Po skandalu biskupi ujawniają swoje finanse
Po skandalu, jaki wywołała w Niemczech kosztowna przebudowa rezydencji ordynariusza Limburga, większość biskupów postanowiła ujawnić swój majątek i standardy życiowe. Niemcy doceniają ten gest, ponieważ świadczy on o woli przejrzystości w kościelnych finansach. Tym bardziej, że prawo kanoniczne tego nie wymaga.
Szczególnym zainteresowaniem cieszy się styl życia samych hierarchów. Według danych przekazanych prasie przez rzeczników prasowych do najlepiej zarabiających niemieckich biskupów należy kard. Reinhard Marx z Monachium. Miesięcznie otrzymuje 11,5 tys. euro, mieszka w trzypokojowym mieszkaniu o powierzchni 90 m kw., które opłaca mu bawarski rząd, i porusza się limuzyną BMW 730i z szoferem. Podobną wygodę na drodze cenią sobie kard. Joachim Meisner z Kolonii oraz abp Robert Zollitsch, który zaznaczył, że samochód to jego biuro, bo spędza w nim ponad 20 godzin tygodniowo.
Przewodniczący niemieckiego episkopatu mieszka w domku szeregowym o powierzchni 200 m kw. Kard. Rainer Maria Woelki natomiast mieszka w pięciopokojowym mieszkaniu w robotniczej dzielnicy Berlina. Porusza się BMW serii 5, choć czasem spotkać go można w metrze czy na rowerze. Do skromniejszych biskupów należy ordynariusz Görlitz, który mieszka w domu o powierzchni 100 m kw., a podróżuje najczęściej pociągiem. Tylko czasami bp Wolfgang Ipolt jeździ swoim Volkswagenem Golfem.
Upublicznienie tych faktów zostało pozytywnie przyjęte przez niemiecką prasę, która od tygodni nawoływała do większej przejrzystości. Tymczasem niektórzy katoliccy publicyści wskazują na zbyt wysoki standard i przypominają Benedykta XVI, który dwa lata temu zaapelował do niemieckich biskupów o większe odświatowienie Kościoła w Niemczech.
Skomentuj artykuł