesujący i nieoczywisty wybór
Choć niedawno został kanonizowany, to dla wielu katolików ten święty ciągle znajduje się na cenzurowanym.
W tekście "Doktor od sprawiedliwości", który ukazał się w najnowszym "Tygodniku Powszechnym", Piotr Sikora informuje o poparciu, które uzyskał niedawno kanonizowany abp Óscar Romero. Za wprowadzeniem go w poczet doktorów Kościoła jest Gustavo Gutiérrez OP.
Dominikański teolog podzielił się tą opinią z uczestnikami konferencji "Romero Days" zorganizowanej przez Uniwersytet Notre Dame. Gutiérrez nie jest osamotniony w tej opinii. W październiku podobne zdanie wyraził abp José Luis Escobar Alas z San Salvador.
Franciszek: gdyby ktoś przewidział to wydarzenie, to powiedzieliby mu, że się upił >>
Sikora zauważa za Gutiérrezem, że dorobek abp. Romero "nie może się równać" z tym pozostawionym przez św. Tomasza z Akwinu czy św. Teresę z Ávili, ale jak twierdzi dominikanin: "miłość do innych jest więcej warta niż wszystkie teologie". "Bywa, że właśnie samo życie danego człowieka jest wymowną teologiczną nauką o ponadczasowej wartości" pisze Sikora.
Nie byłby w tym osamotniony, bo wśród doktorów jest przecież także św. Teresa od Dzieciątka Jezus, której wystarczyły ledwo 24 lata, by na zawsze zmienić postrzeganie Kościoła. Dziełem doktorów było zawsze wnoszenie wkładu w zrozumienie tego kim jest Bóg i jak się Go doświadcza w danym czasie.
Abp Óscar Romero jest doskonałym przykładem człowieka, dla którego doświadczanie Boga stało się dźwignią osobistej zmiany. Dzięki przebywaniu blisko wiernych, stał się ich biskupem-przyjacielem, który zawsze trwał w obronie najsłabszych. W ostatniej homilii, w trakcie której padł strzał, który go zabił, mówił:
"Ta Msza Święta, ta Eucharystia, sama jest aktem wiary. Z naszą chrześcijańską wiarą wiemy, że w tym momencie pszeniczna hostia przemienia się w ciało Pana, który oddał siebie na odkupienie świata, a wino z kielicha zmienia się w krew będącą ceną zbawienia. Niech to ciało zostanie złożone w ofierze, a krew ofiarowana na pokarm dla ludzi - także dla nas - abyśmy sami mogli dawać nasze ciało i krew na ból i cierpienie. Tak jak Chrystus nie dał go za siebie, ale by dać sprawiedliwość i pokój ludziom".
Zdając sobie sprawę z ryzyka, Romero nie bał się walczyć o zmianę świata, w którym żyli, korzystając wyłącznie z Ewangelii. Nie adresował swoich słów wyłącznie do skłonnych mu uszu, ale przede wszystkim do tych, którzy byli mu przeciwni, pragnąc wyplenić z nich nienawiść. W tym sensie najpełniej zaświadczył o Dobrej Nowinie, co papież Franciszek ujął w homilii podczas kanonizacji świętego arcybiskupa, mówiąc o nim:
"(...) porzucił bezpieczeństwa świata, a nawet swoje własne bezpieczeństwo, aby oddać swoje życie według Ewangelii, będąc blisko ubogich i swego ludu, z sercem zwróconym ku Jezusowi i braciom (...) bez letniości, bez kalkulacji, z żarliwością, by ryzykować (...)".
Źródła: Tygodnik Powszechny, La Croix International, katholisch.de
Skomentuj artykuł