Franciszek: kluczowa rola trzech słów - "czy mogę?", "dziękuję", "przepraszam"
O kluczowej roli, jaką w życiu małżeńskim i rodzinnym odgrywają trzy słowa: "czy mogę?", "dziękuję", "przepraszam" - mówił dziś papież podczas audiencji ogólnej. Jego słów wysłuchało dziś na placu św. Piotra około 25 tys. wiernych.
Oto tekst papieskiej katechezy w tłumaczeniu na język polski:
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
Dzisiejsza katecheza jest jakby bramą wejściową do serii refleksji na temat życia rodziny, jej życia realnego, z jego rytmami i wydarzeniami. Na tej bramie wejściowej wypisane są trzy słowa, których już kilka razy używałem na placu św. Piotra, a są to: "czy mogę?", "dziękuję", "przepraszam". W istocie słowa te otwierają drogę do dobrego życia w rodzinie, życia w pokoju. Są to słowa proste, ale nie tak łatwo wprowadzić je w życie! Zawierają wielką siłę: siłę, by chronić dom, także kiedy napotykamy wiele trudności i prób. Natomiast ich brak stopniowo otwiera szczeliny, które mogą sprawić nawet jego upadek.
Zazwyczaj rozumiemy te słowa jako wyrazy dobrego wychowania. W porządku. Osoba dobrze wychowana prosi o pozwolenie, mówi dziękuję, przeprasza, jeśli popełni błąd. To prawda, dobre wychowanie jest bardzo ważne. Wielki biskup Franciszek Salezy mawiał, że "dobre wychowanie to połowa świętości". Należy jednak uważać, wiemy bowiem, że był w historii formalizm o dobrych manierach, które mogą stać się maską ukrywającą oschłość duszy i brak zainteresowania bliźnim. Zwykło się mówić: "za wieloma dobrymi manierami kryją się złe nawyki". Nawet religia nie jest wolna od tego zagrożenia, które sprawia, że jej formalne przestrzeganie zamienia się w światowość duchową. Szatan kuszący Jezusa popisuje się dobrymi manierami, jest wręcz dżentelmenem i cytuje Pismo Święte, wydaje się teologiem. Jego styl wydaje się poprawny, ale jego intencją jest odciągnięcie od prawdy Bożej miłości. Ale my rozumiemy dobre wychowanie w jego pojęciu autentycznym, gdzie styl dobrych relacji jest mocno zakorzeniony w umiłowaniu dobra i szacunku dla bliźniego. Rodzina żyje tą wrażliwością miłowania.
Pierwsze słowo to: "czy mogę?". Kiedy troszczymy się, by uprzejmie poprosić również o to, czego naszym zdaniem możemy żądać, to chronimy ducha współżycia małżeńskiego i rodzinnego. Wejście w życie drugiego, nawet gdy jest ono częścią naszego życia, wymaga delikatności postawy nieinwazyjnej, odnawiającej zaufanie i szacunek. Zaufanie nie upoważnia bowiem do brania wszystkiego za pewnik. A miłość, im bardziej jest intymna i głęboka, tym bardziej wymaga poszanowania wolności i zdolności oczekiwania, by druga osoba otworzyła drzwi swojego serca. Przypomnijmy w związku z tym słowa Jezusa w Apokalipsie, które usłyszeliśmy: "Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną" (3,20). Ale nawet Pan prosi o pozwolenie, by wejść! Nie zapomnijmy o tym. Tak więc, zanim podejmiemy coś w rodzinie trzeba poprosić o zgodę, zapytać, czy mogę to zrobić, czy podoba się tobie, że tak uczynię? Jest to język dobrego wychowania, ale także pełen miłości, a to bardzo służy rodzinie.
Drugie słowo to: "dziękuję". Czasami wydaje mi się, że stajemy się społeczeństwem złych manier i złych słów, jakby były one znakiem emancypacji. Słyszymy, jak często są one wypowiadane nawet publicznie. Uprzejmość i umiejętność podziękowania są postrzegane jako oznaka słabości, a czasem nawet wzbudzają podejrzenia. Tej tendencji trzeba przeciwdziałać w łonie rodziny. Musimy być bezkompromisowi w sprawie wychowywania do wdzięczności, do uznania: chodzi tu zarówno o godność osoby ludzkiej jak i sprawiedliwość społeczną. Jeśli życie rodzinne zaniedbuje ten styl, to utraci go również życie społeczne. Ponadto dla człowieka wierzącego wdzięczność, to samo serce wiary: chrześcijanin, który nie umie dziękować, to człowiek, który zapomniał języka Boga. Posłuchajcie dobrze tych słów: chrześcijanin, który nie umie dziękować, to człowiek, który zapomniał języka Boga. To odrażające! Przypomnijmy sobie pytanie, gdy Jezus uzdrowił dziesięciu trędowatych, a tylko jeden z nich wrócił, żeby podziękować (por. Łk 17,18). Kiedyś słyszałem jak osoba starsza, bardzo mądra, bardzo dobra, prosta, ale posiadająca ową mądrość pobożności i życia powiedziała: wdzięczność to roślina, która rośnie na glebie dusz szlachetnych. Chodzi o tę szlachetność duszy, bo to ona, ta Boża łaska pobudza nas do dziękowania, do wdzięczności. Jest ona kwiatem duszy szlachetnej. Wdzięczność jest bardzo piękna.
Trzecie słowo to "przepraszam". Na pewno jest ono trudne, ale bardzo konieczne. Kiedy go brakuje, to małe pęknięcia się poszerzają - nawet nieświadomie - stając się głębokimi rowami. Nie na darmo w modlitwie, jakiej nauczał Pan Jezus, "Ojcze nasz", podsumowującej wszystkie kluczowe pytania naszego życia, znajdujemy następujące słowa: "przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili" (Mt 6, 12). Uznanie, że nie okazaliśmy szacunku, uczciwości, miłości i pragnienie oddania tego, co zostało zabrane, sprawia, że stajemy się godni przebaczenia. W ten sposób infekcja zostaje powstrzymana. Jeśli nie jesteśmy w stanie przeprosić to znaczy, że nie jesteśmy także w stanie wybaczyć. W domu, w którym nie prosi się o przebaczenie, zaczyna brakować powietrza, wody rozlewają się. Wiele zranionych uczuć, wiele rozdarć rodzinnych zaczyna się od utraty tego cennego słowa: "przepraszam". W życiu małżeńskim wiele razy są kłótnie... nawet "latają talerze", ale dam wam radę: nigdy nie kończcie dnia bez pojednania. Posłuchajcie uważnie: jeśli się pokłóciliście: mąż z żoną, dzieci z rodzicami, jeżeli była ostra sprzeczka - oczywiście nie jest to dobre, ale problem nie na tym polega, gorzej jeśli te uczucia trwały będą następnego dnia. Nigdy nie kończcie dnia bez pojednania w rodzinie. A jak się mam pojednać? Czy paść na kolana? - Nie, wystarczy mały gest, a powróci zgoda w rodzinie, wystarczy serdeczny gest, ale nigdy nie kończmy dnia w rodzinie bez pojednania. Czy to rozumiecie? Nie jest to łatwe, ale trzeba tak czynić. W ten sposób życie będzie piękniejsze.
Te trzy kluczowe słowa życia rodzinnego są proste, a może na początku budzą w nas uśmieszek. Ale kiedy o nich zapominamy, to nie ma powodów do śmiechu, nieprawda? Nasza edukacja może je zbytnio zaniedbuje. Niech Pan pomoże nam je umieścić z powrotem na właściwym miejscu, w naszych sercach, w naszych domach, a także w naszym społeczeństwie obywatelskim.
A teraz proszę was o powtórzenie wszyscy razem tych trzech słów: "czy mogę?", "dziękuję", "przepraszam" ...[wierni powtarzają: "czy mogę?", "dziękuję", "przepraszam"]. Są to słowa pozwalające, by w rodzinie zapanowała miłość, aby się ona umacniała. Proszę też was o powtórzenie tej rady, jaką wam dałem. Wszyscy razem: "Nigdy nie kończmy dnia bez pojednania". [wierni powtarzają: "Nigdy nie kończmy dnia bez pojednania"]. Dziękuję.
Skomentuj artykuł