Polscy misjonarze wyruszyli do Kenii
Dziewięć osób z archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej, w tym pięciu księży, ale również reporter Radia Szczecin, wylecieli rano z Berlina do Kenii. To w ramach akcji pomocy kenijskim dzieciom "Piórnik i cukierek dla szkoły w Kipsing". Uczestnicy zawieźli ponad 700 piórników z wyposażeniem, a także ponad 20 tys. dolarów.
Adopcja na odległość polega na co najmniej rocznym finansowaniu dziecka, w zależności od tego czy jest to tylko edukacja, czy również internat, koszt waha się od 30 do 150 dolarów.
Dzięki pomocy ludzi z Pomorza Zachodniego udało się sfinansować budowę przedszkola. W lutym maluchy mają spotykać się już w nowym budynku, a na początku miesiąca podczas wizyty szczecińskiej grupy budynek zostanie poświęcony.
Beata Hedzielska była w Kipsing rok temu. Od tego czasu zachęca innych do adopcji na odległość. - Inaczej opowiada się o czymś, gdzie się było i co się widziało. Ludzie odbierają to zupełnie inaczej, kiedy widzą kogoś, kto tam był i przywiózł nie tylko zdjęcia, ale też swoje doświadczenia - przyznaje pani Beata. Jak dodaje, sposób adopcji pozwala pomóc konkretnemu dziecku. - Możemy być złączeni z tym dzieckiem przez zdjęcia, listy i wiemy komu konkretnie pomagamy - tłumaczy.
Ks. dr Paweł Płaczek jest dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Podkreśla, że pomoc dla Kenii to ponad 200 tys. zł w ubiegłym roku, a w tym zebrano ponad 6 tys. piórników. Reszta, której ze względu na ograniczenia bagażowe, nie uda się zawieźć do Kenii, trafi do innych afrykańskich krajów. W tym pomoże Fundacja Redemptoris Missio i polskie wojsko.
Ks. Płaczek przyznaje, że w obszarze Isiolo, kiedy mówi się Szczecin, to duchowieństwo i parafia w Kipsing kojarzy, że to miasto w północnej Polsce. - Przez piórnik chcemy pokazać, że tam są problemy, które dla nas w Polsce są nieznane - tłumaczy dyrektor Wydziału Wychowania Katolickiego Kurii Metropolitalnej w Szczecinie.
Ks. Płaczek poprowadzi też w Afryce rekolekcje kapłańskie. Uczestnicy wyprawy po powrocie będą dalej zachęcać do programu adopcji. Jest już grupa 60 chętnych, by adoptować na odległość kolejne dzieci. To pomysł, który zrodził się w Szczecinie, gdzie posługują siostry felicjanki. Od ponad 30 lat prowadzą również misje w Kenii i posługują w placówkach, w których uczą się ubogie dzieci.
Uczestnicy wyprawy wrócą do Szczecina za dwa tygodnie.
Skomentuj artykuł