Te słowa powinni przeczytać wszyscy księża w Polsce. Bp Libera wystosował specjalny list
"Nasi bracia w kapłaństwie swój strój duchowny oszpecili czynami wołającymi o pomstę do nieba: pedofilią, nadużyciami wobec osób dorosłych, sióstr zakonnych czy innych braci kapłanów" - pisze w poruszającym liście biskup płocki.
W opublikowanym 6 marca "Okólniku" Kurii Diecezjalnej Płockiej ukazał się wyjątkowy list biskupa Piotra Libery na Środę Popielcową. Nosi tytuł "Do moich braci kapłanów", którym nawiązuje wprost do ogłoszonego dokładnie pół wieku temu listu kard. Wyszyńskiego "Do moich kapłanów", lecz jego treść odwołuje się do najbardziej palących kwestii życia Kościoła współcześnie.
Biskup Libera rozpoczyna od nawiązania do męczeńskiej przeszłości diecezji, w której pracuje. W skutek morderczych działań dwóch totalitaryzmów XX wieku zginęło dwóch biskupów diecezji płockiej, życie straciło także 110 księży diecezjalnych i 3 kleryków.
"Ta krew na sutannach błogosławionych Biskupów powinna być dla nas wszystkich wyrzutem, gdy nasi bracia w kapłaństwie swój strój duchowny oszpecili czynami wołającymi o pomstę do nieba: pedofilią, nadużyciami wobec osób dorosłych, sióstr zakonnych czy innych braci kapłanów" - pisze biskup Libera i wzywa do przeprowadzenia "rachunku sumienia z uczciwości i wierności w zarządzaniu cudzym dobrem (por. Łk 16, 9-13)".
Biskup zwraca uwagę na kryzys powołań - również wśród wyświęconych już księży, gdy pisze, że "nie możemy zamknąć oczu na porzucenie w ostatnich latach stanu kapłańskiego przez kilku naszych braci. Trudne rozmowy z każdym z tych kapłanów były i są dla mnie wezwaniem do postawienia pytania o przyczyny kryzysu życia kapłańskiego, który niewątpliwie dotyka nasze szeregi". Jednocześnie pyta o to, czy "nasza kapłańska formacja nie jest może zbyt powierzchowna, formalna, hierarchiczna i nastawiona na uspokojenie wyrzutów sumienia?".
Podkreśla, że lata pracy księdza mogą odsłonić wyzwania, z którymi do tej pory się nie mierzył, takie jak pokusa władzy i bogactwa, trudności z przeżywaniem celibatu, toksyczne relacje kapłańskie, zazdrość, egoizm czy marnowanie czasu.
"Lustrem naszej próżności stał się ekran komputera i tabletu, gdzie chętniej przyglądamy się nowym trendom mody, muzyki i podróży, a z coraz większym trudem otwieramy aplikacje z brewiarzem czy Pismem Świętym. Niektórych z nas przestały razić brudne mszały, zaniedbane ornaty i zakurzone od dawna osobiste biblioteki, w których nie ma już zbyt wielu książek teologicznych i filozoficznych, ich miejsce zastąpiły zaś filmy i seriale" - wylicza biskup płocki. Podkreśla, że "do gamy różnych uzależnień", dołączyło teraz "uzależnienie od internetu oraz chęć bycia obecnym i podziwianym w mediach, zwłaszcza na portalach społecznościowych". Jest ono przejawem głębszego problemu - porzucenia zgłębiania prawdy i piękna świata na rzecz rozrywki i powierzchownych przyjaźni.
"Niektórzy twierdzą, że dzisiejsze wspólnoty katolików w znaczącej większości mogą być nazwane «Kościołem epimetejskim». Kościół epimetejski to taki, który jest silny w aspekcie administracyjnym, w wypełnianiu nakazów, powinności, ale jednocześnie mało kreatywny, niechętny do patrzenia w przyszłość. To Kościół, w którym myślenie o ideach i patrzenie wprzód przegrywa ze stagnacją, fałszywym realizmem i troską o zachowanie stabilności tego, co jest" - diagnozuje biskup Libera, a następnie pyta: "Czy nie za bardzo przyzwyczailiśmy się do pewnego minimalizmu (codzienna Msza św. i katecheza), oraz tłumaczenia, że reszta czasu to moja prywatna sprawa? Czy nie nazbyt zaangażowaliśmy się w renowację świątyń i plebanii, a zapomnieliśmy o renowacji dusz? Ta epimetejska stagnacja, pozorna odpowiedzialność za stan Kościoła, dopada nas, gdy nie chcemy dostrzec i zaangażować się w problemy ludzi, którzy żyją wokół nas i dają nam utrzymanie".
Biskup Libera ukazuje zagrożenia, jakimi są "fałszywy spokój ducha [który] osiągamy, kiedy pocieszamy się, że ciągle nasi wierni przyjmują wizytę kolędową, składają ofiary, a zamykamy oczy, gdy w dużym tempie przybywa pustych miejsc w naszych kościołach na niedzielnej Mszy św. w ciągu roku". Ordynariusz diecezji płockiej wzywa również do tego, by nie "udawać, że nie do nas skierowane jest wezwanie Franciszka do wstania z kanapy i wyjścia na peryferie Płocka, Mławy, Ciechanowa, Pułtuska, Rypina, Sierpca, każdej wiejskiej i miejskiej parafii diecezji, a najbardziej - do wyjścia na peryferie mojego życia, w którym postawiłem wysoki mur dzielący moją plebanię i mieszkanie od codzienności wiernych".
Cały list można przeczytać tutaj.
Skomentuj artykuł