Papież przeżywał wprowadzenie s. wojennego
W homilii prymas senior Glemp podkreślił, że rok 1981 obfitował w wydarzenia "bliskie Kościołowi i bardzo zakorzenione w Kościół". Wspomniał przy tym o zamachu na Jana Pawła II i śmierci Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego oraz rozpoczęciu przez niego samego posługi prymasowskiej. - Potem przyszedł okres wahania i niepewności, stopniowe zbliżanie się stanu wojennego, to się wyczuwało. Przedtem mieliśmy nadzieję, że to napięcie da się rozładować - mówił kard. Glemp.
Zdaniem prymasa seniora, tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego "wydawało się, że wszystko odbędzie się łagodnie, ale nie - wiadomo było, że musi nastąpić wstrząs, który zmieni nie tylko Polskę, ale i inne kraje bloku sowieckiego. - Wymagało to wielkiej ofiary i ludzie się na to przygotowywali, modląc się - powiedział. - Niemniej jednak, ten dzień przyszedł niespodziewanie - dodał kard. Glemp.
- 13 grudnia był dniem przykrej, bolesnej niespodzianki, dniem płaczu, niepewności, bólu i rozdrażnienia. Trzeba było się wtedy dużo modlić - wspominał kaznodzieja.
Rankiem tego dnia prymas Glemp udał się do Częstochowy. - Na Jasnej Górze zebrała się młodzież. Chcieliśmy wywołać skupienie, które by nam pozwoliło modlić się do Matki Najświętszej, ale przy zdenerwowaniu i rozdrażnieniu nie było to łatwe - mówił dalej prymas senior.
Gdy popołudniu wrócił do Warszawy, udał się do sanktuarium Matki Bożej Łaskawej na Starym Mieście. - Wygłosiłem tam zachętę do tego, by przetrzymać, zaufać Panu Bogu i nie podejmować bratobójczej walki. Nie było to łatwe, bo przemoc dosięgła wielu ludzi. Wielu było internowanych, pozamykanych w zimnych pomieszczeniach. Trzeba było szukać pomocy u Boga, ale i wspólnego wysiłku, który pozwoliłby na zorganizowanie pomocy w postaci zarówno cieplejszej odzieży, jak i lektury Pisma Świętego dla tych, którzy byli pozbawieni wolności - wspominał kard. Glemp. Przypomniał przy tym o działalności Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom, zorganizowanym w warszawskim kościele św. Marcina w reakcji na internowanie działaczy politycznych i ludzi kultury.
- To cierpienie uczyło nas, jak zaufać Bogu i tego, że nie można ufać jedynie własnym siłom - mówił prymas senior, zwracając uwagę, że uciążliwości związane z wprowadzeniem stanu wojennego miały wpływ na codzienne życie całego społeczeństwa. - Potrzeba było poczucia się wspólnotą, wiele wytrwałości i cierpliwości w cierpieniu, szczególnie dużo odwagi i poświęcenia w niesieniu pomocy internowanym i ich rodzinom - dodał.
Jak zaznaczył, świadomość tego, że w tym trudnym okresie trzeba przetrwać, znana była także poza granicami kraju. - Nie tylko w Polsce modliliśmy się i pomagaliśmy sobie, wiedząc, że to nie może trwać długo, że przyjdzie koniec, który da zwycięstwo wolności nad systemem zakłamania. Ośrodek myśli i modlitwy o Polsce znajdował się tam, gdzie przebywał Jan Paweł II - największy z Polaków - podkreślił prymas senior.
Jak wspominał, 13 grudnia podczas modlitwy Anioł Pański, Jan Paweł II "przypomniał nam, żebyśmy wszyscy zachowali ufność Matce Bożej - naszej Opiekunce i Wspomożycielce". - Tego samego dnia w godzinach wieczornych na Placu św. Piotra zgromadziła się młodzież ze wspólnoty Comunione e Liberazione (Komunia i Wyzwolenie), by modlić się wspólnie z wikariuszem diecezji rzymskiej kard. Ugo Polettim. Ojciec Święty ukazał się wtedy w oknie i wypowiedział słowa zachęty i pociechy - mówił kard. Glemp.
Jak dodał, Jan Paweł II śledził wydarzenia w kraju, ale "oddalony od Polski, przeżywał to w sposób ogromny". - My tu sobie, na miejscu, radziliśmy jak mogliśmy, i wiedzieliśmy, że przetrzymamy, a Ojciec Święty był bardziej zaniepokojony krzywdami, które musiał znosić jego naród - powiedział prymas senior Glemp.
Po Eucharystii odbyła się wieczornica pt. "Requiem dla Niepokonanych" zorganizowana przez Stowarzyszenie 13 Grudnia. W domu parafialnym można było obejrzeć wystawę zdjęć pt. "Za chleb i wolność", dokumentującą okres tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego.
Skomentuj artykuł