Stracił matkę i sam mógł zginąć. Ksiądz Łukasz wrócił do plebanii po tragicznym napadzie
W tragicznym ataku zginęła jego matka, a on sam przez długi czas walczył w szpitalu o życie. Ksiądz Łukasz S., wikariusz parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Dąbrówce, tuż przed końcem roku wrócił na plebanię.
- W lipcu 2024 roku Aleksandr L. zaatakował młotkiem ks. Łukasza S. i jego matkę; kobieta zmarła, a ksiądz przez długi czas walczył o życie.
- Po długiej hospitalizacji i rehabilitacji ksiądz Łukasz wrócił na plebanię, co wywołało radość parafian. Kapłan nadal potrzebuje czasu na pełne dojście do zdrowia.
- Ksiądz nie pamięta samego napadu, ale pomógł w śledztwie, rozpoznając zrabowane przedmioty.
Tragiczny napad na księdza i jego matkę
Do tragicznego napadu doszło w nocy z 27 na 28 lipca ubiegłego roku w Środzie Wielkopolskiej. 48-letni Mołdawianin Aleksandr L. włamał się do domu Elżbiety S. w celach rabunkowych. Na tym się jednak nie skończyło. Mężczyzna zacząć bić kobietę młotkiem po głowie i tak samo postąpił z ks. Łukaszem, który przebywał u swojej mamy z wizytą.
Kobieta zmarła w szpitalu, a kapłan walczył o życie, będąc przez jakiś czas utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Proboszcz z parafii w Dąbrówce oraz wierni intensywnie modlili się o powrót swojego wikariusza do zdrowia. Modlitwy przyniosły pozytywny skutek.
Stan księdza Łukasza się poprawił, lecz musiał on udać się na długą rehabilitację, która trwa do dziś. Trafił do ośrodka rehabilitacyjnego blisko Gostynia, który prowadzą siostry zakonne.
Powrót na plebanię i radość parafian
Tuż przed końcem 2024 roku kapłan powrócił do plebanii, wywołując tym samym ogromną radość wśród swoich parafian. - Wrócił do nas, ale wciąż dochodzi do siebie i potrzebuje rehabilitacji. Jeszcze trochę potrwa, nim będzie mógł znów pełnić posługę. Na pewno nie wydarzy się to w styczniu ani lutym. Niemniej bardzo się cieszymy, że jest już z nami - powiedział proboszcz parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Dąbrówce ks. Karol Górawski.
Ksiądz Łukasz nie pamięta ataku
Jeszcze w szpitalu funkcjonariuszom udało się przesłuchać ks. Łukasza. Nie pamiętał on samego napadu, jednak pamięta, co zdarzyło się po nim.
- Przesłuchaliśmy go jeszcze w szpitalu. Samego zdarzenia nie pamięta. Wie tylko, że obudził się w kałuży krwi i że pomogły mu bratanice. Rozpoznał jednak zrabowane przedmioty i wskazał, które należały do jego matki, a które do niego - powiedział prok. Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Źródło: fakt.pl / tk
Skomentuj artykuł