Polsko - Czeska procesja ku czci św. Melchiora
Kilkaset osób 2 września wzięło udział w niedzielnym odpuście ku czci św. Melchiora Grodzieckiego w rodzinnym mieście męczennika z XVII-wieku. Kulminacyjnym momentem polsko-czeskich uroczystości była Msza św. w czeskocieszyńskiej świątyni pod przewodnictwem biskupa Ostrawy Franciszka Lobkowicza.
Z czeskim hierarchą liturgię koncelebrowali ordynariusz bielsko-żywiecki Tadeusz Rakoczy i biskup pomocniczy Piotr Greger oraz kilkudziesięciu kapłanów z diecezji ostrawsko-opawskiej, Śląska Cieszyńskiego i Podbeskidzia.
Przed liturgią w jezuickim kościele ulicami Cieszyna i Czeskiego Cieszyna przeszła transgraniczna, barwna procesja z relikwiami św. Melchiora Grodzieckiego. Z kościołów pw. św. Marii Magdaleny w Cieszynie oraz czeskocieszyńskiego kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa wyruszyły jednocześnie dwie procesje. Polscy i czescy wierni spotkali się razem w pół drogi - na Moście Przyjaźni, na którym do niedawna były graniczne szlabany i strażnicy. Po przywitaniu, ze śpiewem na ustach i przy akompaniamencie orkiestr pielgrzymi przeszli do świątyni w Czeskim Cieszynie.
W homilii bp Rakoczy zauważył, że dzięki wyrokom Opatrzności Bożej dawny most graniczny zamiast dzielić znowu łączy. "To, co jeszcze tak niedawno było niemożliwe, co nas dzieliło, dziś łączy i wzbogaca. Zamiar budowania świata bez prawa Bożego okazał się iluzoryczny. I nie mogło być inaczej" - podkreślał hierarcha, cytując słowa Jana Pawła II wygłoszone na czeskiej ziemi w kwietniu 1990 roku.
Biskup dziękował za wszelkie przemiany społeczno-polityczne, które zapoczątkowały proces powrotu sąsiednich narodów do normalności. Podkreślił także, że nawrócenie do Chrystusa musi się odbywać każdego dnia i obejmować wszelkie działania na różnych płaszczyznach życia: osobistego, rodzinnego i społecznego.
Przypomniał także, że św. Melchior Grodziecki dobrze wiedział, czym jest grzech i jak ważne jest wyzwolenia do niego. "Najważniejszą sprawą było dla niego życie w wolności od grzechu" - dodawał i apelował, by ze świadectwa męczennika czerpać natchnienie do chrześcijańskiego życia, aby być wiernym wymogom wiary.
"Nie ma bowiem życia bez sumienia. Boimy się świata bez sumienia lub z sumieniem sfałszowanym. Ci, którzy gardzili sumieniem, tworzyli obozy koncentracyjne i gułagi" - przestrzegał duchowny i zauważał, że i dziś nie brakuje ludzi, którzy chcą żyć "jakby Bóg nie istniał".
Po raz pierwszy cieszyniacy świętowali ku czci swego rodaka wyniesionego na ołtarze w październiku 1905 r., po jego beatyfikacji. Wtedy główne uroczystości odbyły się w jezuickim kościele pw. Serca Pana Jezusa. Ulicami niepodzielonego jeszcze miasta wyruszyła po raz pierwszy procesja. Brali w niej udział pielgrzymi ze Śląska Cieszyńskiego, Polski, Czech, Niemiec i Słowacji.
Po kanonizacji jezuity przez Jana Pawła II tradycja organizowania procesji znowu ożyła, mimo przeszkody w postaci granicy państwowej, dzielącej miasto nad Olzą.
Melchior Grodziecki urodził się w Cieszynie w 1584 r. Ukończył jezuickie kolegium w Wiedniu, a następnie wstąpił do jezuickiego nowicjatu w Brnie. W 1614 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Był duszpasterzem w Pradze i w niedalekiej wsi Kopanina. Po wypędzeniu jezuitów z Czech w 1618 r. wyruszył na Węgry. Jednak po krótkim pobycie w Brnie znalazł się w 1619 r. w Homonnie, skąd w tym samym roku udał się do Koszyc jako kapelan wojskowy.
Tam też we wrześniu 1619 r. - wraz z dwoma innymi kapłanami - Chorwatem Markiem Kriżem i Węgrem Stefanem Pongraczem - dostał się w ręce żołnierzy Betlena Gabora, księcia Siedmiogrodu. Po okrutnych torturach, połączonych z próbami nakłonienia do rezygnacji z wiary katolickiej, wszyscy trzej kapłani zostali zamordowani, a ich zwłoki zbezczeszczono.
W styczniu 1905 r. papież Pius X ogłosił beatyfikację trzech Męczenników Koszyckich, a w lipcu 1995 r. w Koszycach Jan Paweł II dokonał ich kanonizacji.
Skomentuj artykuł