Prymas Irlandii: "Franciszek mógłby wnieść swój wkład w utrzymanie pokoju"
Abp Martin, jest pewny, że jeśli Irlandczycy posłuchają serca, obrona życia poczętego zostanie utrzymana.
Ujawnił, że nadal namawia Franciszka do wizyty w Irlandii Północnej, bo pokój jest tam bardzo kruchy. W spotkaniu rodzin w Dublinie będzie więcej obcokrajowców niż na poprzednich spotkaniach w Filadelfii i Mediolanie.
- Mam nadzieję, że Irlandczycy zanim oddadzą głos w referendum, zatrzymają się na chwilę, posłuchają bicia swego serca, spojrzą na linie papilarne swych dłoni i uświadomią sobie, że to wszystko mieli już w łonie swej matki - powiedział Prymas Irlandii w kontekście zapowiedzianego na 25 maja referendum w sprawie uchylenia konstytucyjnej ochrony życia poczętego.
Abp Eamon Martin zauważył, że wbrew propagandzie środowisk aborcyjnych, losy referendum nie są przesądzone. Irlandczycy nie chcą nieograniczonego dostępu do aborcji, a po uchyleniu ósmej poprawki Irlandia będzie miała w tej dziedzinie najbardziej liberalne prawodawstwo.
- Dziecka poczętego chroni tu bowiem jedynie Konstytucja - dodał abp Martin.
Ujawnił on również, że jako Prymas zabiega o zmianę programu papieskiej wizyty w tym kraju. Franciszek zdecydował, że swą podróż ograniczy wyłącznie do Dublina i udziału w Światowym Spotkaniu Rodzin. Abp Martin chce go przekonać przynajmniej do wizyty w Irlandii Północnej, która nigdy nie gościła jeszcze Papieża.
W 1979 r. nie mógł jej odwiedzić Jan Paweł II ze względu na panujące wówczas napięcia. Dziś po Brexicie Zielona Wyspa ponownie jest zagrożona podziałem.
- Franciszek mógłby wnieść swój wkład w utrzymanie pokoju, który jest tam bardzo kruchy - powiedział Prymas Irlandii, przyznając, że liczy na odruch serca Ojca Świętego, choćby w ostatniej chwili przed przyjazdem.
Abp Martin potwierdził również, że przygotowaniom do Światowego Spotkania Rodzin towarzyszy wielkie poruszenie. Już teraz wiadomo, że z zagranicy przyjedzie na to wydarzenie więcej uczestników niż na poprzednie spotkania w Filadelfii i Mediolanie. Prymas Irlandii ma nadzieję, że licznie wezmą w nim udział również jego rodacy.
Skomentuj artykuł