Obchody Święta Niepodległości w Kościele
Uroczysty "Capstrzyk Niepodległości" w Warszawie i Msza św. w intencji Ojczyzny sprawowana u grobu św. Wojciecha w Gnieźnie to tylko niektóre z licznie odbywających się dziś wydarzeń w ramach obchodów 92. Rocznicy Odzyskania przez Polskę Niepodległości.
Patriotyzm to wartość świadcząca o jakości ludzkiego życia, jakości człowieka - mówił w czwartek w homilii podczas mszy sprawowanej w intencji Ojczyzny w bazylice św. Krzyża administrator Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego ks. Sławomir Żarski.
W nabożeństwie uczestniczyli m.in. Zwierzchnik Sił Zbrojnych prezydent Bronisław Komorowski wraz z małżonką, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej, minister obrony narodowej Bogdan Klich, posłowie, senatorowie, generalicja i kombatanci oraz harcerze, którzy przynieśli Światło Niepodległości.
- Ostatnimi laty patriotyzm, jako wartość życia indywidualnego i wspólnotowego, przestał być uważany za konieczny dla egzystencji. Zaradność w zaspokajaniu własnych potrzeb i gromadzenia dóbr osobistych, nawet za cenę zniszczenia dobra wspólnego, stała się wartością - ocenił duchowny.
- Żeby Polska była w nas, żeby "Polska nie zginęła", żeby nie utraciła niepodległości, żeby Polska nie utraciła władzy nad sobą jeszcze za naszego życia i przez nasze życie koniecznie, natychmiast, od zaraz, musimy uczyć się miłości do niej i do siebie nawzajem - wzywał.
Ks. Żarski wskazywał, że jest wiele postaci, od których można czerpać wzorce zachowań. - Rodacy! Sursum corda! Jest od kogo w ojczystym domu uczyć się miłości do Ojczyzny - mówił. Przywoływał w tym kontekście m.in. marszałka Józefa Piłsudskiego - "gorliwego i oddanego żołnierza, polityka" oraz premiera Ignacego Paderewskiego - "kompozytora, polityka, porywającego mówcy, jednocześnie wielkiego patrioty".
Administrator Ordynariatu Polowego ocenił, że polityka to zadanie dla ludzi wielkich duchem, wielkich intelektem, wielkich kulturą osobistą i wielkich charakterem. - Zadaniom polityki są w stanie sprostać tylko ludzie wielkiej miłości do Ojczyzny, a nie polityczni "klauni" z antykościelnymi kompleksami. Przypomnę, że wszelkie nawoływanie do rasizmu i nienawiści wobec kogokolwiek nie jest politykowaniem, ale działalnością przestępczą. Takie zachowania zawsze poprzedzały krwawe akty przemocy człowieka wobec człowieka - powiedział duchowny.
Jak podkreślił, "są decyzje, które umacniają niepodległość Polski i wolność Polaków, ale są też postawy i zachowania, słowa i decyzje, są wreszcie takie prawa, które bezpośrednio zmierzają do utraty niepodległego bytu Narodu i państwa oraz pozbawiają człowieka łaski Odkupienia".
Nawiązując do katastrofy smoleńskiej, administrator Ordynariatu Polowego podkreślił, że do narodowego skarbca wielkich nauczycieli patriotyzmu, "z dniem 10 kwietnia dołączyło 96 wielkich Polaków, którzy z niewyjaśnionych do dnia dzisiejszego przyczyn, zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, będąc w pielgrzymce pamięci o Katyniu".
Ks. płk Żarski dodał, że prezydent Lech Kaczyński i towarzyszące mu w drodze do Katynia osoby, "kierując się wyobraźnią niepodległości, przypomnieli nam, że fundamentem miłości jest pamięć, nawet wtedy, gdy zachowanie pamięci może kosztować nawet życie".
Homilia administratora Ordynariatu Polowego WP została przyjęta przez zgromadzonych długimi brawami.
Wczoraj ks. płk Sławomir Żarski wziął udział w uroczystym "Capstrzyku Niepodległości" przed pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Capstrzyk, z odczytaniem apelu pamięci staje się od trzech lat stałym elementem obchodzonego jutro Święta Niepodległości. Podobne uroczystości z udziałem wojska zorganizowano także w innych garnizonach w kraju.
Przed wojną capstrzyki poprzedzały większość wojskowych i państwowych świąt, polska armia wróciła do tej tradycji.
- Dzisiaj myślimy o tych, którzy polegli na wielu frontach - powiedział podczas capstrzyku minister Bogdan Klich. Jesteśmy dumni z ich dokonań - dodał. W okolicznościowym przemówieniu Klich podkreślił, że oddaje hołd tysiącom żołnierzy z różnych pokoleń, którzy "nie szczędzili krwi dla wolności Polski". Bogdan Klich podkreślił, że bardzo dobrze wyszkoleni polscy żołnierze przyczyniają się dziś do coraz mocniejszej pozycji Polski w NATO.
W capstrzyku - połączonym z apelem pamięci, złożeniem wieńców i koncertem orkiestry - uczestniczyli w Warszawie w środę wieczorem m.in. szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysław Cieniuch, szef BBN Stanisław Koziej, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert, kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Ciechanowski, dowódcy rodzajów sił zbrojnych, żołnierze stołecznego garnizonu, a także przedstawiciele władz samorządowych, duchowieństwa, kombatanci, harcerze oraz część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
Capstrzyk to sygnał wieczornego apelu odgrywany zwykle na trąbce, a także przemarsz - historycznie często z pochodniami - oddziału wojska lub innej organizacji ulicami miasta w przeddzień ważnych uroczystości; często łączony z występami orkiestr.
Po uroczystym apelu Zespół Artystyczny Wojska Polskiego wystąpił z okolicznościowym koncertem pieśni patriotycznych i wojskowych.
Msza św. sprawowana u grobu św. Wojciecha w intencji Ojczyzny rozpocznie dzisiejsze obchody Święta Niepodległości w Gnieźnie. Eucharystii przewodniczyć będzie i homilię wygłosi prymas Polski abp Józef Kowalczyk.
We wspólnej modlitwie w katedrze gnieźnieńskiej uczestniczyć będą przedstawiciele lokalnych władz, członkowie organizacji kombatanckich, poczty sztandarowe oraz reprezentanci organizacji i stowarzyszeń społecznych i politycznych. Udział w uroczystości wezmą także uczniowie gnieźnieńskich szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjanych.
Po Mszy św. wszyscy przejdą pod pomnik Bolesława Chrobrego, gdzie odbędzie się uroczystość patriotyczna, podczas której przewidziano wystąpienie prezydenta Gniezna Jacka Kowalskiego, złożenie kwiatów pod pomnikiem oraz występ gnieźnieńskich chórów. Uczestnicy uczczą także pamięć poległych minutą ciszy.
Jak przyznał w rozmowie z KAI abp Kowalczyk, rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości skłania go przede wszystkim do spojrzenia w przeszłość, na ogromny wysiłek tych, którzy o niepodległość walczyli.
- Wielu z nich zapłaciło najwyższą cenę, by nasza Ojczyzna odzyskała suwerenność i wróciła na mapę Europy. I tym naszym dziadom walczącym i budującym niepodległość na różnych płaszczyznach: społecznej, religijnej, politycznej, kulturalnej, naukowej należy się wdzięczność i najwyższe uznanie – stwierdził Prymas Polski.
Dodał również, że „naszym obowiązkiem jest uczynić wszystko, aby tej spuścizny okupionej tak wielkim wysiłkiem i ofiarą nie roztrwonić, ale ją ubogacać dla nas i dla tych, którzy przyjdą po nas”.
- Życie społeczno - polityczne w naszym kraju pokazuje, jak trudno Polakom słuchać siebie nawzajem - mówił biskup tarnowski Wiktor Skworc w bazylice katedralnej w Tarnowie podczas Mszy św. w intencji Ojczyzny. Kaznodzieja przypominał, że każdy, a zwłaszcza osoba publiczna, ponosi odpowiedzialność za wypowiadane słowo – zwłaszcza to o drugim człowieku.
- Raz wypowiedziane słowo zaczyna żyć swoim życiem. Nie można go już powstrzymać. Raniąc – rani na zawsze. Okłamując – wprowadza niepokój i zamęt. Niszcząc dobre imię drugiego człowieka pozostawia trwałą rysę na obliczu jego człowieczeństwa - mówił biskup tarnowski. Podkreślił też, że z medialnego szumu nic nie wynika dla Ojczyzny.
W Święto Odzyskania Niepodległości, biskup tarnowski ubolewał, że paradoksem jest, że tak często używane w kontekście jednoczącej się Europy i kraju słowa „zjednoczenie” i „wspólnota”, mają tak mierne przełożenie na praktykę życia.
- Nawet różniąc się między sobą światopoglądem, sposobem oceny wielu spraw, można zachować godność szlachetnego człowieka i wzajemny szacunek wobec siebie. Ten szacunek wyraża się przede wszystkim wypowiadanym słowem, które ma moc podnosić i poniżać, leczyć i ranić - mówił biskup tarnowski.
Kaznodzieja podkreślał też, że nadmiar słów pozbawia człowieka ciszy, a tylko w niej człowiek może dosłyszeć głos własnego sumienia i głos Boga. - W tym kontekście patriotyzm dziś to słuchanie, również milczenie, refleksja, z której wyrasta większe dobro niż z niekontrolowanej rozumem powodzi słów.
Biskup przypomniał, że władza nie jest dana człowiekowi, aby karmił swoją próżność i pychę, lecz aby w imieniu Boga troszczył się o sprawiedliwość na ziemi. Przypomniał, że władza powinna być służbą.
Ordynariusz diecezji dał ludziom władzy przykład św. Maksymiliana. Z satysfakcją mówił, że Senat ogłosił rok 2011 rokiem św. Maksymiliana Marii Kolbego z okazji 70. rocznicy jego męczeńskiej śmierci.
- Św. Maksymiliana Kolbe można wspominać i czcić, tym bardziej, kiedy przypada okrągła rocznica; trzeba go też naśladować i takiej postawy życzę senatorom i posłom Rzeczypospolitej Polskiej, aby ogłaszając ten rok byli konsekwentni i pozwolili, aby Maksymilian Kolbe ich nauczył słuchania, bo to warunek budowania relacji. A słuchać, to znaczy czekać, zwrócić się całkowicie w stronę drugiej osoby, być w pogotowiu na jej słowo - powiedział.
Krótki czas po katastrofie smoleńskiej pokazał, że poczucie jedności jest w Polsce możliwe - mówił abp Władysław Ziółek podczas Mszy świętej z okazji rocznicy odzyskania Niepodległości. Ale "wydarzenia łódzkie" dowodzą, że ten czas się skończył. "Pogarda i nienawiść – to są przerażające i niebezpieczne postawy, które pojawiły się pośród nas, w miejsce wymarzonej wolnej Ojczyzny" - mówił 11 listopada w łódzkiej katedrze.
Abp Ziółek zauważył w homilii, że wydarzenia 19 października w Łodzi pokazały, jak "bardzo jesteśmy podzieleni". - Zamiast pracować dla Polski, chodzimy i biegamy za tymi, którzy – mówiąc językiem dzisiejszej Ewangelii – ciągle nam powtarzają, że Polska jest tu albo tam. I nie ma znaczenia, w którą stronę byśmy teraz popatrzyli, o kim pomyśleli z nazwiska, kogo konkretnie wskazali – bo istotą naszego polskiego problemu, który w ten czarny październikowy wtorek przybrał w Łodzi tak tragiczny finał jest właśnie to, że owo rozbieganie i przeciąganie w przeciwne strony zrodziło w wielu naszych rodakach poczucie wzajemnej pogardy, a nawet nienawiści - mówił metropolita łódzki.
Pogarda i nienawiść prowadzą do strasznych skutków. - To są przerażające i niebezpieczne postawy, które pojawiły się pośród nas, w miejsce wymarzonej wolnej Ojczyzny. Człowiek, który gardzi innymi jest zapatrzony w samego siebie, w swoich własnych oczach uważa się za kogoś niezwykłego, w pewnym sensie namaszczonego. Przypatrując się otaczającym go ludziom, dziwi się: jak to możliwe, że istnieją inni, którzy się z nim nie zgadzają, którzy mają odwagę myśleć inaczej, a nawet próbują zająć jego miejsce" - zauważał abp Ziółek. Taka postawa w praktyce może prowadzić do groźnych konsekwencji, "może oznaczać nie tylko ocenę czyjegoś postępowania, ale także wydanie wyroku, albo i chęć wyeliminowania kogoś z gry".
"Wydarzenia łódzkie" pokazują to bardzo wyraźnie. "Od pogardy do nienawiści jest bardzo blisko. Bo kiedy nienawiść zawładnie sercem człowieka, zaczyna on myśleć o innym już tylko w jeden sposób – to jest mój wróg, i to wróg śmiertelny. Nienawiść – zarówno w życiu osobistym, jak i politycznym – może stać się sposobem bycia. Nienawiść potrafi człowiekiem zawładnąć, przemienić jego myślenie i sposób widzenia świata, prowadzić go drogą odwetu. Człowiek opanowany przez nienawiść zawsze będzie dążył do wojny" - przestrzegał hierarcha. Taki człowiek nie będzie walczył sam, ale poszuka pomocy u innych, którzy będą gotowi go poprzeć, którzy uwierzą, że prawda jest tylko po jednej stronie. "Prowokacja nienawiści polega na tym, że nie pozwala nikomu bezczynnie stać obok. Trzeba się po którejś stronie opowiedzieć i trzeba wziąć udział w walce" - ze smutkiem mówił abp Ziółek.
Msza św. w konkatedrze pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny rozpoczęła dziś rano w Żywcu uroczystości 92. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Przy pomnikach upamiętniających walkę narodowowyzwoleńczą w latach 1914-1918 oraz kampanię z 1939 r. na żywieckim Rynku oraz na miejscowych cmentarzach złożono kwiaty. Wystawiono także warty honorowe w miejscach pamięci.
Podczas uroczystości konsul honorowy RP w Grazu dr Gerold Ortner wręczył żywieckiemu burmistrzowi Antoniemu Szlagorowi Złotą Odznakę Honorową Austriackiego Czarnego Krzyża za ratowanie i opiekę nad grobami wojennymi z okresu I wojny światowej. Jak wyjaśnia Tomasz Terteka z żywieckiego magistratu, to dowód uznania za troskę ze strony władz miasta Żywca nad mogiłą żołnierzy austriackich, którzy zginęli w latach 1914-1918. Samorząd żywiecki od wielu lat opiekuje się tymi grobami. Burmistrz wraz konsulem złożyli kwiaty i zapalili znicze przy mogile austriackich wojskowych.
Historycy przypominają, że mieszkańcy Żywca w sposób aktywny włączyli się w przeszłości proces odzyskiwania niepodległości i jako jedni z pierwszych w Polsce doczekali się wolnego państwa. Już 18 lutego 1918 r. w Żywcu miała miejsce manifestacja antyaustriacka. Strajkowały zakłady, szkoły i urzędy. Mieszkańcy wzięli udział w pochodzie. Odśpiewano pieśni patriotyczne pod pomnikiem grunwaldzkim.
30 października 1918 r. na sygnał z Krakowa grupa mieszczan rozbroiła magistrackich wartowników. Następnego dnia na rynku zebrał się spory tłum gotowy do walki. Po negocjacjach dowódcy wojsk austriackich złożyli broń. Fakt ten został przyjęty z wielką radością, a żołnierzom – byli to głównie Rumuni i Węgrzy – wypłacono żołd i wydano prowiant na 10 dni. Odchodzących żołnierzy uroczyście żegnano, odśpiewano nawet hymn polski, rumuński i węgierski.
W drugiej połowie listopada 1918 r., już po odzyskaniu niepodległości, Żywiec wysłał dwie kompanie na odsiecz Lwowa i uformował oddziały ochrony pogranicza w Milówce i Istebnej.
O dobrą pamięć i autentyczną miłość do ojczyzny oraz o to, by Polska rozwijała się i nigdy nie utraciła niepodległości modlili się w Poznaniu uczestnicy głównych uroczystości w Święto Niepodległości. W Mszy św. pod przewodnictwem bp. Marka Jędraszewskiego w poznańskim kościele dominikanów udział wzięli parlamentarzyści z wicemarszałkiem Senatu Markiem Ziółkowskim oraz przedstawiciel władz państwowych i samorządowych. - Stajemy wobec zmagań o autentyczny i współczesny patriotyzm, który musi nadać słowom "Bóg, honor, ojczyzna" kształt i treść - mówił w homilii bp pomocniczy poznański.
Biskup Jędraszewski przypomniał, że 92 lata temu, po 123 latach niewoli kolejne pokolenie Polaków mogło zacząć tworzyć zręby niepodległości. – W wielu wymiarach życia jednoczyło ich hasło: „Bóg, honor, ojczyzna” – zauważył.
Zwrócił uwagę, że choć Polacy mogli cieszyć się wolnością zaledwie 20 lat, to był to czas ważny i głęboko zapadający w serca i umysły Polaków. – Kolejne dziesięciolecia nie potrafiły wyrwać z serc tego, co najbardziej wzniosłe i szlachetne, co łączy się ze słowem „ojczyzna” – przekonywał kaznodzieja.
Biskup pomocniczy archidiecezji poznańskiej podkreślił aktualność przesłania, które pozostawili nam bohaterowie tamtych wydarzeń. – Dzisiaj, kiedy mija pierwsza dekada XXI wieku, stajemy wobec zmagań o autentyczny i współczesny patriotyzm, który musi nadać słowom: Bóg, honor, ojczyzna kształt i treść – mówił.
Zdaniem bp. Jędraszewskiego w Polsce musi być miejsce dla Boga – fundamentu ludzkiego ładu. W kontekście dyskusji o miejscu krzyża w przestrzeni publicznej zauważył, że choć nie wszyscy muszą być wierzący, to „prawda o człowieku wyrażona jest w krzyżu, bo jest to znak miłości ofiarnej i przebaczającej”. – Trzeba przywrócić sens słowu „honor”, które wiąże się z człowiekiem i jego fundamentalnymi prawami do życia, bez szukania kompromisów. Życie jest święte, a ojczyzna, która jest matką, musi być zatroskana o życie każdego człowieka – stwierdził bp Jędraszewski.
Zdaniem bp. Jędraszewskiego, trzeba też przywrócić znaczenie słowu „ojczyzna”. Nie będzie to możliwe, jeśli nadal będzie utwierdzał się model życia egoistycznego i skupionego na własnych, prywatnych interesach z pominięciem dobra wspólnego.
Zdaniem księdza biskupa nie wolno zapominać o bohaterach, którzy cierpieli i pragnęli Polski wolnej i niepodległej. – Oby teraźniejszość była przeniknięta autentyczną miłością do ojczyzny – podkreślił bp Jędraszewski.
W Eucharystii uczestniczyli m.in. wojewoda wielkopolski Piotr Florek, marszałek województwa Marek Woźniak, prezydent Poznania Ryszard Grobelny, a także przedstawiciele służb mundurowych, kombatanci, weterani walk i mieszkańcy Poznania.
„Z ambony zawsze popłynie prawda” – mówił w homilii bp Kazimierz Ryczan podczas Mszy św. za Ojczyznę w bazylice kieleckiej. W swym słowie biskup kielecki poparł m.in. stanowisko abp. Henryka Hosera w kwestii in vitro, upomniał się też o „znieważany w ojczyźnie krzyż” i o prawdę na temat katastrofy smoleńskiej.
Komentując wypowiedzi niektórych polityków nt. mandatu Kościoła do wypowiadania się w kwestiach etycznych zauważył, że wszyscy duchowni w programie studiów mają pogłębiony kurs etyki, a Mojżesz i prorocy - nie będąc etykami we współczesnym rozumieniu - dali najlepsze podwaliny pod tę naukę. Dlatego abp Hoser, będąc ponadto lekarzem - miał zdaniem biskupa prawo skrytykować katolików popierających zapłodnienie in vitro. „Dlaczego o tym dzisiaj mówię? Powtórzę za Janem Pawłem II – bo to moja Ojczyzna” – mówił bp Ryczan.
Przepraszał Boga za „znieważany krzyż pod oknami pałacu prezydenta RP”, za krzyż zrobiony z puszek piwa przez „polskich pogan”, za przybijaną do niego konstytucję. Wezwał dziennikarzy telewizyjnych, aby nie ranili widzów poprzez „pokazywanie grzechu i głupoty”, aby robili wspaniałe programy, jak niejednokrotnie udowodnili, że potrafią.
„Nie mogę dzisiaj pominąć tych, którzy stracili życie na służbie Ojczyźnie pod Smoleńskiem” – mówił bp Ryczan, wspominając „pana Prezydenta Lecha” – jego patriotyzm, zakorzeniony głęboko w historii Ojczyzny, troskę i dumę z Polski oraz wsparcie prezydenta Kaczyńskiego dla okupowanej Gruzji. Hierarcha zdecydowanie upomniał się o prawdę o katastrofie smoleńskiej, gdyż z „tragedii narodowej zrobiono tajemnicę państwową”. „Czekamy na polską prawdę, a nie na rosyjską” – stwierdził.
Wspomniał także zmarłego w katastrofie posła Przemysława Gosiewskiego, który dbał o niepodzielność świętokrzyskiej prawicy, zaangażował się też w powołanie Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, czym „zasłużył dobrze na tablicę”, umieszczoną na jednej ze ścian bazyliki katedralnej. „Gdy lider odchodzi, wynurzają się z cienia kompleksy, złe emocje, a może i złe mary” – mówił biskup.
Apelując o prawdę w życiu społecznym, politycznym i stosunkach międzyludzkich, skrytykował ministerialny projekt ograniczana programów historii w szkołach.
Podkreślił, że poprzez uczestniczenie w dzisiejszej Mszy św. w intencji Polski „stajemy w obronie niepodległej Ojczyzny, gdzie zawsze stoi krzyż”.
Po Mszy św. w bazylice jej uczestnicy – biskupi kieleccy, najwyższe władze wojewódzkie, miejskie, samorządowe i powiatowe, delegacje służb mundurowych, kombatantów i szkół, zwyczajowo udali się pod Pomnik Czynu Legionowego. Podczas przemarszu ułani z Kieleckiego Ochotniczego Szwadronu Kawalerii im. 13. Pułku Ułanów Wileńskich rozdawali mieszkańcom Kielc flagi narodowe, Kielecka Orkiestra Dęta grała pieśni marszowe, Najemna Rota Muszkieterska oddała salwy z armat.
Od wczesnych godzin popołudniowych mieszkańcy Kielc biorą udział w imprezach kulturalnych i artystycznych, m.in. "Pieśniobraniu" pt. „Raduje się serce, raduje się dusza” oraz happeningu niepodległościowym przygotowanym przez Muzeum Historii Kielc „Układanka uliczna – zbuduj Polskę”.
O odpowiedzialności za niepodległość i kształt wolnej ojczyzny mówił bp Artur Miziński 11 listopada w archikatedrze lubelskiej. Lubelski biskup pomocniczy odprawił Mszę św. w intencji ojczyzny, uczestniczyli w niej przedstawiciele władz wojewódzkich, miejskich i samorządowych, a także służby mundurowe, kombatanci i liczne poczty sztandarowe.
Bp Miziński przypomniał, że 11 listopada to dzień wspominania nie tylko pamiętnego roku 1918, ale wszystkich lat zmagań o wolność i niepodległość Polski, przywoływania pokoleń jej bohaterów, także bezimiennych, nie tylko tych, którzy za nią zginęli, ale i tych, którzy już niepodległą, odbudowywali.
Biskup pomocniczy zauważył, że w święto niepodległości Kościół w czytaniach mówi o innej ojczyźnie, Królestwie Bożym. - To Królestwo jest pośród nas, w sercu człowieka, który żyje według Bożych zasad. Wszyscy jesteśmy nosicielami dobrej nowiny o niebiańskiej ojczyźnie lub siejemy jej zniszczenie nieodpowiedzialnym życiem i słowem – zauważył. Podkreślił, że odpowiedzialność za dar Królestwa Bożego spoczywa na każdym chrześcijaninie nie tylko w życiu prywatnym, ale rozszerza się także na inne wymiary życia, jednym z nich jest miłość ojczyzny.
- Ten dzień powinien być dla nas wspomnieniem tych, którzy za wolność i niepodległość ojczyzny oddali życie, ale powinien być także impulsem do gorliwej pracy nad formacją każdego Polaka, aby mógł godnie służyć Bogu i ojczyźnie – mówił bp Miziński. - To chwila zastanowienia się nad naszym patriotyzmem, który jest postawą indywidualną, ale i społeczną, za którą stoi umiłowanie swojej ojczyzny przy zachowaniu należytego szacunku dla innych – dodał.
Hierarcha zaznaczył, że dzień niepodległości trzeba świętować także w kontekście współczesnych wydarzeń. - W tym roku obchodziliśmy równą rocznicę mordu katyńskiego, przeżyliśmy tragedię smoleńską i narodową żałobę, przeżyliśmy sterowaną w dużej mierze na użytek polityczny wojnę o krzyż, przeżywaliśmy także rocznicę wydarzeń sierpniowych - wyliczał. - Zawsze w kontekście tych wydarzeń pojawiają się pytania o sens, znaczenie, nasz udział w tych wydarzeniach i o przyszłość, ale pojawiają się też przemilczenia, które mówią same za siebie, które są naszym wyrzutem sumienia, które świadczą o kondycji naszego społeczeństwa – dodał.
- Można powiedzieć, że walka o niepodległość toczy się nadal, walka o Polskę o jej kształt i kształt jej wolności wciąż trwa. Słowa „żeby Polska była Polską” są wciąż aktualne – mówił bp Miziński. - Dziś to wyzwanie dla nas, bo określenie „prawdziwy Polak” przybiera dziś wymiar negatywny – stwierdził i przywołał słowa kard. Wyszyńskiego o tym, że naród bez przeszłości jest godny współczucia. - Choć dziś dochodzą do głosu europejskie aspiracje pewnych elit pozbawione tradycji narodowych i chrześcijańskich, które stają się często priorytetem przesłaniającym naszą rację stanu, to walka o niepodległość wciąż trwa. W tej walce nie trzeba daniny krwi, ale toczy się ona o ducha narodu – powiedział.
Biskup stwierdził, że we współczesnej Polsce jest wiele powodów do radości i dumy, ale także wiele problemów. - Odzyskaną wolność trzeba właściwie zagospodarowywać. To ogromne wezwanie do odpowiedzialności za przekazane nam dziedzictwo - zaznaczył.
- Żyjemy w czasach trudnych, w okresie dziejowych transformacji i trzeba wielkiej uwagi i odwagi, by mądrze bronić odzyskanej niepodległości, wolności i niezależności. Nie służą na pewno temu wewnętrzne podziały, ustawiczne szukanie wroga, ale także nieprzemyślane głosy wołające o laickość państwa posuniętą do granic ateizmu – podkreślił kaznodzieja.
Zauważył, że naród ma prawo do wyrażania swoich postaw i wiary także w miejscach publicznych. - Nie jest dobrze pojętą taka wolność, która w imię wolności innych, często mniejszości, zakazuje manifestacji swoich przekonań innym, często większości. Nie jest odpowiedzialnym budowanie przyszłości narodu i państwa w oparciu o pozbawianie go ducha, a co za tym idzie, także jego tożsamości – powiedział. - Ile dziś mamy takich nieodpowiedzialnych słów, wypowiadanych na różnych placach w naszej ojczyźnie, a opinia publiczna często przyzwala na takie glosy. A gdy kapłan czy biskup coś powie na ten temat, zaraz jest to określane jako wywieranie presji czy mieszanie się do polityki – dodał.
O umiejętne korzystanie z daru wolności i aby egoizm nie przesłaniał troski o dobro wspólne, modlili się w Radomiu uczestnicy głównych uroczystości w Święto Niepodległości. Mszy świętej w kościele garnizonowym pod wezwaniem św. Stanisława przewodniczył bp Henryk Tomasik, który ubolewał, że w kraju katolickim można profanować krzyż.
- Smutne jest to, że oddalamy się od Chrystusa, że w kraju katolickim, który wydał papieża, można profanować krzyż. Niechby ktoś spróbował ośmieszyć Koran lub Mahometa, cały świat muzułmański wyda na niego wyrok śmierci. Krytyczna wypowiedź na temat judaizmu spowoduje poważne problemy. A w kraju katolickim można drwić z krzyża i to jest bolesne. To już nie tylko odchodzenie, ale przegrana. Tylko Chrystus może nas zjednoczyć. On kształtował polską historię, przecież uniwersytety powstawały ze szkół katolickich. Chrystus nie jest zagrożeniem dla nikogo, On chce ratować i umacniać serca. Tylko czeka na wiarę. Dlatego prosimy dzisiaj o umiejętność korzystania z daru wolności, aby egoizm nie przesłonił troski o dobro wspólne - mówił bp radomski.
W homilii bp Tomasik mówił także, że dzisiaj dziękujemy za ten dar, którym jest ojczyzna. Mówił, że składamy nasze uwielbienie za dar odzyskania wolności. Zauważył też, że skomplikowana historia naszej ojczyzny jest wypadkową wielu wydarzeń, także owocem naszych postaw, dlatego - jak mówił hierarcha - dziękujemy Bogu, że po latach niewoli przyszła wolność, dziękujemy za ludzi, którzy składali ofiarę życia, aby Polska była wolna. Biskup Tomasik dziękował także za uczestników powstań, którzy musieli rozstać się z krajem i umierali na Syberii i w innych krajach. Dziękował za ich ofiarę życia, która przyczyniła się do wyzwolenia.
Bp Tomasik dziękował Bogu za ludzi, którzy podtrzymywali ducha Polaków. - Za Słowackiego, który uczył modlitwy: "Bogarodzico Dziewico, Usłysz nas, Matko Boża, Wolnego ludu krew, Zanieś przed Boga tron". Za Mickiewicza, który przypominał o tych wielkich wartościach, którymi są patriotyzm, prawa obywatelskie i równość. Za Norwida, który ukazał Polakom ojczyznę jako zbiorowy obowiązek. Za Sienkiewicza, który przypomniał "jakkolwiek naród nasz jak nisko upadł, jakkolwiek w grzechu brodzi, to przecie i w grzechu jest granica".
Biskup radomski przypomniał również postać bł. Honorata Koźmińskiego, który widział potrzebę odnowienia postaw moralnych społeczeństwa. Biskup przypomniał, że błogosławiony zakładał zgromadzenia zakonne, aby ratowały ducha narodu w poszczególnych grupach społecznych. - Bo zawsze postawy moralne są fundamentem dla wszystkich przemian. Nie ma prawdziwych i dobrych przemian bez odnowy moralnej - zauważył biskup Tomasik, który dziękował też za św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego i wszystkich bezimiennych bohaterów, którzy swoją pracą i modlitwą służyli Polsce.
Dalsze obchody z okazji Święta Niepodległości odbędą się po południu w Rynku. Przy pomniku Czynu Legionów zostanie wystawiona warta honorowa. O godz. 17-tej odbędzie się widowisko "Malowane Polski Zmartwychwstanie według Jacka Malczewskiego". Radomianie zobaczą artystyczną opowieść o okresie niewoli narodowej i kulminacyjnym momencie odzyskiwania przez Polskę niepodległości w latach Wielkiej Wojny, widzianych oczami wielkiego malarza, radomianina Jacka Malczewskiego. W widowisku o charakterze światło i dźwięk udział weźmie ok. 30 aktorów, a obrazy sceniczne wzmocnione zostaną efektami specjalnymi oraz prezentacjami multimedialnymi wybranych obrazów artysty. Na zakończenie uroczystości radomianie usłyszą melodie patriotyczne w wykonaniu Orkiestry Garnizonowej Sił Powietrznych pod dyrekcją kpt. Sławomira Ćwieka.
- Nie wstydźmy się chrześcijaństwa – apelował do wiernych w bydgoskiej katedrze 11 listopada biskup Jan Tyrawa. Hierarcha przewodniczył Mszy św. z okazji obchodów 92. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
W homilii podkreślił, że należy odwołać się do niepodległości, którą nasz kraj odzyskał przed 21 laty, wychodząc z "nawałnicy komunizmu". Dodał, że dzisiaj należy spojrzeć na Polskę i Polaków, na naszą kondycję, aby móc racjonalnie, z nadzieją patrzeć w przyszłość. – Kiedy Polska odzyskiwała niepodległość, była mocno poraniona, i to pod każdym względem, duchowym, gospodarczym, mentalnym, naukowym. Jednak miała mocnego ducha i kulturę. To te wartości pozwoliły Polsce i rodakom przetrwać nawałę komunizmu. Owa kultura wyrastała z bardzo mocnego nasycenia publicznej przestrzeni treściami wiary, religii – mówił.
Biskup Tyrawa postawił kilka ważnych pytań. – Na czym dzisiaj chcemy budować przyszłość Polski? Co się dzisiaj z nami, Polakami, dzieje, co dzieje się z Europą w ogóle? – pytał. Stwierdził, że te same pytania stawia również Benedykt XVI, przemierzając kontynent europejski. – Papieża niepokoi przede wszystkim jedno: w jaki sposób na nowo odzyskać chrześcijaństwo dla Europy, ową publiczną przestrzeń dla chrześcijaństwa – powiedział biskup. Przypomniał, że człowiek, którego Bóg chciał dla niego samego, nie może urzeczywistnić się inaczej, jak przez bezinteresowny dar z siebie samego. Kto dzisiaj tak siebie rozumie? – pytał dalej.
Na zakończenie hierarcha przestrzegał Polaków przed ciągłym gubieniem Boga i bliźniego. – Zostają podmioty i obywatele. Zostaje zimna demokracja, zimne prawo. Czy to mnożenie prawa nie jest jakąś ukrytą tęsknotą za sumieniem, dobrem, pięknem, ładem, ideałami, które człowiek będzie chciał realizować? Dzisiaj kultura, religia, moralność już się nie liczą. Liczy się indywidualność. Zobaczcie, jak to nas niszczy – powiedział bp Tyrawa.
Uczestniczący w uroczystościach prezydent Konstanty Dombrowicz podkreślił, że kondycja patriotyzmu jest dzisiaj bardzo różna. – Chciałbym, żebyśmy wszyscy słowo patriotyzm rozumieli właściwie. Dzisiaj wszystko obraca się wokół partyjniactwa. I takie zachowania są bardzo smutne. Patriotyzm to działanie na rzecz ojczyzny w każdych sprawach i warunkach, ze skutkiem dla innych, a nie dla siebie. Patriotyzm to codzienna dobra praca – powiedział.
Uroczystości 92. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości zgromadziły setki wiernych w kościołach, a także na płycie Starego Rynku.
Uczynki miłosierdzia są znakiem patriotyzmu dostępnym dla każdego z nas - mówił dzisiaj w archikatedrze przemyskiej bp Marian Rojek podczas Mszy św. w intencji ojczyzny z okazji 92. rocznicy odzyskania niepodległości. Podkreślał, że miłość nigdy nie jest gołosłowna i zawsze musi być zaświadczona czynem.
- Nie ma niepodległości bez wolności. Przyszliśmy tutaj, do serca przemyskiej diecezji, aby Bogu dziękować za dar wolności dla polskiej ziemi, aby Panu Bogu wszystkich czasów powiedzieć, iż kochamy nasz kraj, a solą tej miłości jest krew i blizna, jakimi podkreślali swoje przywiązanie do niej nasi dziadkowie i ojcowie – mówił bp Rojek.
Zachęcał przede wszystkim do pełnienia uczynków miłosierdzia, które są świadectwem miłowania Boga i ludzi.
- Jak być patriotą dzisiaj? Braci miłować czynem i prawdą, a nie wymownymi słowami i pustym językiem – mówił bp Rojek. Przyznał, że nie jest to łatwe zadanie, bo często oznacza miłość i modlitwę za tych, „którzy nas oczerniają, szkalują, kpią z wiary katolickiej, a nawet poniżają godność polskiej biało-czerwonej flagi”.
Jednocześnie zaznaczył, że patriotyzm objawia się uczynkami, a nie pięknymi słowami. W swojej homilii mówił, że codzienny, społeczny patriotyzm, dostępny dla każdego człowieka, zaczyna się od uczynków miłosierdzia. Podkreślał, że miłość nie jest gołosłowna, ale zawsze musi być konkretna, zaświadczona czynem.
- Łatwo się mówi „kocham wszystkich”. Pokusa takich deklaracji polega na tym, że miłość do osób, których nie znamy, jest łatwa i niewiele kosztuje. O wiele trudniej kochać konkretnego bliźniego, który ma określoną twarz i mieszka obok nas – powiedział bp Rojek. Stwierdził, że równie konkretna powinna być miłość do ojczyzny. Zauważył, że uczynki miłosierdzia są pospolite i dla każdego możliwe do spełniania, nie wymagają heroizmu.
- Ojczyzna teraz także nie oczekuje od nas jakiejś nadzwyczajności, męczeństwa i bohaterskich śmierci. Patriotyzm dostępny dla nas ma wiele twarzy i jest zwyczajny, tak jak normalna jest miłość. Miłość potrzebna do naszego zbawienia to zwykłe dobro duchowe i materialne skierowane do drugiego człowieka. Dlatego nie czekajmy na specjalne okazje – apelował biskup.
Zwrócił uwagę, aby nie zadawać sobie pytań „co mi dała Polska?”, bo na to pytanie odpowiedź tkwi w treści dzisiejszego święta, ale należy odpowiedzieć sobie na pytanie „co ja dzisiaj daję Polsce?”. - Uczynki miłosierdzia niech będą dla każdego z nas znakiem miłości do ojczyzny i do tych, którzy są w niej na różny sposób doświadczani – zachęcał.
W Mszy św. wzięli udział przedstawiciele władz miasta i powiatu, służby mundurowe oraz wiele pocztów sztandarowych. Następnie odbyła się sesja Rady Miasta podsumowująca obecną kadencję.
Uroczystości niepodległościowe w Przemyślu rozpoczęły się już wczoraj złożeniem kwiatów przed tablicą poświęconą Józefowi Piłsudskiemu oraz przemówieniami i salwą honorową przed Pomnikiem Orląt Przemyskich. Dzisiaj rano wyznaczone delegacje złożyły kwiaty na grobach lokalnych bohaterów.
Podczas uroczystej Mszy św. za Ojczyznę w katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gorzowie Wlk. w Święto Niepodległości, ordynariusz diecezji zielonogórsko–gorzowskiej bp Stefan Regmunt dziękował Bogu "za to dobro, które na przestrzeni 20 lat istnienia III Rzeczpospolitej Polskiej udało się wypracować”.
„Dziękuję Bogu za to dobro, które na przestrzeni 20 lat istnienia III RP udało się wypracować. Musimy dostrzec postęp w wielu sektorach, zmiany na lepsze i powinniśmy być wdzięczni, wzajemnie się wspomagać w pomnażaniu dobra. Ale jednocześnie powinniśmy być ludźmi, którzy reagują i powstrzymują to, co nasze państwo osłabia, zniewala i deprecjonuje. Musimy się włączać w budowanie pomyślności naszej ojczyzny, nie możemy mówić, że nasz głos nic nie znaczy, że od nas nic nie zależy. Wyrażajmy poparcie dla tego, co służy Polakom, co czyni naszą ojczyznę silniejszą, piękniejszą i bardziej przystępną i odpowiednią do rozwijania talentów i możliwości” – powiedział bp Regmunt podczas homilii.
W uroczystościach kościelnych udział wzięli m.in. wojewoda lubuski Helena Hatka, prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak, parlamentarzyści, kombatanci, przedstawiciele stowarzyszeń, harcerze i Poczty Sztandarowe. Do świątyni tłumnie przybyli gorzowianie.
Podczas liturgii Mszy św. śpiewał Chór Cantabile pod kier. Jadwigi Kos, na początek wykonując średniowieczną polską pieśń Gaude Mater Polonia.
Bp Regmunt przypomniał historię i rolę Marszałka Józefa Piłsudskiego w walce o niepodległość Polski i uzyskaniu wolności po 123 latach niewoli. Aktor Aleksander Podolak odczytał fragment listu św. Pawła do zamożnego Filemona. Bp Regmunt odnosząc się do opisanego wydarzenia w liście św. Pawła powiedział, że jest ono pięknym świadectwem i nauką moralną. Św. Paweł poprosił bogatego Filemona o dobrowolne oddanie tego, co się niewolnikowi należało – wolności. Filemon posłuchał. Niewolnik i Filemon byli od tej pory ludźmi wolnymi.
Bp Regmunt podkreślił, że Kościół „od tej pory przyczynia się, aby człowiek był wolny. Gdy patrzymy na współczesne działania Kościoła widzimy, że podejmuje ciągle ten wysiłek. Zauważamy też, że nie zawsze Kościół jest słuchany, bardzo często jest atakowany, odrzucany, a nawet prześladowany, wtedy kiedy upomina się o sprawiedliwość, o obowiązki wobec najsłabszych, o szacunek dla życia ludzkiego, o prawa człowieka. I ta misja Kościoła, który prosi o wolność dla innych, często łączona jest z krzyżem i ofiarą”.
Hierarcha przypomniał, że miłość do ojczyzny i troska o nią powinna znajdować potwierdzenie w konkretnych działaniach. „Ci, co mówią że kochają, muszą troszczyć się o wolność, zamożność, bezpieczeństwo, możliwość rozwoju w różnych sektorach w życiu narodu". - Zaś wolność to Konstytucja Majowa, polskie powstania, Polska walcząca, „Solidarność”, wolność to miłość do Rzeczpospolitej i korzystanie z praw politycznych w pracy dla dobra wspólnego narodu. Gdy zbudujemy taką Polskę, wtedy możemy powiedzieć, że już w części powstało Królestwo Boże. Bo Królestwo Boże jest tam, gdzie obywatele i narody żyją zgodnie z prawem Bożym – powiedział.
Na zakończenie hierarcha poprosił, aby podczas składania kwiatów i modlitw o bohaterów narodowych pamiętać także o tych, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. „Przywołujmy orędownictwo naszego nowego błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, który jest patronem trudnych czasów, aby przywoływał to wszystko w naszej pamięci, co służyło dobru naszemu wspólnemu” – powiedział bp Regmunt.
Po Mszy św. Marsz Niepodległości wyruszył pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego.
Płockie uroczystości 92. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości rozpoczęła Msza św. koncelebrowana w intencji Ojczyzny w katedrze płockiej. Licznie uczestniczyli w niej kombatanci, parlamentarzyści, duchowieństwo oraz władze samorządowe miasta. W homilii ordynariusz płocki bp Piotr Libera powiedział, że „wolna Ojczyzna wymaga wolności ducha”, a wolność „nie jest dana raz na zawsze”.
Bp Libera mówił, że 11 listopada 2010 r. jest „najsmutniejszym świętem od czasu odzyskania przez Polskę wolności w 1989 r.” Głównym powodem jest poniesiona ogromna strata, gdy w kwietniu pod Smoleńskiem zginął Prezydent i elita polityczna Polski: „Musimy o tym pamiętać, gdy czyni się wszystko, aby zaprzeczyć temu oczywistemu faktowi, że stała się tragedia, która dotyczy całego państwa, całej naszej wspólnoty. Ci, którzy tego nie rozumieją czy próbują to podważyć, wykluczają się w jakimś sensie z tej wspólnoty” - podkreślał hierarcha.
Przypomniał także, że na tegoroczne świętowanie „cieniem kładzie się także dramat tysięcy rodaków, dotkniętych klęską powodzi”, którzy mieszkają także z diecezji płockiej. Nie znaczy to jednak, że mamy się pogrążyć w smutku. Wręcz przeciwnie, „poddanie się okolicznościom zewnętrznym i kapitulacja jest obca polskiej tradycji niepodległościowej” - akcentował bp Libera.
„Pomyślność Polski budują ludzie wolni. Wolni od nienawiści, wolni od kłamstwa i manipulacji, wolni od nienawiści i pragnienia zemsty. Niewolnicy wychowują niewolników. Ludzie wolni wychowują ludzi wolnych. W 92. rocznicę odzyskania niepodległości prosimy Cię Panie, pozwól nam wyzwolić się z niewoli własnych ułomności i wad narodowych, byśmy budowali Polskę wolną. Bo wolność nie jest dana raz na zawsze. Wolności należy bronić, zarówno tej zewnętrznej, narodowej, jak i wewnętrznej, osobistej”, mówił w homilii bp płocki.
Przestrzegał także przed „chorobą niekończących się podziałów”, których skala jest porażająca. Walczy się „nie o coś, ale z kimś”, zostawia się następnym pokoleniom w testamencie „walkę dla walki, niezgodę dla niezgody, kłótnię dla kłótni”. Taka postawa niesie zgorszenie, ale także sprawia, że przekazuje się młodym „ducha podziałów, nienawiści, niesnasek, oczerniania”. Tymczasem niepodległa Ojczyzna „woła o jedność, o przejście ponad podziałami i ambicjami”, mówi, że „mamy serca i umysły zniewolone podziałami”.
„Modlę się z wami płocczanie do Bożej Opatrzności o trud budowania więzów wspólnoty i jedności społecznej, bowiem tylko wtedy jesteśmy w stanie budować i rozwijać niepodległość. Jednoczy nas w tej godzinie stół Eucharystyczny. W tej więzi modlitewnej wspólnoty dziękujemy Ci Panie za dar wolności. Przywołujemy w pamięci bohaterskich obrońców Płocka z 1920 roku, którzy zjednoczeni w wierze ojców dali odpór bolszewickim żołdakom. Dziękujmy ci Panie za niepodległość i prosimy, by ustała niewola ducha Polaków. Błagamy Panie, ulecz nas z choroby wieży Babel”, prosił bp Libera.
Na zakończenie Mszy św. ordynariusz płocki otrzymał w prezencie od 4. Pułku Strzelców Konnych szablę kawaleryjską z 1921 r. Dziękując za ten dar podkreślił, że dla niego ważne jest przede wszystkim to, co powiedział św. Paweł - o „mieczu słowa Bożego”.
Po Mszy św. uroczystość przeniosła się pod pobliską Płytę Nieznanego Żołnierza. Krótką historię odzyskania niepodległości przedstawił Mariusz Pogonowski, aktor Teatru Dramatycznego w Płocku, który prowadził uroczystość. Kwiaty przed pomnikiem złożyli przedstawiciele organizacji kombatanckich, władz miasta, parlamentarzyści. Tego dnia kwiaty pod pomnikiem Władysława Broniewskiego, żołnierza Legionów Polskich, złożyli płoccy harcerze.
Prezydent Płocka Mirosław Milewski przypomniał obecnym na uroczystości Narodowego Święta Niepodległości, z jaką euforią witali wolność Polacy po 123 latach niewoli: „Czekały na ten dzień cztery pokolenia, a doczekało się dopiero piąte. Wszyscy jak najszybciej chcieli zobaczyć białe orły na urzędach i instytucjach. To byli nasi bohaterowie, ale co my dziś zrobiliśmy z tym świętem? Naszą odpowiedzią może być zgoda polsko-polska”, akcentował prezydent Milewski.
W Płockich uroczystościach Narodowego Święta Niepodległości uczestniczyły m.in. poczty sztandarowe, harcerze, Płocka Drużyna Kusznicza, Bractwo Kurkowe, 4. Pułk Strzelców Konnych. Organizował je m.in. Urząd Miasta Płocka, Oddział Miejski PTTK, Hufiec ZHP im. Obrońców Płocka.
Okres rozdarcia Polski przez zaborców dowodzi, że Ojczyzna mogła istnieć bez granic politycznych w sercach i świadomości Polaków – mówił abp Wojciech Ziemba podczas Mszy św. odprawionej w kościele św. Józefa w Olsztynie, z okazji Święta Narodowego. We Mszy św. uczestniczyli przedstawiciele władz wojewódzkich, miejskich, samorządowych, kompania reprezentacyjna Wojska Polskiego i licznie zgromadzeni olsztynianie.
W homilii metropolita warmiński podkreślił, że Ojczyzna to nasz dom, o który trzeba dbać, żeby rodziły się nowe pokolenia. - Dlatego gromadzimy się na modlitwie w intencji Ojczyzny, by błagać o pokój i sprawiedliwość – podkreślał.
Wspominając tych wszystkich, którzy walczyli o niepodległość Polski, hierarcha mówił przede wszystkim o tych, którzy nie mogli pogodzić się z utratą wolności. Zauważył, że niepodległość została odzyskana nie tylko dzięki legionistom i marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Walka toczyła się także na dwóch frontach: w rodzinie i na polu kultury. Rodzina i ojczyzna to miejsce, gdzie realizuje się człowiek. Rodzina pielęgnuje swoją tradycję, Ojczyzna troszczy się i pielęgnuje historię – przypomniał metropolita warmiński.
Zwracając się do zebranych, abp Ziemba zachęcał do wdzięczności Bogu za Polskę. Dziękujemy Panu Bogu za polskie rodziny, które pielęgnowały modlitwę i kulturę, za polskie matki, które uczyły modlitw w ojczystym języku. Dziękujemy Panu Bogu za to pokolenie, które pamięć o Ojczyźnie zachowało i przekazało swoim następcom, którzy tę pamięć przekształcili w niepodległość – wyliczał hierarcha.
Abp Ziemba zwrócił także uwagę na przyszłość naszej Ojczyzny. Zaznaczył, że nie można uczynić tego bez oglądania się w przeszłość. Musimy być świadomi, że brak pamięci stanowi największe zagrożenie, bo jak mawiał Jan Paweł II, gdzie nie ma pamięci, tam nie ma tożsamości. I niezależnie od poglądów trzeba realnie patrzeć w przyszłość. Nie obronimy niepodległości Polski ekonomią, bogactwem, militarną siłą. Trzeba operować historią, kulturą tradycją rodzinną, społeczną. To one pozwalają nam zachować tożsamość. Trzeba bronić tych wartości.
Niech nasza modlitwa będzie prośbą o błogosławieństwo Boże dla Ojczyzny, abyśmy wszyscy to dziedzictwo zachowali, pomnażali i przekazali następnym pokoleniom – zakończył abp Ziemba.
Tylko Bóg może nas oczyścić z trądu obłudy i nienawiści - powiedział bp Gerard Kusz w homilii podczas Mszy św. za ojczyznę, której przewodniczył 11 listopada w gliwickiej katedrze. Biskup pomocniczy diecezji gliwickiej przypomniał, że trzeba Bogu dziękować za wolność, naród i bohaterów oraz zwrócił uwagę na konieczność odwagi w myśleniu, która zanika.
Eucharystia rozpoczęła w mieście obchody 92. rocznicy odzyskania niepodległości. Uczestniczyli w niej gliwiccy księża, kombatanci, harcerze, przedstawiciele służb mundurowych, samorządowców i wierni.
"Przyszliśmy, by błogosławić Boga mojżeszowymi słowami za to, że odrodził naród, że dał nam bohaterów tych znanych, z wielkimi nazwiskami i tych bezimiennych, którzy życie poświęcili dla dobra ojczyzny, dla jej wolności i zachowania niepodległości" - powiedział główny celebrans.
Przypomniał, że tym, co utrzymuje naród, jest pamięć, która przez wiarę uzyskuje stygmat nieśmiertelności. Zastanawiał się, jaka powinna być Polska. "Niestety tragedia smoleńska i wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie pokazały zupełnie inną twarz części Polaków. A najbardziej zabolało wołanie «chcemy Barabasza, a nie Jezusa». Wiemy, czym to wołanie się skończyło dla Narodu Wybranego. Dlatego trzeba się modlić, aby do władzy doszli nie ci, którzy nie chcą Barabasza, ale ci, którzy chcą kontynuacji i Jezusa" - stwierdził kaznodzieja.
Za kard. Stefanem Wyszyńskim bp Kusz powtórzył, że "idzie plemię nowych ludzi". "Dziś trzeba odwagi w myśleniu. Czasami można odnieść wrażenie, że ludzie zatracili zmysł krytycyzmu" - podkreślił hierarcha.
Skomentuj artykuł