Obrońcy życia demaskują manipulacje mediów
Jako skrajny przejaw nierzetelności i manipulacji określają obrońcy życia niedawny artykuł w "New York Timesie", mający dowodzić, że tzw. pigułki "dzień po" nie mają charakteru aborcyjnego. Tekst wywołał lawinę reakcji w środowiskach obrońców życia, oburzonych tym, że ignorancja autorki tekstu uchodzi za przejaw naukowego myślenia.
Jak zauważają naukowcy, autorka tekstu we wpływowym dzienniku amerykańskim, Pam Belluck wrzucając do jednego worka dwa różne preparaty - "Plan B" i "ellaOne" - twierdzi, że tego typu specyfiki nie zapobiegają zagnieżdżeniu się zapłodnionego jaja, lecz tylko opóźnia owulację. Ostatecznie zaś konkluduje, że pigułki zażywane nawet do 120 godzin po współżyciu nie działają wczesnoporonnie. Według Belluck, poglądy obrońców życia oparte są na przestarzałych i nieprawidłowych opisach mechanizmu działania pigułek "dzień po".
Szefowa Amerykańskiego Stowarzyszenia Położników i Ginekologów Pro-Life, dr Donna Harrison zauważa, że już samo połączenie przez dziennikarkę dwóch różnych pigułek wczesnoporonnych i opisywanie mechanizmu ich działania jako takiego samego jest dowodem niekompetencji. Podczas gdy "Plan B" działa w oparciu o duże dawki progestinu, "udającego" progesteron i blokuje produkcję jaj w jajnikach "ellaOne"( RU-486) hamuje działanie progesteronu i opóźnia wytwarzanie jaj przez jajniki. Blokuje także działanie progesteronu. Kluczowe, zdaniem Harrison, jest pytanie, jak działa ta pigułka zażyta przez kobietę po fazie owulacji. Odpowiedź dla większości naukowców jest oczywista: "ella" przeszkadza zapłodnionemu jaju w zagnieżdżeniu się, a tworząc nieprzyjazne środowisko wewnątrz macicy doprowadza do odrzucenia embrionu.
Lekarz-ginekolog z Michigan podkreśla, że "ella" zabija embriony i nawet badania Agencji ds. Żywności i Leków (FDA), która dała zgodę na sprzedaż tej pigułki na rynku medycznym w USA, dowodzą, że dawka tej pigułki użytej jako środka w tzw. antykoncepcji ratunkowej jest tak wysoka, że blokuje rozwój embrionu, zwiększając znacznie ryzyko poronienia, jeśli dochodzi do ciąży.
Bioetyk Marie T. Hilliard z National Catholic Bioethics Center w Filadelfii podkreśla, że artykuł Belluck wprowadza w błąd, prowadząc czytelników do przekonania, że zostało dowiedzione naukowo, iż opisane pigułki nie mają charakteru aborcyjnego. Jak zauważa pani profesor, gdyby tak było, to dlaczego firma Teva Pharmaceuticals, która produkuje "Plan B" nie może dostać, mimo kolejnych prób, pozwolenia od FDA, by z notki na środku, zniknęło ostrzeżenie, że preparat przeciwciała zagnieżdżeniu embrionu.
Skomentuj artykuł