Nowy raport na temat skali przemocy w chórze w Ratyzbonie. Sprawa dotyczy kilkuset przypadków

ks. Georg Ratzinger i katedra w Ratyzbonie (fot. Ricardo.ciccone [CC BY-SA 4.0] // S.Fischer [CC BY-SA 3.0])
KAI / Crux / kk / ms

Przemoc, do jakiej dochodziło w słynnym chórze chłopięcym Regensburger Domspatzen przy katedrze w niemieckiej Ratyzbonie, ułatwiał panujący tam system wychowawczy.

Do tego wniosku doszli autorzy dwóch niezależnych badań naukowych obejmujących lata 1945-1992. Badania przeprowadzono na zlecenie diecezji Ratyzbony i zakładu kryminalistyki (KrimZ) w Wiesbaden. Dotyczyły przemocy i wykorzystywania seksualnego w katedralnym chórze, która ciągnęła się przez niemal pół wieku. Kapelmistrzem chóru przez 30 lat był ks. Georg Ratzinger, brat papieża Benedykta XVI.

Brak jakichkolwiek kontroli

Badacze korzystali z metod psychologii społecznej aby zidentyfikować i zrozumieć czynniki, które dopuściły do fali przemocy. "Teraz naczelnym celem jest wymierzenie sprawiedliwości i zapewnienie zadośćuczynienia wszystkim tym, którzy cierpieli, tak aby ukazać nasz żal oraz naukę na popełnionych błędach" - mówił biskup Rudolf Voderholzer podczas prezentacji raportu.
W ostatnich latach ukazały się nowe doniesienia na temat wykorzystywania seksualnego w działających przy chórze szkołach. W lipcu 2017 roku diecezja opublikowała 440-stronnicowy raport, w którym udokumentowano że 547 chórzystów doświadczyło fizycznej i psychicznej przemocy. Proceder trwał od 1945 do 1995 roku. 67 chórzystów było wykorzystanych seksualnie, ale podejrzewa się, że faktyczna liczba może być znacznie większa (szacuje się, że może dotyczyć nawet 700 przypadków). W poniedziałek zaprezentowano efekty pogłębionych, nowych badań.

Zdaniem historyka Bernharda Löfflera, historia praktyki wychowawczej wśród "katedralnych wróbelków" pokazuje, że pod względem instytucjonalnym zawiodły zarówno instancje kościelne jak i państwowe. Nie było żadnych kontroli - ani wewnętrznych, ani zewnętrznych, a większość osób odpowiedzialnych nie miała żadnego wykształcenia pedagogicznego. Szkoła i internat dla członków chóru były ważne tylko dlatego, aby rekrutować "dobre głosy". Pojedynczy uczeń się nie liczył, ponad wszystko stawiano jakość chóru.

DEON.PL POLECA

Z 4350 chłopców, którzy uczęszczali do przykatedralnych szkół, aż 12,6% doświadczyło przemocy. Szczególnie silna była przemoc wobec uczniów klas wstępnych, a więc trzecio- i czwartoklasistów. Ich dyrektor stosował sadystyczne metody, które wychodziły daleko poza dopuszczalne wówczas w Bawarii kary cielesne. Przeprowadzone przez KrimZ studium określa te klasy wstępne jako "instytucję totalną", kierującą wszystkimi sferami życia uczniów. Ustalano tam "własne zasady moralne" i budowano atmosferę strachu. Kary wykonywano o każdej porze dnia i nocy.

Kary cielesne i upokorzenia od brata papieża

Według historyka Löfflera przemoc cielesna oraz seksualna w stosunku do "wróbelków" nie mała nic wspólnego z konsekwencjami rewolucji seksualnejpo roku 1968, na co zwrócił niedawno uwagę papież emeryt Benedykt XVI. Badacze ukazali, że zatrważająca skala przemocy zdecydowanie wyprzedziła końcówkę lat 60. Martin Rettenberger z KrimZ podkreślił, że ks. Johann Meier, odpowiedzialny za jedną ze szkół w latach 1953 - 1992, wykazywał się daleko idącym "sadyzmem i fantazjami o wszechmocy".

Ocena ks. Georga Ratzingera, wieloletniego dyrygenta katedralnego, jest niejednoznaczna. Podczas prób chóru skłonny był on do wybuchów gniewu i okazywał nadmierną surowość, czego konsekwencją były kary cielesne i upokorzenia, natomiast po próbie chóru okazywał wielkie otwarcie na troski chłopców. "Wysoka konkurencja była dodatkowym czynnikiem stresogennym, ale jego wybuchy były reaktywne" w odróżnieniu od czystej przemocy Meiera.

"Ratzingera oceniano jako życzliwego w kontakcie osobistym, niektórzy opisują go jako postać ojcowską i lubianą. Był przywiązany do chłopców i otwarty na ich trudności - ale dopiero po próbach" - raportowali badacze. Dodają, że bratu papieża brakowało wiedzy pedagogicznej, jak również wykazał się zaniechaniem względem ostrości pozostałych liderów chóru. W 2010 roku Ratzinger twierdził, że nie zdawał sobie sprawy ze skali przemocy.

95-letni dziś ks. Georg Ratzinger był kapelmistrzem katedry w Ratyzbonie oraz kierownikiem tamtejszego chóru chłopięcego w latach 1964-1994. Regensburger Domspatzen dał ponad tysiąc koncertów w kraju i za granicą, zdobywając renomę międzynarodową. Ks. Ratzinger jest też autorem niektórych kompozycji, w tym m.in. Mszy "L’Anno santo" na Rok Wielkiego Jubileuszu 2000.

Niemal 4 miliony euro odszkodowań

Biskup Rudolf Voderholzer stwierdził, że konfrontacja z takimi sprawami zawsze jest przygnębiająca. Jak przyznał, rozmawiając z ofiarami zawsze miał przed oczami twarz oraz nazwisko. Przeprowadzone badania są, zdaniem biskupa Ratyzbony, konieczne, by wnieść jasność do całej sprawy, gdyż "tylko prawda nas wyzwoli". Hierarcha wyraził też wdzięczność osobom zaangażowanym w to opracowanie.

Zaproponowano czterostopniowy program naprawczy, który uwzględnia doradztwo psychologiczne i pomoc dla ofiar. Według informacji bpa Voderholzera wypłacono dotychczas odszkodowania 376 ofiarom, a suma ogółem wynosi 3,785 mln euro.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nowy raport na temat skali przemocy w chórze w Ratyzbonie. Sprawa dotyczy kilkuset przypadków
Komentarze (1)
Oriana Bianka
25 lipca 2019, 15:39
Kolejno ujawniane przypadki wykorzystywania seksualnego oraz sadystycznego znęcania się nad nieletnimi w instytucjach kościelnych pokazują, że istnieło duże przyzwolenie na takie praktyki w ubiegłym wieku i prawdopodobnie wcześniej. Brak było jakiejkolwiek kontroli, brak przygotowania pedagogicznego. Hierarchom trudno zmierzyć się z tymi faktami, stąd szukanie winy w świecie zewnętrznym, czego przykładem jest wskazywanie przez papieża Benedykta XVI na rewolucję seksualną. Prezentowane w artykule fakty wskazuja jednak, że do wykorzystywania seksualnego chórzystów przez ich przełożonych w chórze katedralnym w Ratyzbonie dochodziło przed rewolucją seksualną. Kapelmistrzem chóru przez 30 lat był ks. Georg Ratzinger, brat papieża Benedykta XVI. Czy kierownik chóru mógł nie wiedziec o przemocy seksualnej i fizycznej, która dotknęła setki chórzystów? Trudno w to uwierzyć. Bardzo to wszystko jest przygnębiające, nie tylko to, że w instytucjach kościelnych tak okrutnie krzywdzono dzieci, ale również to, że hierarchia  Kościoła Rzymskokatolickiego nie chce się z tymi faktami zmierzyć i rozliczyć osoby odpowiedzialne.