Powołanie i odwaga dr Heleny Pyz
Fundacja im. Kardynała Adama Kozłowieckiego przyznała statuetkę "Serce bez granic" dr Helenie Pyz, misjonarce z Ośrodka Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya w Indiach.
- Wypełnianie powołania? Tak. Jestem powołana do tego, aby leczyć ludzi. Misja? Tak. Mam misję leczenia ludzi. Pan Bóg mi ją powierzył. Chciałabym jak najdłużej móc służyć - mówi dr Helena Pyz, która otrzyma wyróżnienie za zasługi na rzecz misji, pomoc najbardziej potrzebującym głosząc Chrystusową Ewangelię nadziei i miłości. Uroczystość odbędzie się 24 maja w Wyższym Seminarium Duchownym w Sandomierzu.
Podczas spotkania Rady Programowej Fundacji nagrodę misjonarce wręczą: bp Krzysztof Nitkiewicz, ordynariusz diecezji sandomierskiej, bp Edward Frankowski, prezes zarządu fundacji oraz Bogdan Romaniuk, dyrektor Muzeum Kardynała Adama Kozłowieckiego SJ w Hucie Komorowskiej.
Dr Helena Pyz w młodości była doświadczona rozmaitymi chorobami, miała bardzo częsty kontakt ze służbą zdrowia. W rozmowie z Fundacją przyznała, że to wywarło największy wpływ na jej decyzję o podjęciu studiów medycznych.
- Dlaczego medycyna? Przebywałam w różnych instytucjach lekarsko-medycznych. Doznałam tam bardzo dużo dobra i ciepła. Kontakt ze służbą zdrowia najbardziej wpłynął na moją decyzję. Gdy zachorowałam na Heine-Medina i długo leżałam w szpitalu, spotkałam się z naprawdę pięknymi postawami, zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek. Moim marzeniem było, aby tak samo móc pomóc innym, jak mnie pomagano. Mogłabym wystawić wspaniałe świadectwa pracownikom opieki medycznej - mówi dr Pyz.
Przypomina, że niespełna pięćdziesiąt lat temu służba zdrowia w Polsce wyglądała zupełnie inaczej:
- Byli jeszcze wówczas "Judymowie" - ludzie, którzy naprawdę poświęcali się temu zawodowi; szanowali pacjentów i - nie waham się tego powiedzieć - kochali, szczególnie najmłodszych. Jako dziecko, przebywając w takich instytucjach, czułam, że jestem otoczona opieką. Miałam dużo wdzięczności wobec lekarzy, którzy mnie mobilizowali do stawania na nogi, kiedy przestałam się na nich poruszać. Bardzo głęboko zapadło mi to w pamięć i chciałam po prostu spłacić swój dług - mówi.
Jeszcze będąc studentką, w 1971 roku przyszła doktor wstąpiła do Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. W latach 80. była zaangażowana w organizowanie NSZZ "Solidarność" w środowisku medycznym. Pełniła funkcję przewodniczącej komisji zakładowej ZOZ-u wolskiego. Do Indii wyjechała w 1989 roku, z potrzeby serca. Chciała po prostu pomóc. Na pytanie, co skłoniło ją do podjęcia tej decyzji powiedziała:
- Miało to miejsce w 1986 roku. Byłam wtedy lekarzem rejonowym, pracowałam w Warszawie. Na jakimś spotkaniu usłyszałam, że założyciel Ośrodka Jeevodaya w Indiach, ks. Adam Wiśniewski, był ciężko chory, po operacji nowotworowej. Dało się przewidzieć, że jego życie nie będzie trwało długo. Był tam jedynym lekarzem, opiekował się kilkunastoma tysiącami trędowatych. Usłyszałam po prostu taki komunikat, który odczytałam jako wezwanie dla siebie. Decyzja była szybka. Wiedziałam, że trzeba pomóc temu człowiekowi u schyłku jego życia. Nie myślałam o tym, że go zastąpię, tylko że mu pomogę i przy okazji sporo się od niego nauczę. Stało się inaczej. Wyjechałam, kiedy go już nie było na świecie.
Dla dr Heleny Pyz praca w Ośrodku Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya to całe życie, Indie - drugi dom. To, co robi, daje jej mnóstwo radości, spełnienie. Wykonuje pracę wolontariacką, od dwudziestu sześciu lat. Oprócz Jeevodaya, obsługuje przychodnie wyjazdowe położone w promieniu około 200 km. Zdarza się tak, że wraz ze swoim zespołem medycznym, przyjmuje tam niewyobrażalną na standardy europejskie liczbę trzystu pacjentów w ciągu jednego dnia.
Dr Helena Pyz ewangelizuje czynem, jakim jest posługa i miłość do tych, których inni z lęku i uprzedzeń unikają. Jest laureatką wielu nagród i wyróżnień. W 2005 roku otrzymała, na wniosek Ambasadora Polski w Indii, Order Polonia Restituta. Jest też m.in. Damą Orderu "Ecce Homo", przyznawanego wybitnym działaczom społecznym, którzy swoją działalnością dowodzą prawdziwości słów "Człowiek - to brzmi dumnie", oraz wyróżnienia "Zasłużonemu - Polskie Towarzystwo Lekarskie".
W 2008 roku otrzymała "Order Uśmiechu", została także laureatką nagrody "PONTIFICI" - Budowniczemu Mostów. Przyznaje ją Klub Inteligencji Katolickiej osobie, która całym swoim życiem ukazuje wartości dobra wspólnego, dialogu i poświęcenia na rzecz bliźnich. W kwietniu 2015 roku została także uhonorowana odznaką honorową "Bene Merito", którą przyznaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych ludziom szczególnie zasłużonym dla rozwoju relacji polsko-indyjskich.
Fundacja im. Ks. Kard. Adama Kozłowieckiego "Serce bez granic" powstała w 2008 r. Od 2011 przyznaje Statuetkę "Serce bez granic" im. Kardynała Adama Kozłowieckiego duchownym i świeckim zasłużonym dla misji. Do tej pory otrzymało ją 8 osób: dr Wanda Błeńska - polska lekarka i misjonarka, nazywana "Matką Trędowatych", ks. prał. Wacław Kuflewski - wieloletni misjonarz w Zambii, inicjator i pierwszy dyrektor Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie, s. Jolanta Bajak - pracująca w sierocińcu w Zambii, kard. Medardo Joseph Mazombwe - były arcybiskup metropolita Lusaki, biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz, Jan Wieliński - były ambasador RP w Zimbabwe, ks. prof. Ludwik Grzebień SJ i abp Telesphore George Mpundu - metropolita Lusaki, były przewodniczący Konferencji Biskupów Zambii, ks. Franciszek Woda, jezuita, misjonarz pracujący w Zambii.
Ks. kard. Adam Kozłowiecki urodził się l kwietnia 1911 r. w Hucie Komorowskiej k. Kolbuszowej. Był więźniem obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Dachau, jezuitą, misjonarzem, pierwszym arcybiskupem metropolitą Lusaki w Zambii. Na konsystorzu 21 lutego 1998 otrzymał z rąk Jana Pawła II biret kardynalski jako pierwszy hierarcha katolicki z Zambii. Zmarł 28 września 2007 w wieku 96 lat.
Zobacz:
Dr Helena Pyz o Adopcji Serca - formie pomocy udzielanej Ośrodkowi Jeevodaya przez darczyńców. Kwota o równowartości 25 euro (ok. 100 zł) wystarcza na miesięczne utrzymanie jednego dziecka - na jedzenie, ubranie, podręczniki, leki. Dzięki Adopcji 460 dzieci z Jeevodaya ma szansę zdobyć edukację.
Skomentuj artykuł