Papieska Msza św. w Ułan Bator

fot. PAP/EPA/CIRO FUSCO
KAI

Do życia miłością, tracenia go dla Ewangelii, aby otrzymać je w obfitości zachęcił papież Franciszek mongolskich katolików zgromadzonych na niedzielnej Eucharystii w hali sportowej Arena Stepowa w Ułan Bator.

Po przybyciu na miejsce celebry papież w wózku golfowym objechał Arenę pozdrawiając zgromadzonych. Msza św. sprawowana była pod przewodnictwem Franciszka w języku angielskim, ze śpiewami w języku mongolskim. Pierwsze czytanie ze Starego Testamentu, psalm responsoryjny i fragment Ewangelii wg św. Mateusza zabrzmiały po mongolsku, zaś drugie czytanie z listu św. Pawła – po angielsku.

W wygłoszonej po włosku homilii, nawiązując do stepowego, pustynnego krajobrazu Mongolii, papież przypomniał, że drogą, na której możemy ugasić nasze pragnienie jest droga miłości, którą Jezus przebył aż do końca, aż po krzyż, droga tracenia swego życia, aby je odnaleźć.

DEON.PL POLECA

Franciszek zachęcił do rozpoznania pragnienia, które jest w nas. Zauważył, że nosimy w sobie pragnienie szczęścia, lecz przede wszystkim jesteśmy spragnieni miłości, ponieważ tylko miłość naprawdę nas zaspokaja. „Wiara chrześcijańska odpowiada na to pragnienie, traktuje je poważnie, nie usuwa go, nie próbuje go ugasić środkami łagodzącymi lub zastępczymi. W tym pragnieniu leży bowiem nasza wielka tajemnica: otwiera nas ono na Boga żywego, na Boga Miłości, który wychodzi nam na spotkanie, aby uczynić nas swoimi dziećmi, braćmi i siostrami między sobą” – stwierdził Ojciec Święty.

Następnie papież przypomniał, że treścią naszej wiary jest miłość, która gasi nasze pragnienie. Nawiązując do sytuacji mongolskich katolików Franciszek zaznaczył, iż na pustyniach życia i w trudzie bycia małą wspólnotą, dzięki Bogu nie brakuje im wody słowa Bożego, zwłaszcza poprzez posługę kaznodziejów i misjonarzy. To słowo zawsze prowadzi nas do istoty wiary, abyśmy pozwolili Bogu, żeby nas miłował. „Jedynie miłość prawdziwie gasi nasze pragnienie” – zapewnił Ojciec Święty.

Przestrzegł przed mentalnością światową, jakoby sukces, władza, rzeczy materialne miały wystarczyć, żeby ugasić pragnienie w naszym życiu. Podkreślił, że Jezus wskazuje nam drogę zaparcia się siebie i wzięcia swego krzyża, aby odnaleźć życie.

Papież wskazał, iż w sercu chrześcijaństwa znajduje się prawda o tym, że jeśli poświęcamy życie dla miłości, kiedy czynimy z niego darmowy dar dla innych, to powraca ono do nas w obfitości, wlewa w nas radość, która nie przemija, pokój serca, wewnętrzną siłę, która nas podtrzymuje. „Tylko miłość zaspokaja pragnienie naszych serc, tylko miłość leczy nasze rany, tylko miłość daje nam prawdziwą radość. I to jest droga, której Jezus nas nauczył i którą dla nas otworzył” – powiedział Franciszek. „Prawdą jest, że kiedy tracimy życie dla Ewangelii, Pan daje nam je w obfitości, pełne miłości i radości, na wieczność” – stwierdził Ojciec Święty na zakończenie swej homilii.

Wezwania Modlitwy Wiernych odczytano w pięciu językach. Najpierw po mongolsku modlono się za Ojca Świętego Franciszka, aby Duch Święty wspierał go w posłudze apostolskiej szerzenia wśród wszystkich radości Ewangelii i strzeżenia jedności Kościoła, następnie po angielsku, za Kościół rozsiany po całej ziemi, aby promienne światło Chrystusa rozjaśniało jego drogę i aby dawał pełne troski świadectwo Królestwa Bożego w naszych czasach. Po koreańsku wierni modlili się za rodziny chrześcijańskie, aby nauczanie Ewangelii kierowało nimi w praktykowaniu cnót przyjęcia, dialogu, przebaczenia, miłości, szczerej wspólnoty oraz otwierania się na potrzebujących. W języku rosyjskim proszono Boga za rządzących społeczeństwem obywatelskim, aby mądrość z niebios wychowała ich do troski o dobro wspólne, aby przezwyciężali interesy prywatne i pracowali dla pokoju między narodami i w imię ochrony wspólnego domu. I wreszcie po chińsku wypowiedziano modlitwę za cierpiących na ciele i duszy, aby dobroć Boga, który nigdy nie opuszcza tych, których stworzył, była dla nich pociechę w godzinie próby a nas uczyniła gotowymi do służby braterskiej.

Po Komunii świętej głos zabrał kard. Giorgio Marengo. Obecność Waszej Świątobliwości tutaj „jest dla nas powodem głębokiego wzruszenia, trudnego do wyrażenia słowami”, powiedział prefekt apostolski Ułan Bator. Przypomniał, że była to pierwsza Eucharystia, sprawowana w Mongolii przez Następcę św. Piotra. Wyraził wdzięczność Ojcu Świętemu za to, że „bardzo chciał” być tutaj „jako pielgrzym pokoju i nosiciel ognia Ducha Świętego”. Było to tak, jakbyśmy stali z apostołami nad brzegiem jeziora albo jak ów dzień, w którym Zmartwychwstały czekał na nich przy płonącym piecyku. Kardynał przypomniał, że w ubiegłym roku na konsystorzu (na którym otrzymał on insygnia kardynalskie) papież mówił o ogniu, który powinien płonąć w nas, ogień bowiem oświetla, rozgrzewa i daje pocieszenie, nawet jeśli nie widać płomieni.

„Teraz, gdy namacalnie przekonaliśmy się, jak jest Ci drogi ten lud Boży w Mongolii, pragniemy przyjąć Twe wezwanie do bycia radosnymi i odważnymi świadkami Ewangelii na tej błogosławionej ziemi” – zapewnił prefekt apostolski. Poprosił papieża, aby nadal wspierał tutejszych katolików swym słowem i przykładem, a wówczas nie będą mogli nie wcielać w życie tego, co widzieli i słyszeli w tych dniach.

Jako symboliczny podarunek na pamiątkę tego wydarzenia przekazał Ojcu Świętemu słowo „bajarlalaa”, oznaczające “dziękuję”, zapisane starym alfabetem mongolskim przez młodą kobietę, która przeszła formację w katolickich instytucjach oświatowych. Nauczyła się tam kochać coraz bardziej swój kraj i pielęgnować jego prastarą tradycję literacką. Wspomniane słowo pochodzi od czasownika „bajyarlach”, które znaczy „cieszyć się”. „Dziękujemy Ci, gdyż nasze serca pełne są radości, tej płynącej z Ewangelii i z «Evangelii gaudium», którą nam przekazujesz. Dziękujemy, Wasza Świątobliwość i prosimy o błogosławieństwo” –powiedział kard. Marengo.

W odpowiedzi papież podarował kielich mszalny. Następnie poprosił do siebie byłego i obecnego biskupa Hongkongu: kard. Johna Tonga Hona, salezjanina i kardynała nominata Stephena Chowa Sau-yana, jezuitę. Trzymając ich za ręce, przekazał pozdrowienia „szlachetnemu narodowi chińskiemu” i życzył tamtejszym katolikom, „by zawsze byli dobrymi chrześcijanami i dobrymi obywatelami”.

W końcowym przemówieniu wyraził wdzięczność wszystkim organizatorom jego pielgrzymki do Mongolii, władzom i narodowi mongolskiemu za „dar przyjaźni”, który otrzymał w tych dniach, za charakteryzującą Mongołów „autentyczną zdolność doceniania nawet najprostszych aspektów życia, mądrego pielęgnowania relacji i tradycji, kultywowania codziennego życia z troską i uwagą”.

Przypomniał, że Msza św. jest dziękczynieniem. „Celebrowanie jej na tej ziemi przypomniało mi modlitwę jezuity ojca Pierre’a Teilharda de Chardin, wzniesioną do Boga dokładnie 100 lat temu na pustyni Ordos, niedaleko stąd. Mówi on tak: «Padam Boże mój, przed Twoją obecnością w świecie, który stał się teraz żywym płomieniem. W kształcie wszystkiego, co napotkam, co mi się zdarzy, wszystkiego, czego dokonam dzisiejszego dnia, Ciebie tylko pragnę, na Ciebie tylko czekam». Ojciec Teilhard był zaangażowany w badania geologiczne. Pragnął odprawić Mszę św., ale nie miał przy sobie ani chleba, ani wina. Tutaj więc skomponował swoją «Mszę na świecie», wyrażając swoją ofiarę w następujący sposób: «Przyjmij Panie tę Hostię, którą Twoje stworzenie, poruszone Twym pięknem, u świtu dnia Tobie składa». Podobna modlitwa zrodziła się w nim już wcześniej, gdy był na froncie podczas pierwszej wojny światowej, gdzie pracował jako sanitariusz. Ten kapłan, często niezrozumiany, przeczuwał, że «Eucharystia jest … zawsze sprawowana, w pewnym sensie, na ołtarzu świata» i jest «centrum życia wszechświata, centrum wypełnionym miłością i niewyczerpanym życiem», także w czasach takich jak nasze, pełnych napięć i wojen. Módlmy się zatem dzisiaj słowami Ojca Teilharda: «Słowo roziskrzone, płomienna Mocy, Ty, co kształtujesz wielość tchnąc w nią Twoje życie, połóż na nas, proszę, Twoje dłonie silne, Twoje dłonie przewidujące, Twoje dłonie wszechobecne»” – zachęcił Franciszek.

„Bracia i siostry z Mongolii, dziękuję wam za wasze świadectwo, bayarlalaa! [dziękuję!]. Niech Bóg was błogosławi. Jesteście w moim sercu i w moim sercu pozostaniecie. Proszę, pamiętajcie o mnie w waszych modlitwach i myślach” – zakończył papież, po czym udzielił końcowego błogosławieństwa.

Z Areny Stepowej Franciszek odjechał na kolację i nocleg do siedziby prefektury apostolskiej Ułan Bator.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papieska Msza św. w Ułan Bator
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.