Syrię opuściło 17 tysięcy lekarzy i farmaceutów
(fot. PAP / EPA / MICHAEL KAPPELER)
KAI / ml
Od początku kryzysu w Syrii trwającego od 2011 roku kraj opuściło17 tysięcy lekarzy i farmaceutów.
Informując o tym austriackie czasopismo "Information Christlicher Orient" w najnowszym wydaniu zwraca uwagę, że strata dobrze wykształconych fachowców wszelkich specjalności jest wielkim problemem nie tylko w obecnym konflikcie, ale zagraża też odbudowie w każdej dziedzinie.
Na przykład już dziś ludzie chorzy na raka nie mogą się leczyć, gdyż brak wykwalifikowanego personelu. Ponieważ z Syrii wyjechało też wielu nauczycieli, "ci, którzy pozostali, pracują ponad siły", cytuje pismo wypowiedź s. Joseph Marie Chanaa z Damaszku.
Według zakonnicy, pozostali w Syrii chrześcijanie coraz bardziej rozważają wyjazd z kraju. Powodem są nie tylko toczące się walki, ale także sytuacja gospodarcza, która ostatnio "jest już nie do zniesienia". "W wielu miejscowościach ludzie żyją całymi dniami bez wody i prądu, krótko mówiąc: życie normalnych obywateli jest niezwykle trudne", stwierdziła s. Chanaa.
Większość chrześcijan, którzy wyjeżdżają z Syrii, ucieka do sąsiedniego Libanu. Są to zwłaszcza młodzi mężczyźni, którzy chcą w ten sposób uciec od służby wojskowej. Z Libanu próbują następnie dostać się do Europy: do Niemiec, Austrii, Szwecji, Norwegii, a także do Australii i Kanady.
Mimo wszelkich trudności w Syrii pozostaje nadal znaczna część chrześcijańskich "uchodźców we własnym kraju". Choć jeszcze nie tak dawno było ich ok. 450 tysięcy, media takie informacje na ogół ignorują, skrytykowała zakonnica.
Siostra Chanaa żyje i pracuje w melchickiej parafii św. Józefa w Damaszku. Jak mówi, bezpieczeństwo jest generalnie złe, choć w niektórych częściach stolicy "da się jeszcze żyć": ludzie starają się chodzić do pracy, posyłają dzieci do szkoły. Mimo to jednak na każdym kroku odczuwa się, że kraj jest w stanie wojny. Często nie ma prądu, przerywany jest dopływ wody, nie zawsze można liczyć na komunikację. "Mimo wszelkich zagrożeń życie w parafii toczy się, w dalszym ciągu są odprawiane nabożeństwa", powiedziała s. Chanaa.
Jednocześnie zakonnica zapewniła, że na terenach kontrolowanych przez reżim Baszara al-Asada współżycie między chrześcijanami i muzułmanami "układa się w dalszym ciągu spokojnie". - Nawet zauważyliśmy, że obecny kryzys wyzwolił większą solidarność między muzułmanami i chrześcijanami, bo ludzkie problemy są dla wszystkich bodźcem do niesienia pomocy - powiedziała dodając, że "chrześcijanie nie żyją w izolacji od swoich muzułmańskich sąsiadów". Muzułmanie też nie są wyłączani z akcji pomocy, organizowanych przez Kościoły chrześcijańskie.
Austriacka ICO (Inicjatywa Chrześcijański Wschód) wspiera w Syrii m.in. dwa tysiące rodzin w Homs, Aleppo, Damaszku i Hauran. Przede wszystkim jest to pomoc finansowa dla dzieci - uczniów szkół. Poziom nauczania w syryjskich szkołach jest bardzo niski, gdyż wielu nauczycieli wyjechało z kraju, często też działania wojenne nie pozwalają na naukę w szkołach.
Od ponad czterech lat szkoły syryjskie nie otrzymują od państwa żadnych środków - ani na naprawy, ani na wyposażenie. Austriacka inicjatywa, za pośrednictwem partnerów z Kościoła w Syrii, finansuje też remonty mieszkań dla uchodźców.
Obok intensywnych kontaktów z chrześcijanami na Bliskim Wschodzie oraz systematycznej pomocy dla tamtejszej ludności, ICO stawia sobie za cel informowanie o sytuacji w regionie, czemu służy wydawane przez nich czasopismo informacyjne "Information Christlicher Orient".
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł