"To tak, jakby krzyż włożyć do moczu". Ks. Andrzej Draguła o bluźnierczych aktach w Białymstoku
Intencje rzucających butelkami z moczem i wykrzykujących wulgarne "wiązanki" wobec manifestantów zdają się jednoznacznie czytelne. To nienawiść - pisze ks. Andrzej Draguła dla "Więzi".
"Zadałem sobie trudu i przeglądnąłem wszystkie chyba nagrania z Marszu Równości w Białegostoku i z równoległej kontrmanifestacji. Przeczytałem także komentarze. Chciałem zbadać - jak to się mówi - stan faktyczny. A ten jednak jest bezsporny" - mówi w swoim najnowszym felietonie.
Przeczytaj cały tekst na stronie "Więzi" >>
Publicysta kwartalnika "Więź" - zajmujący się również tematem bluźnierstwa w sztuce - przywołuje jedno z najbardziej kontrowersyjnych dzieł sztuki: "Piss Christ" Andresa Serrano. Jest to fotografia, która przedstawia krzyż w naczyniu z moczem artysty. Ks. Draguła, zaznaczając swoją osobistą niechęć do tego dzieła, zauważa, że "jest to «tylko» sztuka, to «tylko» fotografia, o której wartości można dyskutować. (...) Czy była to nienawiść wobec krzyża i wszystkiego, co ten krzyż reprezentuje? Być może to artystycznie wyrażony akt chrystianofobii. Ale za to intencje rzucających butelkami z moczem i wykrzykujących wulgarne "wiązanki" wobec manifestantów zdają się jednoznacznie czytelne. To nienawiść."
Dodaje również, że była to nienawiść, która karmi się religią. Odnosząc się do Katechizmu Kościoła Katolickiego pisze również, że sprawa ta miała wymiar bluźnierczy: "Skandować naprzemiennie «Wy......lać!» i «Bóg, honor, ojczyzna» to - ze wszystkimi zastrzeżeniami do tej analogii - jakby krzyż włożyć do moczu". Ks. Draguła cytuje w tym kontekście punkt 2148 ("Bluźniercze jest również nadużywanie imienia Bożego w celu zatajenia zbrodniczych praktyk, zniewalania narodów, torturowania lub wydawania na śmierć. Nadużywanie imienia Bożego w celu popełnienia zbrodni powoduje odrzucanie religii"). Publicysta komentuje to jednoznacznie: istotą bluźnierstwa w tym wypadku jest "posługiwanie się Bogiem w celu dokonania zła" - czyli wyrażenia nienawiści wobec drugiego człowieka.
Wskazuje też na tendencje odchodzenia ludzi z Kościoła, argumentowane brakiem zgody na takie praktyki bluźnierczego usprawiedliwiania własnej nienawiści względem drugiego. "Dlatego nigdy nie ma za dużo słów, by potępić agresję, zwłaszcza tę, która - nie dość, że sama w sobie wulgarna - to w dodatku ukrywa się za pobożnymi hasłami" - zaznacza.
Przeczytaj też: "Pedały", bluzgi i różańce w dłoniach. Obrońcy rodziny, przestańcie obrażać moje uczucia religijne >>
Skomentuj artykuł