S. Cristina: moje powołanie zaczęło się na scenie
"Moje powołanie zaczęło się na scenie. To śpiew sprawił, że na nowo przybliżyłam się do wiary i Boga. Gdy odbywałam nowicjat w Brazylii, ten mój śpiew się oczyścił, przestał być sceniczny, a zaczął mówić o sprawach istotnych" - wyznała s. Cristina podczas konferencji prasowej w Opolu.
Zwyciężczyni konkursu The Voice of Italy 2 zaśpiewała na koncercie charytatywnym na rzecz opolskiej katedry.
Siostra Cristina przyjechała do Polski po raz czwarty, w Opolu jest po raz pierwszy.
Posłuchajcie, jak siostra Christina śpiewa znany włoski hit >>
Na pytanie o swoją muzyczną karierę, s. Cristina odpowiedziała, że dla niej to przede wszystkim ewangelizacja. "Doświadczenie z The Voice of Italy było szczególne. To szefostwo tego programu zobaczyło moje nagranie na YouTube, następnie skierowało zaproszenie do moich przełożonych, czy nie chciałabym wystąpić w programie. Potem było normalne przesłuchanie, tak jak to z wszystkimi uczestnikami bywa" - dodała.
Przełożona s. Cristiny początkowo bardzo się obawiała udziału młodej zakonnicy w talent show. "Jestem pierwszym powołaniem po 15 latach oczekiwania na nowicjuszkę. Przyszedł jednak moment refleksji ze strony siostry przełożonej, że papież Franciszek posyła nas na peryferie świata, gdzie Ewangelia nie rozbrzmiewa. Poza tym, to nie ja dzwoniłam, ale producenci programu zaproponowali mi wzięcie udziału" - wyjaśniła.
Siostra Christina wygrała "The voice of Italy" >>
Muzyka, podobnie jak wiara, była obecna w życiu utalentowanej Włoszki od zawsze. "Pamiętam, że jako mała dziewczynka śpiewałam często na szkolnych występach, czy w chórze parafialnym. To nieodłączna część mojego życia. Chodziłam do szkoły muzycznej, aby ćwiczyć śpiew. Wychowałam się w chrześcijańskiej rodzinie, bardzo wierzącej. W pewnym momencie moim drugim domem była parafia. W okresie dojrzewania oddaliłam się jednak od Boga. Związane to było ze smutnymi wydarzeniami w mojej rodzinie. Obraziłam się na Boga. Wtedy moim bogiem stał się śpiew" - wspominała.
Jako nastolatka w pewnym sensie walczyła z Bogiem i buntowała się, czując, że Bóg może jej stawiać wysokie wymagania, które będą ograniczały jej wolność. Gdy jej mama spotkała siostry urszulanki od św. Rodziny, zaczął się nowy rozdział w jej życiu. Siostry przygotowywały się wówczas do jubileuszu 100-lecia istnienia zgromadzenia i przygotowywały musical "Odwaga miłości".
Kolejny występ przebojowej siostry Christiny >>
"Mama zachęcała mnie do wzięcia udziału w tym musicalu, ale ja nie chciałam mieć nic wspólnego do czynienia ani z księżmi, ani z zakonnicami i w ogóle z Kościołem. Zdecydowałam się jednak wystąpić dla siebie. Przydzielono mi rolę założycielki s. Róży, która była niezwykle odważna, gorliwa. W musicalu s. Róża zadawała pytania pozostałym bohaterkom, m.in. o to, czy miałyby odwagę pójść za Jezusem. W pewnym momencie poczułam, że te pytania są kierowane do mnie. Pierwszy raz zastanawiałam się nad tak poważnymi kwestiami, jak sens życia czy powołanie" - zaznaczyła.
"Wybrałam powołanie zakonne, bo Bóg dał mi miłość, jakiej nikt inny mi nie dał" - powiedziała s. Cristina. Powołanie to dla niej tajemnica i nie potrafi do końca tego wyjaśnić, ale jest otwarta na to, gdzie Bóg chce ją posyłać, dlatego chętnie decyduje się występować zarówno na koncertach charytatywnych, aby wspomagać dobre dzieła, jak również na innych, gdyż traktuje to jako możliwość głoszenia Dobrej Nowiny i ewangelizowania na peryferiach życia.
Skomentuj artykuł