Wyciekły listy Benedykta XVI w sprawie decyzji o abdykacji
Niemiecki dziennik "Bild" opublikował dwa listy emerytowanego papieża Benedykta XVI z 2017 roku. Ich adresatem jest kard. Walter Brandmüller, jeden czterech autorów dubii skierowanych do Franciszka po ogłoszeniu adhortacji "Amoris Laetitia".
Benedykt XVI zdecydowanie odpowiada w nich kardynałowi Brandmüllerowi, który w wywiadzie dla Frankfurter Allgemeine Zeitung skrytkował decyzję Ojca Świętego o rezygnacji z pełnienia posługi Piotrowej. Temat podjął także "New York Times", który pozyskał kopie listów od "Bilda".
Kard. Brandmüller: "to rozwadnianie nauczania Kościoła" >>
Emerytowany papież zdecydowanie odpowiedział kardynałowi, pisząc że jeśli Brandmüller "zna jakieś lepsze rozwiązanie", które Benedykt XVI mógł podjąć, to "prosi o poinformowanie" go o nim. W drugim liście dziękuje mu za deklarację wycofania się z udzielania publicznych komentarzy na temat abdykacji papieża seniora.
Najbardziej interesujący wydaje się zwłaszcza fragment z drugiego listu, w którym Benedykt XVI komentuje zachowanie wielu niechętnych komentatorów abdykacji. "Dobrze rozumiem głęboki ból, który sprawiło Wam i wielu innym zakończenie mojego pontyfikatu" - pisze emerytowany papież. "Ból w niektórych z was (...) zmienił się w nieustannie narastający gniew, który rozciąga się nie tylko na samą rezygnację, lecz także bezpośrednio na moją osobę oraz cały mój pontyfikat" - dodaje.
"W ten sposób papiestwo zostaje zdewaluowane i zlane ze smutkiem związnym z obecną sytuacją Kościoła" - podsumowuje Benedykt XVI. Symbolicznym wyrazem tego źle ulokowanego gniewu i rozczarowania są publikacje takie jak książka Fabrizio Grasso, której autor twierdzi, że decyzja Benedykta XVI podważa papieski autorytet.
Poniżej prezentujemy treść obu listów papieża Benedykta XVI:
Watykan, 9 listopada 2017 r.
Wasza Eminencjo,
W niedawnym wywiadzie udzielonym FAZ (Frankfurter Allgemeine Zeitung) pisze Wasza Eminencja, że wraz z przyjęciem tytułu emerytowanego papieża, stworzyłem figurę, która nie istnieje w całej historii Kościoła. Oczywiście Eminencja zdaje sobie sprawę z tego, że papieże rezygnowali z pełnienia posługi, nawet jeśli były to nieliczne przypadki. Kim się wtedy stawali? Papieżami-emerytami? Kim innym?
Jak Wasza Eminencja dobrze wie Pius XII pozostawił instrukcję na wypadek porwania go przez nazistów. Gdyby do tego doszło, to od tej chwili nie byłby już papieżem, ale ponownie kardynałem. Nie wiemy czy taki prosty powrót do godności kardynalskiej byłby w ogóle możliwy. W moim przypadku takie zachowanie byłoby pozbawione sensu, bo nadal pozostawałbym w przestrzeni publicznego zainteresowania, tak jak znajduje się w niej każdy kardynał. Nawet więcej - byłbym tym kardynałem, który wcześniej był papieżem. Celowo, lub też nie, ale prowadziłoby to do skomplikowanych konsekwencji, zwłaszcza w kontekście obecnej sytuacji. Przez przyjęcie tytułu emerytowanego papieża starałem się stworzyć sytuację, w której będę absolutnie niedostępny dla mediów i w której będzie zupełnie jasne, że jest tylko jeden papież. Jeśli Eminencja zna jakieś lepsze rozwiązanie, które mogłem wtedy przedsięwziąć, to proszę o poinformowanie mnie o nim.
Pozdrawiam Was w Panu.
Wasz,
Benedykt XVI
* * *
Watykan, 23 listopada 2017 r.
Wasza Eminencjo,
Z Waszego uprzejmego listu z 15 listopada wnioskuję, że w przyszłości Eminencja nie zamierza publicznie komentować kwestii mojej decyzji o rezygnacji i za to Wam dziękuję.
Dobrze rozumiem głęboki ból, który sprawiło Wam i wielu innym zakończenie mojego pontyfikatu. Jednak ból w niektórych z was - wydaje mi się, że także w Eminencji - zmienił się w nieustannie narastający gniew, który rozciąga się nie tylko na samą rezygnację, lecz także bezpośrednio na moją osobę oraz cały mój pontyfikat. W ten sposób papiestwo zostaje zdewaluowane i zlane ze smutkiem dotyczącym obecnej sytuacji Kościoła. Z tego połączenia stopniowo wypływa nowy rodzaj agitacji, którego emblematycznym przykładem jest książeczka autorstwa Fabrizio Grasso "La rinuncia" ("Abdykacja" - przyp. aut.).
Wszystkie te reakcje przepełniają mnie obawami i smutkiem. Właśnie dlatego końcówka Waszego wywiadu z FAZ bardzo mnie zmartwiła, bo wyraźnie żywi powyższą atmosferę.
Zamiast tego, tak jak wzywa Eminencja pod koniec swojego listu, módlmy się aby Pan pomagał swemu Kościołowi. Pozostaję z apostolskim błogosławieństwem.
Wasz,
Benedykt XVI
(tłum. Karol Kleczka za "National Catholic Register")
Komentarz Karola Kleczki, redaktora DEON.pl:
Wykorzystanie prywatnej korespondencji Benedykta XVI sprzed roku akurat teraz, gdy Kościół mierzy się z kryzysem, który abp Georg Gänswein - na co dzień sekretarz emerytowanego papieża - określił jako "11 września (zamach na WTC - przyp. aut.) Kościoła katolickiego", jest ogromnie niepokojące, a przynajmniej niesmaczne. Po raz kolejny papież, który po długim rozeznaniu zadecydował się usunąć w cień i pogrążyć w modlitwie, zostaje wykorzystany jako karta w rozgrywkach koterii zwolenników i krytyków jego następcy.
Przygotowując ten materiał korzystałem zarówno ze źródeł liberalnych i konserwatywnych, świeckich i kościelnych. Bodaj najciekawsze jest to, że zależnie od afiliacji i sympatii, treść listów była ze sobą mieszana, przedstawiana jako kometarz do obecnej sytuacji w Kościele ("Bild", "National Catholic Register"), głos wsparcia dla papieża Franciszka ("New York Times"), bądź też odparcie krytyków Benedykta XVI ("CruxNow"). Zdaje sobie z tego sprawę korespondentka "Cruxa" Elise Harris, która podkreśla że "papiescy zwolennicy mogą czytać listy Benedykta jako naganę dla krytyków Franciszka, z których wielu czuje się zdradzonymi przez papieską rezygnację". Drudzy będą czytać frazę o "smutku dotyczącym obecnej sytuacji Kościoła" jako krytykę obecnego pontyfikatu.
Listów nie można traktować jako argumentu w obecnej debacie, ani głosu wsparcia czy krytyki Franciszka. Należy czytać je w bezpośrednim kontekście powstania, czyli końcówki 2017 roku. Benedykt XVI odpowiada kardynałowi Brandmüllerowi, który w opublikowanym wtedy wywiadzie przywołał popularne żale w stosunku do papieża seniora. Odpowiada w sposób rzeczowy, zdecydowany, miejscami ironiczny i ostry. Emerytowany papież podkreśla, że najgorszą rzeczą, jaka może mieć miejsce w Kościele jest gniew, zaś jego skutkiem staje się podważanie instytucji papiestwa. Taką właśnie podstawę odnalazł on w wypowiedziach kard. Brandmüllera i innych krytyków jego abdykacji.
Zamiast pogrążać się w liczenie szabli, wojenki zestawiające dwa pontyfikaty, analizy "siły papiestwa" czy poszukiwania spiskowych korzeni abdykacji, może po prostu wreszcie zaufajmy Benedyktowi i potraktujmy jego decyzję poważnie. Pamiętajmy o jego apelu: módlmy się za papieża (nie ważne kto nim jest) i za Kościół (nie tylko wtedy, gdy znajduje się w kryzysie).
Karol Kleczka - redaktor DEON.pl, doktorant filozofii na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt. Prowadzi bloga Notes publiczny.
Skomentuj artykuł